Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew nie dostał jeszcze dotacji z miasta. A wierzyciele piszą do sądu

Paweł Hochstim
Kibice Widzewa z niepokojem spoglądają na to, co dzieje się w ich ukochanym klubie. Niestety, kłopoty się nawarstwiają i szanse, że Widzew przetrwa te zawirowania są coraz mniejsze
Kibice Widzewa z niepokojem spoglądają na to, co dzieje się w ich ukochanym klubie. Niestety, kłopoty się nawarstwiają i szanse, że Widzew przetrwa te zawirowania są coraz mniejsze Krzysztof Szymczak/archiwum
Zanim urzędnicy wypłacą Widzewowi 500 tysięcy złotych dotacji muszą sprawdzić, czy łódzki klub nie ma zadłużenia w instytucjach publicznych.

W ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że Widzew spłacił 75 tysięcy złotych zadłużenia wobec Urzędu Miasta, co miało mu zagwarantować szybkie uzyskanie dotacji.

Okazuje się jednak, że nie wystarczy, iż łódzki klub nie ma obecnie zaległości wobec magistratu, bo - żeby uzyskać dotację - nie może mieć też długów w innych instytucjach publicznych, jak choćby spółki miejskie, urzędy skarbowe, czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Informacje o tym, że Widzew nie realizuje sądowego układu z wierzycielami muszą niepokoić również urzędników.

- W tej chwili sprawdzamy, czy Widzew spełnia formalne wymogi, czyli czy nie ma zadłużenia wobec miejskich spółek oraz urzędów - mówi Marek Kondraciuk, dyrektor Wydziału Sportu Urzędu Miasta Łodzi.

W ubiegłym tygodniu pojawiły się nieoficjalne informacje o tym, że do sądu trafiają pierwsze wnioski o uchylenie układu z wierzycielami, a dziś idą już za tym fakty.

Jeśli do tego by doszło, wówczas Widzew zostałby postawiony w stan upadłości likwidacyjnej, a do spółki wkroczyłby syndyk, którego zadaniem byłoby zabezpieczenie roszczeń jak największej części wierzycieli.

Ponieważ jednak Widzew praktycznie nie posiada żadnego majątku, jest możliwe, że spółka nie zostanie zlikwidowana. Taka sytuacja jest z SPN Widzew SSA, czyli podmiotem, który zarządzał drużyną Widzewa m.in. w czasach gry w Lidze Mistrzów. Co ciekawe, dwanaście lat temu SPN Widzew SSA również zawarł układ z wierzycielami i także go nie realizował. W kwietniu 2004 roku układ został uchylony, a spółka do dzisiaj istnieje.

Widzew odpuszcza Chorzów, więc będzie miał minusowe punkty

Postawienie klubu w stan likwidacji powoduje jednak brak możliwości uzyskania licencji Polskiego Związku Piłki Nożnej. Podręcznik licencyjny jasno mówi, że w rozgrywkach nie mogą brać udziału podmioty znajdujące się w stanie upadłości.

Można spodziewać się, że w kolejne wnioski do sądu o uchylenie układu pójdą lawinowo, bo dla wierzycieli to jedyna szansa, by odzyskać pieniądze.

Jeśli Sylwester Cacek nie będzie chciał zlikwidować Widzewa, będzie musiał wyłożyć pieniądze na spłatę długów. Warto pamiętać, że to długi, które powstały w czasie, gdy spółka należała właśnie do niego lub podmiotów z nim powiązanych. I to życie ponad stan w Widzewie spowodowało, że dzisiaj klub ma problemy, bo gdy Cacek przejmował klub z rąk Zbigniewa Bońka zadłużenia nie było.

Do końca marca Widzew musi złożyć dokumenty w postępowaniu licencyjnym. Oczywiście dziś nie ma żadnych szans, by Widzew przedstawił dokumenty o braku zadłużenia wobec członków PZPN i instytucji publicznych, ale problem będzie też ze stadionem.

Jak się dowiedzieliśmy, klub oficjalnie złożył pismo do miasta w sprawie wynajmu stadionu, który powstaje przy al. Unii. Można spodziewać się, że od władz Łodzi Widzew uzyska zielone światło, ale z pewnością, jeśli klub rzeczywiście chciałby grać na obiektach użytkowanych przez ŁKS, decydujące zdanie będzie należało do policji. A szanse, że stróże prawa zgodzą się, by Widzew organizował imprezy masowe na stadionie przy al. Unii są minimalne, by nie powiedzieć iluzoryczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki