Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarska Liga Mistrzów. PGE Skra Bełchatów gra w Berlinie o awans do finału

Paweł Hochstim z Berlina
Berlińska hala Max Schmeling Halle wypełni się w sobotę przede wszystkim polskimi kibicami PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów
Berlińska hala Max Schmeling Halle wypełni się w sobotę przede wszystkim polskimi kibicami PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów CEV
Siatkarze PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów zagrają w sobotę (28 marca) o godz. 20 w Berlinie o awans do wielkiego finału Ligi Mistrzów.

- Oczekuję pełnego zaangażowania i woli walki. Każdy z nas chce zwyciężyć i grać jak najlepiej - mówi kapitan PGE Skry Bełchatów Mariusz Wlazły.

- My jesteśmy pierwszy raz w Final Four i na pewno zrobimy wszystko, żeby walczyć do ostatniej piłki - odpowiada kapitan Asseco Resovii Rzeszów Łukasz Perłowski.

Takiego wydarzenia w historii polskiej siatkówki jeszcze nie było. Dwie polskie drużyny zagrają wśród czterech najlepszych zespołów Ligi Mistrzów. - Pierwszy raz jestem jako trener w Final Four i wiem, jak ważna to chwila dla kibców - mówi trener Miguel Falasca.

Bełchatowianie w ostatnim czasie mieli poważne problemy zdrowotne, ale wygląda na to, że to przeszłość. Jest wielka szansa, że przeciwko Asseco Resovii zagra Michał Winiarski, który w ostatnim czasie nie mógł grać z powodu kontuzji mięśnia. Wczoraj, w trakcie zamkniętego treningu, Winiarski ponoć normalnie trenował, ale wszystko wyjaśni się dzisiaj. Z kolei Mariusz Wlazły, który w ostatnim czasie leczył infekcję, choć zapewnia, że czuje się doskonale, podczas wczorajszej konferencji jeszcze kaszlał. - Czuję się lepiej i mi na pewno te półtora tygodnia wolnego od meczów pomogły - mówi Wlazły, najważniejszy siatkarz PGE Skry.

Obie polskie drużyny w Berlinie są od czwartku, a wczoraj trenowały w Max Schmeling Halle, w której dzisiaj odbędą się półfinały, a jutro mecze o medale Ligi Mistrzów. Zwycięzca dzisiejszego "polskiego" półfinału w niedzielnym finale zmierzy się najprawdopodobniej z Zenitem Kazań, którego półfinałowym rywalem będzie teoretycznie najsłabszy w tej stawce Berlin Recycling Volleys. Trener rosyjskiej drużyny Władymir Alekhno nie chciał rozmawiać z polskimi dziennikarzami o szansie swojej drużyny na. - Wy Polacy zawsze liczycie tylko nasze pieniądze. Nie będę z wami rozmawiał - mówił Alekhno.

W zespole Zenitu jest prawdziwy gwiazdozbór - m.in. Mathew Anderson, Teodor Salparow, Wilfredo Leon i cała plejada gwiazd rosyjskiej siatkówki. Zenit ma też zdecydowanie najwyższy budżet spośród wszystkich drużyn turnieju finałowego i uchodzi za głównego faworyta turnieju.

- Za nami trudna droga do tego, żeby tu być. Chcemy to wykorzystać - mówi Nikołaj Apalikow, środkowy Zenitu.

Prezes PZPS przed "polskim" półfinałem LM: Zawodnicy Skry byli w dołku, ale do soboty się odbudują. Źródło: Press Focus/X-news

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Do stolicy Niemiec ma przyjechać około trzech tysięcy polskich kibiców. Organizatorzy spodziewają się również na trybunach Polaków, którzy na co dzień mieszkają w Niemczech. Wiadomo, że siatkówka jest w Polsce bardzo popularnym sportem, więc na pewno największą część widowni będą stanowić kibice z Polski. A bilety nie były najtańsze, bo średnio będą kosztowały około 70 euro za dwa dni turnieju.

Trener Berlin Recycling Volleys Mark Lebediew na trybunach spodziewa się wielu niemieckich kibiców, ale zdaje sobie sprawę z faktu, że jego zespół dysponuje najsłabszym zespołem w tej stawce. - Nie było łatwo przygotować się do tego poziomu rywalizacji. Będzie nam pomagać wielu kibiców i to jest nasza szansa na zwycięstwo - mówi australijski trener Berlin Recycling Volleys, który kiedyś był trenerem przygotowania fizycznego Jastrzębskiego Węgla. Niemcy według fachowców się jednak nie liczą i są skazywani na czwarte miejsce w turnieju. Nie da się ukryć, że potencjał zawodników pozostałych trzech zespołów jest znacznie większy.

Final Four w Berlinie reklamowany jest jako "Turniej czterech gigantów". Choć niemiecka drużyna do miana gigantów niezbyt pasuje, to jednak można być pewnym, że siatkówki na najwyższym poziomie nie zabraknie. - Nie jesteśmy faworytem, ale jesteśmy gotowi do pokazania najlepszej siatkówki, jaką umiemy - zapewnia trener Asseco Resovii Andrzej Kowal.

Zarówno polskie, jak i pozostałe drużyny będą mogły korzystać z systemu challenge, który pozwala zmniejszyć liczbę sędziowskich błędów, ale jego zasady są inne, niż w czasie meczów PlusLigi. Trenerzy chęć sprawdzenia systemu challenge będą sygnalizować dzięki specjalnym tabletom, które będą znajdować się na ławkach rezerwowych. - Damy sobie z tym radę - mówi Kowal.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki