Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest Mateusz? Co stało się na dyskotece? Rodzice dają 50 tysięcy nagrody

Bartosz Józefiak
Ponad 120 policjantów i strażaków codziennie szuka 19-letniego Mateusza Leszczyńskiego, pochodzącego z Kobylic pod Trzebnicą. Chłopak w nocy z 25 na 26 grudnia wyszedł pobawić się na dyskotece Riviera w Prusicach. Od tamtej pory nikt go nie widział. Rodzina chłopaka odchodzi od zmysłów. – Moje życie już się skończyło. Oddałabym wszystko, żeby się znalazł – mówi pani Agnieszka, matka chłopaka. Za pomoc w odnalezieniu dziecka rodzice wyznaczyli 50 tysięcy złotych nagrody. Najnowszy trop prowadzi aż do Amsterdamu.

Policja każdego dnia przeszukują okolice dyskoteki, stawy, lasy i pobliskie domy. W Kobylicach policjanci przeczesali już każde podwórko. Stawy wokół Prusic przeszukują płetwonurkowie. Sprowadzono nawet śmigłowiec i psy tropiące z Niemiec.
Mateusza poszukują też detektywi pracujący dla znanego właściciela agencji detektywistycznej Krzysztofa Rutkowskiego. – Najnowszy trop prowadzi do Amsterdamu. Nic więcej nie mogę powiedzieć – mówi Rutkowski.

Jego pracownicy ustalili, że chłopak miał przy sobie dwa telefony, w tym jeden z holenderską kartą SIM. Według Rutkowskiego
Mateusz już nie żyje. Rodzice wyznaczyli 50 tys. zł nagrody za każdą informację o jego losie.
– To był spokojny chłopak, nigdy nie było z nim żadnych problemów – wspominają sąsiedzi.

Mateusz, wychodząc z domu 25 grudnia, powiedział, że będzie nocował u kolegi. Słowem, nie wspominał o tym, że wybiera się na dyskotekę, choć z mamą był bardzo zżyty i wszystko jej opowiadał. Co więc się stało? Na obrazie z kamer widać Mateusza i jego znajomych – wyglądają, jakby się pokłócili, choć chłopcy zaprzeczają. Mówią, że nie wiedzą, co stało się z ich kolegą. Pracownicy Rutkowskiego wykluczają porwanie. Mówią, że chłopak znalazł się po prostu w złym miejscu i czasie. Przyjmują, że doszło do awantury i pobicia. Tym bardziej, że dyskoteka Riviera nie cieszy się dobrą opinią.

Mieszkańcy Kobylic, rodzinnej wsi Mateusza, nie mogą uwierzyć w jego zniknięcie. – To jest bezpieczna okolica. Nigdy nic podobnego tutaj się nie stało. Mateusz to spokojny chłopak, żaden chuligan. Zawsze powiedział „dzień dobry” sąsiadom – kręci głową z niedowierzaniem Władysław Cieplecki.

W Boże Narodzenie 2014 spokój wsi zakłóciły koguty policyjne. Do każdego domu weszli policjanci i strażacy. Sprawdzali, czy chłopaka nie ma na podwórkach. Do dzisiaj Mateusza poszukuje każdego dnia ponad 120 funkcjonariuszy. – Ściągnęliśmy posiłki z Wrocławia i okolic. - Przeszukujemy teren od dyskoteki w Prusicach w stronę Wszemirowa. Cały czas szukamy osoby żywej – podkreśla asp. Iwona Mazur z komendy policji w Trzebnicy.

Mama Mateusza, Agnieszka, przygotowała się jednak na najgorszy scenariusz, choć oczywiście jej największym marzeniem jest to, by chłopak stanął w domu cały i zdrowy. – Trzymam się jeszcze dzięki młodszemu synowi, Patrykowi – mówi kobieta.
19-letni Mateusz uczył się w liceum zaocznym w Oleśnicy. Niedawno znalazł pracę jako pomocnik elektryka.
– W wakacje nie wyjeżdżał, tylko pomagał tacie w firmie. Cały czas zajmował się domem, kiedy byliśmy w trasie. To bardzo pracowite dziecko – opowiada mama Mateusza.
Jej rodzina od dawna mieszka w Kobylicach. Sąsiedzi opisują ich jako spokojnych i miłych ludzi. Rodzice chłopaka handlują meblami. Pół roku temu kupili mu mercedesa S klasy. – Wszystko robiliśmy po to, by synowie mieli jak najlepiej w życiu – opowiada mama Mateusza.

Jego pasją były ćwiczenia na siłowni. Marzył o prowadzeniu własnego klubu. Ale nie był typem imprezowicza. Dyskotekę Riviera odwiedził może cztery razy w życiu. Dużo czasu spędzał z rodziną. Zawsze dzwonił do mamy, gdy dłużej nie wracał do domu. W drugi dzień świąt telefon się jednak nie odezwał.

Pracownicy biura Krzysztofa Rutkowskiego przeanalizowali nagrania z monitoringu dyskoteki Riviera. Mateusza widać na nich ostatni raz przed godziną pierwszą. – Nie skręca na ścieżkę prowadzącą na parking, idzie dalej – opowiadali na konferencji prasowej.
Dotarli do ludzi, które widzieli go o tej porze. – Z Mateuszem na imprezę przyjechało jeszcze 7 osób jednym samochodem. Przyznały, że w okolicy częstym zjawiskiem jest wożenie ludzi w bagażniku. Dotarliśmy do osób, które były widziane tej nocy przez świadków w bagażnikach samochodów. Żadna z nich nie była Mateuszem Leszczyńskim. Tak samo w przypadku osoby pobitej przed dyskoteką, co widać na nagraniach z monitoringu. Ona też została wpakowana do bagażnika auta. Nie był to Mateusz – wyjaśniał na konferencji agent Rutkowskiego.
Niemiecki pies policyjny gubił trop Mateusza w zagajniku niedaleko betoniarni. – Dwukrotnie prowadził w to miejsce i tracił ślad – dodał Krzysztof Rutkowski.

Skąd przekonanie, że Mateusz nie żyje? Zdaniem Rutkowskiego, gdyby było inaczej, już by się odezwał do rodziny. Gdyby został porwany, odezwano by się z żądaniem okupu.
Mateusz w grudniową noc miał ze sobą dwa telefony, z czego jeden z holenderską kartą SIM. Dlaczego? – W tej sprawie uruchomiliśmy już nasze zagraniczne kontakty i będziemy badali ten wątek – zapewnia Rutkowski.
Dzikie sceny na dyskotece

Mama Mateusza nie ma wątpliwości, że winni wszystkiemu są właściciele dyskoteki. – W tym miejscu działy się dantejskie sceny. Pobicia, handel narkotykami. Nikt nad tym nie panował, a ochrona lokalu to śmiech na sali – mówi Agnieszka Leszczyńska.
Dyskoteka Club Riviera ma faktycznie fatalną opinię wśród mieszkańców Prusic. – Moje dzieci same stwierdziły, że nie chcą się tam bawić. Wolą jeździć do Trzebnicy. Tam nie jest bezpiecznie – opowiada mieszkająca w pobliżu dyskoteki pani Anna.
Policyjne statystyki nie potwierdzają jednak takiej wizji. – W ciągu roku nie mieliśmy tam ani jednej interwencji – mówi asp. Iwona Mazur.
Właściciel klubu Riviera zamiast z nami porozmawiać o sprawie, odesłał nas do swoich prawników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska