Agnieszka i Kasia. Tak żyją kobiety za więzienną bramą [ZDJĘCIA]

Marta Paluch
Inteligentne, dowcipne, swojskie. - Nie jesteśmy święte - podkreślają Agnieszka i Kasia, odsiadujące wyroki w Ruszczy pod Krakowem. Marzą, żeby wyjść poza mury i odetchnąć świeżym powietrzem. Bo za murami nawet powietrze jest inne.

Agnieszka ma ksywkę Bandżi. Albo może Bungee? Jak skok na elastycznej linie głową w dół. Dlaczego? Może dlatego, że wariatka? Kto to wie - śmieją się kobiety na oddziale kobiecym w Ruszczy. Może wariatka, ale wesoła. Wszystkie ciuchy ma zielone. Koszulkę, polar. - Nawet majtki - chichra się Aga. - Bo to kolor nadziei. Bardzo go lubię - podkreśla.

Moi mężczyźni najważniejsi

Bandżi ma symbol R2P. R to recydywa, P to podgrupa półotwarta. Za co ta recydywa? - Nie chcę o tym gadać ani do tego wracać. Żadnej zbrodni nie popełniłam. Teraz marzę już tylko, żeby wyjść do moich mężczyzn - mówi. Termin: 2 lipca. Wyjdzie po 6 latach łącznego wyroku. Mężczyźni to jej czterej synowie. 22-latek chce być kuratorem albo negocjatorem, uczy się. 19-letni gra w piłkę w Hutniku, piłkarzem chce zostać.

Najmłodsi: 11- i 16-letni, są w domu dziecka. - To mój skarb. Nie pindrzę się, nie stroję dla jakiegoś frajera, bo frajera to się zawsze znajdzie. Najważniejsze, że się podobam moim chłopakom - mówi Aga, wyszywając wielkanocny koszyczek na kartce. Ma zdolności - jej obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, kolorową nicią wyszyty, u samego kardynała Dziwisza wylądował.

Teraz z innymi dziewczynami kolorowe koszyczki robi. Składa się origami, skleja, maluje i koszyczek całkiem przyzwoity wychodzi. - Dobrze, że chociaż to mamy, bo przecież umrzeć z nudów tutaj można - wzdycha Agnieszka. - No, można. Marzę o jakimś zajęciu. Bezczynność to najgorsza rzecz w więzieniu. Wariuję bez roboty - dodaje Katarzyna. - Czekajcie! Herbaty wam zrobię - deklaruje.

Siedzimy w sali (tutaj nie mówi się: cela), a dziewczyny wybierają: owocowa, czarna, zielona? I wyciągają wielką, plastikową łychę. Metalowych nie można mieć, kwestie bezpieczeństwa - wiadomo. - Jak więzienie, to czarny czaj - decydujemy. - Kurde, czekajcie, przecież fazy nie ma! - Denerwują się dziewczyny. - Może kierownik na chwil ę włączy dla gości - proszą.

Faza to prąd. Wyłączają go po 9 rano, wraca koło 13. Potem znów wyłączają. Trzeba oszczędzać, jak w każdej instytucji...
- Jak nie ma fazy, szkiełka nie można włączyć. Zostaje tylko betoniara - mówi Kasia. Szkiełko to telewizor w celi. Tfu, sali. Betoniara to radiowęzeł (swojego radia czy magnetofonu nie można mieć).

Z nudów można by wyjść na peron (korytarz), albo posiedzieć na koju ( łóżko). Nie można odwiedzać kumpeli w innej sali, zabronione. Podobno zdarzały się kradzieże. - Więc zostają plotki na peronie albo, gdy jest pogoda, na podwórku - opisuje Kasia.

Za pyskowanie - kara

Katarzyna jest drobna, niewysoka, ale pyskata. Nieraz dostawała za to kary, choć nie stosuje się ich tutaj często.
Kasia nie boi się krytykować zakładu, nawet, gdy stoją przy nas pracownicy więzienia. - A co mi tam! I tak jeszcze rok posiedzę. Ten brak zajęć jest po prostu zatrważający. Na przykład, chciałam poćwiczyć. Nie można. Albo pouczyć się języka z płyt, na discmanie. Też nie można.

- Dlaczego? - Nie pozwalają tu mieć swojego discmana. A ja chciałam niemieckiego się nauczyć, bo jak stąd wyjdę, pojadę do pracy do Niemiec - mówi. - Prosiłam też, żeby mi udostępnili salę, żeby się uczyć, bo przy betoniarze (więzienne radio) się nie da. Ale nie zgodzili się - opowiada. Choć już stuknęła jej czterdziestka, Katarzyna pojedzie do obcego kraju, żeby sprzątać. Przed odsiadką robiła to przez pięć lat w Goeteborgu, w Szwecji. I dała radę, szwedzkiego się nauczyła. To i w Niemczech da sobie radę.

Kasia w ogóle jest taka polsko-szwedzka. W zasadzie tam się wychowała, gdy jej matka została po stanie wojennym.
- To takie głupie, jak jestem tutaj, tęsknię za Szwecją, a w Szwecji za Polską. To nieprawda, że Szwedzi są zimni. Kiedy cię poznają, zaufają, to są bardzo dobrzy ludzie - podkreśla.

Mimowolnie pociera głęboką, cienką bliznę na prawej brwi. To pamiątka po mężu. - Syna też pobił, pociął nożem. On i córka już się stamtąd wyprowadzili - opowiada Kasia. To po tym epizodzie wplątała się w produkcję polskiej heroiny. Za to właśnie siedzi. - Nie lubię o tym mówić. To była jakaś desperacka próba ucieczki... Sama nie wiem - opowiada. Siedzi od lutego, ma wyjść w maju 2016 roku.

Lubię naszego libero

Agnieszka nie wspomina wolności źle. Przez 15 lat miała swoje stanowisko na placu na Stawach, skarpety-rajstopy. Dało się wyżyć. W siatkówkę grała jako libero. Jej idol to Krzysztof Ignaczak, siatkarz reprezentacji. W jej sali dziewczyny losują, co będą oglądać wieczorem w szkiełku. Siatkówka jest rzadko, najczęściej oglądają filmy i seriale. Historyczne mają największe wzięcie. O Juliuszu Cezarze, Ludwiku XVI. No i oczywiście kryminalne: CSI Las Vegas, sędzia Anna Maria Wesołowska.
Albo program "Śmierć na tysiąc sposobów". - Ostatnio był odcinek o tym, jak facetowi, co podnosił ciężary i się przeciążył, wypadło jelito. Masakra - opowiadają kobiety. - "Kobiety, które niosły śmierć" - też lubimy. "Pierwszą miłość", seriale brazylijskie - wyliczają.

Seks? A co to takiego? Czy same nie tęsknią za miłością, seksem? - A co to takiego: seks? - pyta retorycznie Kasia.
I dodaje: - A gdyby się okazało, że jakieś dwie panie od nas mają się ku sobie, to na pewno by je rozdzielili. My tu się mamy umartwiać. Resocjalizacja ma być, nie przyjemność - śmieją się dziewczyny.

Agnieszka, kiedy przez trzy lata pracowała na więziennym maglu (na maglownice mówiła pieszczotliwie: Franek), często wydawała bieliznę pościelową, czyste ubrania także panom, więźniom osadzonym po sąsiedzku. - Eeee tam, ale to szkoda gadać. Stare, brzydkie, ja nie wiem skąd oni takich biorą - zanosi sie śmiechem Bandżi.

Chociaż czasem, można powiedzieć, dziewczynom zdarzy się usłyszeć komplement. Że są lachonami, na przykład. No, trochę im to pochlebia. W końcu areszt nie areszt, ale kobieta jest się w każdych warunkach.

Zostało parę miesięcy

Agnieszka już odlicza dni do wyjścia. Jeszcze tylko kwiecień, maj, czerwiec i fruuuu! Pocałych sześciu latach w końcu zobaczy normalne niebo. Nie przez siatkę. - Czy się cieszę? Głupie pytania zadajesz. Chciałabyś, żeby cię codzienne budzili o szóstej rano i ciągle mówili co masz robić? - pyta Bandżi. Nie może się doczekać, kiedy będzie mogła uściskać synów. Marzy, że będzie mogła kąpać się codziennie, a nie raz na kilka dni jak teraz.

Kasi został ponad rok. Marzy o tym, żeby zrobić maturę za kratami. - Mam trzy klasy technikum skończone. Ale nie dadzą mi przepustki do szkoły, nie ma szans - konstatuje. Przynajmniej na razie. Kiedy wychodzimy z więzienia, dogania nas Agnieszka. - Czekajcie! Zapomniałyście! - i wsuwa mi do ręki żółto-zieloną świąteczną kartkę z wyszytym przez nią koszyczkiem. I dedykacją: "Spokojnych Świąt od Bandżi!"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Agnieszka i Kasia. Tak żyją kobiety za więzienną bramą [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl