Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Balicki: Boimy się bólu i białych fartuchów. Dlatego sięgamy po cudowne preparaty z reklam

Agnieszka Jasińska
Marek Balicki
Marek Balicki Wojciech Barczyński
Z Markiem Balickim, byłym ministrem zdrowia, rozmawia Agnieszka Jasińska

Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie cudownej maść na żylaki. Preparat okazał się oszustwem. Nabrało się wiele osób. Dlaczego tak łatwo wierzymy w cudowną moc reklamowanych preparatów?
Wydaje nam się, że jeśli coś pojawi się w prasie albo w telewizji, to jest to sprawdzona rzecz. Oszuści to wiedzą i wykorzystują.

Kto najczęściej daje się nabrać?
Zwykle są to osoby gorzej wykształcone. Ale nie jest to regułą. Także ludzie wykształceni korzystają z tzw. cudownych preparatów czy umawiają się na wizytę u znachora czy specjalisty od medycyny naturalnej.

Może mieć to związek z kryzysem zaufania do lekarzy?
Moim zdaniem nie. Ludzie zawsze sięgali po cudowne sposoby leczenia. Nawet wtedy, kiedy zaufanie do lekarzy było większe niż teraz. Ludzie bardzo wierzą na przykład medycynie naturalnej. 30 lat temu tłumnie gromadzili się pod kościołem, kiedy przyjeżdżał człowiek, który leczył dotykiem. Wierzyli też w ludowe umiejętności lecznicze ojca Klimuszki. Byli przekonani, że uleczą ich ręce Kaszpirowskiego. Medycyna nie jest doskonała. Człowiek nie jest nieśmiertelny. Wcześniej czy później dopadają nas choroby. Nic dziwnego, że chcemy, by było to jak najpóźniej. Dlatego sięgamy po najróżniejsze metody leczenia. Jeśli medycyna zawodzi, to szukamy innego ratunku. Poza tym boimy się bólu i białych fartuchów. Chcemy wyleczyć się i nie cierpieć. Jednak to tak, jakby wyleczyć zęby bez borowania.

Preparat z gazety to taka droga na skróty...
Wizyta u lekarzy bywa nieprzyjemna, często trzeba również ustawić się w kolejce. Dlatego szukamy łatwiejszych rozwiązań. To tak jakbyśmy chcieli się nauczyć, ale się nie uczyć.

Czy preparaty dopuszczone do sprzedaży powinny być bardziej kontrolowane?
Nie da się wszystkiego opatrzyć pieczątkami i certyfikatami. W Polsce jest zbyt słaba kontrola społeczna. I tu jest problem. Na oszustwa nie reagujemy tak jak Niemcy czy Skandynawowie. Jeśli coś nas nie dotyczy, nie zajmujemy się tym. Po prostu tolerujemy oszustwa. Wręcz podziwiamy ludzi, którym uda się kogoś nabrać. To tak jak z przekraczaniem dozwolonej prędkości na drodze w Niemczech. Jeśli obowiązuje tam ograniczenie 50 km/godz., to nie pojedziemy szybciej, ponieważ nie pozwolą nam na to inni kierowcy. A u nas tak to nie działa.

Ze statystyk wynika, że chętnie sięgamy nie tylko po tzw. cudowne preparaty, ale również po suplementy diety. Czy nie powinniśmy się ograniczyć?
To jest poważny problem. Od 20 lat obserwujemy przesuwanie coraz większej liczby leków do kategorii leków bez recepty. Tym problemem powinno jak najszybciej zająć się Ministerstwo Zdrowia. Jakiś czas temu rozmawiałem z dziekanem warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przedstawił niepokojące statystyki. Okazuje się, że 2 - 3 tysiące zgonów rocznie ma związek z nadmiernym stosowaniem leków przeciwbólowych. Część wad rozwojowych u dzieci też z tego wynika.

Bezmyślnie łykamy za dużo tabletek?
Czasami nie jesteśmy tego świadomi. W reklamie słyszymy różne nazwy leków, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jest to ta sama substancja. I dochodzi do tego, że łykamy trzy tabletki - myślimy, że różne, a tak naprawdę to ten sam lek.

Rozmawiała Agnieszka Jasińska

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki