Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na taki Katar biało-czerwoni nie mogli znaleźć lekarstwa [WIDEO]

Jacek Sroka, Katar
Piłka ręczna. W półfinale mistrzostw świata Polacy przegrali z drużyną gospodarzy, której sprzyjali sędziowie. O brąz powalczą z Hiszpanią.

Polska - Katar 29:31 (13:16)
Polska: Szmal, Wyszomirski - Krajewski, Bielecki 1, Orzechowski, Rojewski 1, Wiśniewski 2, B. Jurecki 3, M. Jurecki 9, Grabarczyk, Jurkiewicz 5, Masłowski, Syprzak 2, Daszek 3, Chrapkowski, Szyba 3.
Katar: Sarić, Stojanović- Marković 5, Mabrouk, Roine 3, Capote 6, Al-Karbi, Memisević 2, Vidal 1, Damjanović, Mallash 6, Benali 1, Madadi, Hamdoon 2, Alla Hassab 5, Zakkar.
Sędziowali: Nenad Nikolić i Dusan Stoijković (Serbia). Kary: 10-4 min. Widzów: 15 000.

Źródło: PGNiG/x-news

- Przegraliśmy po ciężkiej walce, bo grając w siedmiu przeciwko dziewięciu rywalom nie da się wygrać meczu w półfinale mistrzostw świata - powiedział Adam Wiśniewski, skrzydłowy Polaków.

Przed meczem polscy zawodnicy obawiali się o sędziowanie, bo wcześniej zarówno Austriacy, jak i Niemcy, którzy przegrali z Katarczykami w fazie pucharowej, narzekali na pracę arbitrów. IHF wyznaczył na półfinał sędziów z Serbii, którzy już wcześniej prowadzili mecz gospodarzy w tym turnieju z Hiszpanią.

Był to jedyne przegrane do tej pory spotkanie Katarczyków w tych MŚ. Serbowie dostali jednak okazję do zrehabilitowania się w oczach gospodarzy i stanęli na wysokości zadania, robiąc wszystko, by zespołowi trenera Valero Rivery nie stała się krzywda. Polacy zostali ukarani pięcioma dwuminutowymi karami, a gospodarze dostali tylko dwie kary. W dodatku każda sporna sytuacja była interpretowana na korzyść gospodarzy.

Nasza drużyna znakomicie rozpoczęła to spotkanie. Polacy grali z chłodną głową i spokojnie punktowali rywali. Dwie pierwsze bramki zdobył Kamil Syprzak, potem Katarczyków rzutami z drugiej linii bombardował Michał Jurecki i bramkarz Danijel Sarić był bezradny.

Gospodarze mieli jednak w swoich szeregach Rafaela Capote'a. Dysponujący znakomitymi warunkami fizycznymi 27-letni Kubańczyk, który niemal przez całą swoją karierę grał w Europie - najpierw we Włoszech, a później w Hiszpanii - w ubiegłym roku przeniósł się do Kataru. Wczoraj miał wyraźnie swój dzień - z pierwszych pięciu bramek rywali to on rzucił aż cztery i tylko dzięki niemu przewaga Polaków nie była większa niż 1-2 trafienia. Capote w całym meczu zdobył 6 goli.

Polacy trafiali do bramki rywali nawet grając w osłabieniu. Jeszcze w 19 min prowadziliśmy 10:8, ale później nastąpił w naszej grze przestój.

Źródło: PGNiG/x-news

Katarska drużyna, zbudowana z zagranicznych zawodników, namówionych za grube pieniądze do gry w tej reprezentacji, wykorzystała szansę. Dopingowani przez grupę kupionych hiszpańskich kibiców z orkiestrą oraz pokrzykujących przez tubę wynajętych Pakistańczyków (mimo arabskich strojów byli stanowczo zbyt ciemnej karnacji jak na Arabów) nie tylko odrobili straty, ale w 23 min po raz pierwszy wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do przerwy. Sarić zaczął w końcu bronić rzuty Mariusza Jurkiewicza i do przerwy przegrywaliśmy różnicą aż trzech bramek.

- Pierwsza połowa do pewnego momentu była pod nasza kontrolą, ale później Katarczycy nam odskoczyli. Nie my pierwsi w tych mistrzostwach przekonaliśmy się, że ciężko jest gonić gospodarzy - stwierdził Michał Szyba, rozgrywający polskiej reprezentacji.

Po przerwie nastąpił prawdziwy koncert gry Saricia. Bramkarz Barcelony odbił w tym spotkaniu aż 12 rzutów, broniąc z 35-procentową skutecznością. W drugiej połowie od początku mieliśmy gonić rywali, a tymczasem to Katarczycy odskoczyli nam na 5 bramek (14:19 w 36 min). Gdy tylko zbliżaliśmy się do gospodarzy, jeden z Polaków wędrował na ławkę kar. Sprawy nie ułatwiała nam też niezbyt dobra postawa w obronie. W ataku dwoił się i troił Michał Jurecki, który w sumie rzucił 9 bramek, ale nie zawsze miał wsparcie kolegów.

Odrobina nadziei zaświtała jeszcze w 52 min, gdy po kontrze Szyby zmniejszyliśmy straty do 2 trafień (21:23). Na więcej nam jednak nie pozwolili rywale, w szeregach których obudził się Żarko Marković.

- Nie będę mówił o innych rzeczach. Mogę mówić tylko o grze. Mam po tym meczu wielki szacunek dla moich zawodników, bo dali z siebie naprawdę wszystko - powiedział na konferencji prasowej trener Polaków Michael Biegler.

Adam Wiśniewski dodał: - Została nam walka o brąz i na pewno nie odpuścimy, bo chcemy do domu wrócić z medalem.
Polaków w hali w Lusail wspierała skromna grupa kibiców, z ministrem sportu i turystyki Andrzejem Biernatem oraz przewodniczącym Polskiego Komitetu Olimpijskiego i prezesem Związku Piłki Ręcznej w Polsce Andrzejem Kraśnickim, którzy w czwartek przylecieli do Kataru. Towarzyszyli im m.in. przedstawiciele miast gospodarzy Euro 2016, a więc Gdańska, Katowic, Krakowa i Wrocławia. W sobotę odbędzie się tutaj oficjalna prezentacja polskiej imprezy.

Drugi półfinał: Hiszpania - Francja 22:26 (14:18).
Mecz o 3. miejsce: Polska - Hiszpania (niedziela, godz. 14.30).
Finał: Katar - Francja (niedziela, godz. 17.15)

Michał Jurecki: Każdy widział, co się działo
- Zaprezentował Pan świetną skuteczność, ale okazało się, że te dziewięć bramek to za mało na Katar, a właściwie na Katar i sędziów…

- Co do pracy sędziów, to każdy, kto zna się trochę na piłce ręcznej i siedział dziś na trybunach hali lub w kraju przed telewizorem, widział, co się działo na boisku. Były kary, nieodgwizdane rzuty karne. Nie chcę jednak nic więcej na ten temat mówić, bo co mi to teraz da? Po prostu chylę czoła przed całym naszym zespołem, bo każdy z nasz walczył przez sześćdziesiąt minut. Robiliśmy wszystko, żeby Katar dogonić. Niestety, nie udało się.

- Tym razem nieco słabiej zagraliście w obronie i bramce niż w dwóch poprzednich spotkaniach mistrzostw świata.

- Faktycznie, straciliśmy znacznie więcej bramek niż w spotkaniach ze Szwecją i Chorwacją, ale też dużo więcej ich dzisiaj rzuciliśmy. Na pewno w niektórych sytuacjach mogliśmy zachować bardziej spokojne głowy, ale łatwo to mówić po meczu. Na boisku inaczej to wszystko wygląda, a warunki do gry były tutaj dla nas bardzo ciężkie.

- Taka porażka boli?

- Boli, i to bardzo, bo mamy kilku kontuzjowanych zawodników. Paru innych gra z bólem, ale daje z siebie wszystko. Wierzyliśmy do końca, że może się uda, bo nieraz już wychodziliśmy, nie tylko w tym turnieju, z ciężkich opresji. Jednak z końcową syreną marzenia o finale prysły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski