O tajemnicach sowieckiej duszy

Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny
Paweł Zarzeczny Fot. Polskapresse
No to będzie wojna. Nic nowego w dziejach, ale ta chyba najdziwniejsza - poza wojowaniem o jedną Heleną pod Troją. Zważywszy, że w czasie tych bójek zdążyła się ona postarzeć o dziesięć lat, rywalizacja o jej względy raczej kompletnie straciła sens.

Dobra, przykrył wszystkich piasek zapomnienia. Ale teraz mamy wojnę o coś innego: mianowicie postanowiono obronić Rosjan przed Rosjanami. Większego debilizmu nie słyszałem. Ale - pisze to od lat - lobby wojskowe prze do walki, by opchnąć istniejący złom, nie cofnie się przed niczym, a skorumpuje w tym celu wszystkie rządy i opcje polityczne, bo nawet pacyfiści - jak wiadomo - są udawani...

Winą obarczy się Rosjan, którym i tak jest to obojętne, lubią i biedować, i walczyć. Akurat czytam książeczkę Jerofiejewa, mianowicie ma to tytuł intrygujący: "Encyklopedia duszy rosyjskiej". Bełkot do potęgi, ale teksty pełne pogardy dla Rosjan - od Rosjanina, zawiedzionego swym narodem, krajem, kulturą, wszystkim... Pełno miniaturowych obserwacji:

Historia
Mamy nie ma. Taty nie ma. Nikogo nie ma. Ludzi pełno. Szary wie, żeby przeżyć, trzeba wszystkich zdradzić.

Albo: Szary - kołchoźnik
Szary dostał pracę w kołchozie. Zapalił skręta z machorki. Kupił sobie walonki. Nastał czas urodzaju.

Nieboszczyk Konwicki, pisząc posłowie: "Ta książka jest wybuchem niekontrolowanej szczerości". Ha, prawda. Obraz, który się z niej wyłania, pokazuje, iż Rosja i Rosjanin to ohyda (bardzo Jerofiejew liczył chyba na zagraniczną nagrodę, nie on pierwszy przecież i nie ostatni, my mamy "Idę" teraz).

To popis nienawiści, który ładnie pokazuje tłumacz w glosarium, cytując Pieczierina sprzed lat dwustu: "Jak słodko jest ojczyznę nienawidzić i chciwie wypatrywać jej zniszczenia, w unicestwieniu ojczyzny widzieć Jutrzenkę powszechnego odrodzenia".

Zatem, wszystko już było. Tyle że - nikt Rosji nie unicestwi, nawet jak trzy lata będzie morzył ją głodem jak Leningrad albo lat dziesięć jak Ukrainę. Kochają się bić, lubią spalić czasem własne miasto lub wyrżnąć lub powywieszać miliony, albo dać zniszczyć się wszom czy wódce, z rzadka przerywając to pokazem baletu, popisem literatury, rozmachem architektury, przy której piramidy to szałasy, rozkwitem pomysłowości.

Po co się w to szambo nam akurat ładować? Nie pojmuję. I przejmować się, czy w Mariupolu rządzą Rosjanie ukraińscy czy ukraińscy Rosjanie?

Ukraina płaci cenę za obalenie legalnego rządu i parlamentu, za niesłuchanie rad mądrych ludzi, ze wsio wozmożna, tolko z ostorożna. A człowiek, który to spowodował, między innymi śmierć tysięcy ludzi i utratę połowy kraju, jeździ teraz po świecie i udaje napadniętego.

Ostatnio Poroszenko, bo jego mam na myśli, tego pomysłodawcę Majdanu 2, widziany był w Auschwitz. On powinien w Moskwie być, na rozmowach pokojowych, albo w Hadze - przed trybunałem. Człowiek tak skrajnie nieprzewidujący skutków własnych działań traktowany jest w Polsce jako poważny partner. Otóż on nie przewiduje, co stać się może i Polsce, zresztą cóż go to obchodzi, jak każdego z nowobogackich Sowietów. Pryśnie, jak dupa zaboli, na Zachód, jak Tymoszenko, Juszczenko, a z ruskich Chodorkowski...

To my mamy za taki teatrzyk głowy nadstawiać? Znowu i znowu? A nasz minister obrony uprzedza - czekają nas trudne miesiące i lata… W imię czego, i tak będą tam wszyscy mówić po rosyjsku, jak teraz, nawet jak zadekretują (strasznie lubią ten rodzaj rządów), iż rosyjski nie jest językiem urzędowym.

Petro Poroszenko, czyli PO do kwadratu, szalony jak inne PO kwadrat (Pablo Picasso, spokojnie). Rozpętał konflikt, który może się rozwinąć zgodnie z być może strategią Putina - znaleźć pretekst i trzepnąć to całe zachodnie towarzystwo. Jak powiedział na ten swojej przesławnej konferencji - niedźwiedź zawsze się w końcu zdenerwuje i pogoni świnie, no a od tego ma przecież strategiczną broń atomową.

No więc pretekst ma, broń ma, wrogów ma - tylko naciskać guzik.

Jako dzieciak znałem dowcip o Breżniewie, który przechwalał się, iż ma bomby i guziki. Jak nacisnę biały, wybuchnie Tokio. Jak zielony, rozwalę Berlin. A jak czerwony, skasuję cały świat. No i przysłuchujący się tym przechwałkom dobry wojak Szwejk mówi: a u nas w Pradze była jedna babcia, która miała trzy nocniki, blaszany, gliniany i porcelanowy... I wiecie co, i jak przyszło co do czego, to zesrała się w majtki!

Po co się w to szambo ładować? I przejmować się, czy w Mariupolu rządzą Rosjanie ukraińscy czy ukraińscy Rosjanie?

No więc jako młokos też myślałem, że ruscy co najwyżej mogą zesrać się w majtki. Dziś - przeciwnie niż PO kwadrat, takiej pewności już nie mam.

Mówi się, do znudzenia, że Rosjanie rozpętali wojnę i trzeba ich ukarać. Pewnie byłby to dobry pomysł, gdyby nie zastrzeżenie tego napoleońskiego dowódcy: po pierwsze nie mamy armat...

Po drugie, nie tylko Rosja prowadzi teraz wojnę. Także - i to wcale nie na Ukrainie - takie kraje jak (napijcie się wody najpierw):

Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Izrael, Chiny, Serbia, Nigeria, Syria, Irak, Iran, Palestyna, Kenia, Pakistan, Hiszpania i pięćdziesiąt innych państw, a każde z kimś, kogo uważa za buntownika, separatystę albo terrorystę. To jest standard raczej niż coś nadzwyczajnego, różne są tylko liczby ofiar (zapewne zależy to wyłącznie od gęstości zaludnienia, zatem przoduje Izrael, ten sam, który przodował w Auschwitz, oto jak w 70 lat ten sam naród z ofiary zaczyna być uważany za kata). Otóż dowodzi to, iż nie ma duszy rosyjskiej czy hitlerowskiej, jest tylko paskudna dusza ludzka, która już Kainowi kazała zabić Abla, własnego brata. A mojemu ojcu moją matkę.

Choć bywają wyjątki, i raczej o takie spojrzenie wolałbym prosić europejskich ministrów spraw zagranicznych. Ja bym raczej poprosił - zamiast o armaty i maski przeciwgazowe - dawnych przywódców Czechosłowacji. Ja się to stało, że mając przecież zakłady zbrojeniowe, pozwolili wzajemnie, własnym separatystom, podzielić kraj na Czechy i Słowację bez jednego wystrzału, chyba że z hokejowego krążka. Albo szefów Serbii i Czarnogóry, którzy podzielili kraj wspólny w drodze referendum. Albo Szkotów - którzy tak samo go nie podzielili.

Gońcie ludzi ze strzelbami. Bo jest jak w teatrze - jak wisi dubeltówka na ścianie, to w którymś akcie musi wystrzelić.

No więc ktoś w Polsce chce taką wątpliwą ozdobę wywiesić. Tylko że zanim ona zdąży strzelić, ktoś rozwali w drobny mak cały ten teatrzyk.

Jerofiejew na koniec, o sowieckiej duszy:

Park
W parku Szary zaczepił francuskie zwierzątko Cecylię, żonę ambasadora Francji, i nawet ją wyjebał, nastraszywszy nożem. Po tym wypadku maleńka kobietka potruchtała do swej rezydencji.

PS Nie uczcie się od Poroszenki braku wyobraźni. Po pierwsze nie mamy armat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl