Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny. Piękni, młodzi i bogaci, czyli święta trójca kadry [ZDJĘCIA]

Dominik Lutostański
Grzegorz Krychowiak na pierwszym spotkaniu z Celią Jaunat powiedział, że jest studentem z wymiany
Grzegorz Krychowiak na pierwszym spotkaniu z Celią Jaunat powiedział, że jest studentem z wymiany Fot. za instagram.com/celiajaunat
Robią zawrotne kariery w najlepszych europejskich klubach, zarabiają grube miliony, przy ich boku są piękne kobiety, a do tego w eliminacjach do Euro 2016 prowadzą reprezentację Polski od zwycięstwa do zwycięstwa.

Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak, bo o nich mowa, stali się gwiazdami na skalę światową. W klubach mają pewne miejsca w składach. Do tego wokół nich zbudował reprezentację Polski Adam Nawałka. Tym razem skupimy się nie na ich występach, lecz na ich życiu pozaboiskowym, czyli domach, majątkach i żonach.

Do Bayernu Monachium z Borussii Dortmund Robert Lewandowski przeszedł całkowicie za darmo. Klub z Bawarii zrobił deal życia, zaoszczędzając w budżecie aż 50 mln euro. Właśnie na taką kwotę wyceniany jest przez transfermarkt "Lewy". Kwota ogromna, wręcz szokująca, ale tak dziś wycenia się piłkarzy, którzy potrafią strzelić cztery gole Realowi Madryt w półfinale Ligi Mistrzów. W nowoczesnym futbolu ogromne umiejętności nieodzownie wiążą się też z jeszcze większymi zarobkami. Dokładnej kwoty, jaką nasz napastnik otrzymuje za występy w barwach monachijskiego klubu, nie poznaliśmy i zapewne nigdy nie poznamy. Zarówno sam piłkarz, jak i jego menedżer Cezary Kucharski nie chcą ujawniać nawet przybliżonej kwoty. Mówi się, że "Lewy" zarabia 11 mln euro rocznie, co w przeliczeniu daje 4312 zł na godzinę.

Jednak Lewandowski nie poprzestaje na tym, co wypłaca mu klub. Do jego budżetu można doliczyć gaże za występy w reklamach T-Mobile, Gillette czy popularnej gry "FIFA". Od stycznia 2014 r. część zarobionych pieniędzy inwestuje w różne przedsięwzięcia - m.in. związane z internetem. Doradził mu to jego menedżer.

- Zasugerowałem Robertowi, aby patrzył perspektywicznie na swoje inwestycje. Nowe technologie i internet to ryzykowny, ale niezwykle perspektywiczny sektor - mówi Kucharski.

Polski napastnik Bayernu od roku lokuje więc swoje pieniądze w Protos Venture Capital, czyli w fundusz przeznaczony dla projektów internetowych, które dopiero raczkują, a mają potencjał, by stać się liderami na rynku.

Jak każdy prawdziwy mężczyzna kocha również szybkie samochody. Kiedy był mały, jeździł na motorowerach, motorach. Teraz miłość do dwóch kółek zamienił na cztery kółka. - Od zawsze mnie kręciło coś, na czym mogłem pojeździć. Niekoniecznie szybko - mówił w wywiadzie dla "Łączy Nas Piłka".

Ludzie pytają się, czy będę mówił po polsku z francuskim czy hiszpańskim akcentem - żartował Krychowiak

To drugie stwierdzenie wypowiedział z uśmiechem na twarzy. Nic dziwnego, bo w jego stajni aut króluje warte półtora miliona złotych ferrari f12 berlinetta. Jednak to niejedyny samochód, którym może się pochwalić. Na co dzień zasiada on za kierownicą niebotycznie szybkich, a zarazem pięknych samochodów, takich jak lamborghini gallardo, porsche cayenne gts, czy mercedesa cl 63 amg. "Lewy" zna również bardzo dobrze wnętrze daewoo matiza, bo to właśnie tym autem zaczynał swoją przygodę na polskich drogach.

Oprócz wystawnych samochodów ma również bardzo okazałe domy. Ostatnio głośno było o jego posiadłości na Warmii, która leży tuż nad jeziorem Jełmuń. Wszystkie kolorowe pisma oraz internetowe rubryki poświęcone życiu gwiazd obiegły zdjęcia pięknego, drewnianego, krytego strzechą, dopiero co wybudowanego domu. To z jego wnętrza Robert składał swoim fanom życzenia na Boże Narodzenie. Lewandowscy spędzili tam święta. Robert i Anna mają bezpośredni dostęp do jeziora dzięki prywatnej plaży.

Wygląda na to, że monachijskim dom kupiony za cztery miliony euro służy tylko jako hotel, a ten mazurski przeznaczony jest do wypoczynku i naładowania energii. O tym, gdzie "Lewy" spędzał święta, można było dowiedzieć się z facebookowego fanpage'a jego żony Anny.
Poznali się na wyjeździe studenckim. Jak wspomina pani Lewandowska, Robert na początku przedstawił się jej jako Andrzej. Co ciekawe, była to raczej miłość jednostronna, ponieważ Anna, z domu Stachurska, nie lubiła piłki i piłkarzy.

- Miałam niezbyt dobre zdanie na ich temat i Robert o tym wiedział - mówiła w jednym z wywiadów. - Myślałam, że piłkarz to narcyz - stwierdziła.

Jak się skończyło, wszyscy doskonale wiemy. Głośnym weselem, o którym mówił niemal każdy: od sprzedawczyni z warzywniaka do prezenterów telewizyjnych.

Anna, już Lewandowska, robi zawrotną karierę medialną. Łączy w sobie kobiece piękno z siłą i walecznością, którą wyniosła z treningów karate. Być może dlatego nie boi się kupować sobie torebek wartych fortunę - ta najdroższa kosztuje ponoć 15 tys. zł. Sprawia wrażenie osoby, która poradziłaby sobie, gdyby złodzieje zechcieli połaszczyć się na jedną z nich. Lewandowska była mistrzynią świata w karate w 2013 r. W internecie rządzi jednak jako króla fitnessu.

Jej fanpage na Facebooku ma 355 tys. fanów. Na nim dzieli się poradami dotyczącymi ćwiczeń oraz diety. Motywuje nie tylko setki Polek, ale także Polaków do pracy nad sobą i regularnych ćwiczeń. Skuteczność swoich działań cały czas sprawdza zarówno na sobie, jak i na Robercie, który od niedawna zaczyna posturą przypominać gladiatora. By być jeszcze bliżej swoich fanek, wydała niedawno książkę "Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską".

O Lewandowskiej śmiało można powiedzieć, że jest kobietą ambitną, nie siedzi w domu i żyje tylko dla męża. Sama spełnia się zawodowo, co zaprocentowało udziałem w reklamach. Jej tryb życia sprawił, że brała udział w kampanii reklamowej Rexony "Możesz więcej", za co, jak niektóre źródła wyliczają, zarobiła 200 tys. zł. To jednak niejedyna jej reklama. Razem z "Lewym" była twarzą T-Mobile, gdzie grała główną rolę.

Swoimi nawykami żywieniowymi kilkukrotnie próbowała zarazić reprezentacyjnego kolegę swojego męża - Wojciecha Szczęsnego. Bramkarz Arsenalu z uporem maniaka walczył ze sobą, lecz wszelkie próby kończyły się fiaskiem, ciągle wracał do niezdrowego jedzenia. Anna Lewandowska ponoć bardzo denerwuje się, gdy Szczęsny je przy niej batony.

- Często jem je specjalnie przy niej - deklarował. - Mnie ciężko się jest przestawić na zdrowe jedzenie, ale trzymam kciuki za Anię - dodał.

Wojtka z Robertem połączyło wspólne pochodzenie. - Obaj jesteśmy z Warszawy, do tego nadajemy na tych samych falach. Mamy wspólnych znajomych w stolicy - mówił Lewandowski.

W ostatnich latach Szczęsny bardziej czuje się chyba jednak londyńczykiem niż warszawiakiem, co czasami podkreśla w wywiadach. Nic dziwnego, ponieważ od 16. roku wychował się w stolicy Wielkiej Brytanii. Właśnie to miasto ukształtowało go i to właśnie tam inwestuje swoje pieniądze. W jednym z wywiadów przyznał, że jest właścicielem dwóch apartamentów. Jednak ostatnio zmieniał domy, więc w tym momencie ciężko dokładnie oszacować liczbę jego posiadłości. Szczególnie że ta się zwiększa.

- Nieruchomości to moja pasja i pomysł na inwestowanie. Szukam działki pod Londynem, by spełnić marzenie i wybudować dom - mówił przed rokiem Szczęsny.
Pieniądze na realizacje marzeń "Czezny", jak mówią na niego Anglicy, ma, i to nie małe. Podpisany przez niego przed rokiem kontrakt sprawił, że na jego konto co tydzień wpływa według "The Sun" 100 tys. funtów. Do 2018 r. polski bramkarz zarobi 5,2 funtów rocznie.

Podobnie jak Lewandowski kocha szybkie samochody. Nie kryje się z tym, co wielokrotnie sprawia, że fala krytyki na temat jego "specyficznego" zachowania często się nasila, zwłaszcza w sieci. Jednym z aut, jakim obecnie jeździ, jest porsche cayenne turbo s. Nie jest to jednak typowe auto, które można kupić w salonie. Specjalnie dla niego zostało przerobione przez niemiecką firmę tuningową Lumma Design. - Teraz to już nie bestia, to potwór - krótko opisał swoją nową furę.

Najwięcej czasu wolnego pochłania mu jednak... granie w "FIFĘ". Jak sam przyznawał, wielokrotnie potrafi się zatracić, siedząc w jednym ze specjalnych pomieszczeń w jego ogromnym domu. Na ścianie znajduje się wielki ekran, przed którym potrafi stracić noce. Oczywiście, będąc oddanym fanem Arsenalu, grając w "FIFĘ", w opcji Kariera prowadzi jako trener zespół, w którym na co dzień występuje. Jak twierdzi, nie ma przy tym skrupułów, żeby sprzedać siebie samego do innego klubu.

Szczęsny nie jest wolny od nałogów. Na jednym z festiwali muzycznych paparazzi przyłapali go, jak palił papierosy. Jak sam przyznaje, lubi zapalić tuż przed meczem. - Cztery godziny przed pierwszym gwizdkiem widziałem się z parą znajomych. Graliśmy na PlayStation i wypaliliśmy po kilka papierosów - przyznał po wygranym meczu z Niemcami.

Z rozbrajającą szczerością mówi także o... szpilkach. Gdyby mógł i robiono, by takie buty na rozmiar jego stopy, z chęcią by je nosił. Takie deklaracje kilkukrotnie można było usłyszeć z jego ust. To ponoć tego rodzaju butami przyciągnęła go do siebie Marina, obecna dziewczyna Wojtka.

- Szpilki zadziały na pierwszej randce i nadal są niezawodne - mówi Marina Łuczenko, która urodziła się na Ukrainie, ale pochodzi z polskiej rodziny i świetnie mówi w naszym języku.

Historia ich związku jest skomplikowana jak budowa wielkiego zderzacza hadronów. Szczęsny w mediach długo przekonywał, że Marina jest tylko jego przyjaciółką, zarzekając się przy tym, że nigdy nie będzie między nimi miłości. Jednak pewnego dnia bramkarz Arsenalu na fanpage'u opublikował zdjęcie, które poruszyło wszystkie portale plotkarskie. Wojtek przytulał na nim "przyjaciółkę" Marinę.

Kim tak właściwie jest Marina Łuczenko, oprócz tego, że należy do polskich WAGs (tak angielskie brukowce w skrócie nazywają żony i dziewczyny najbardziej znanych piłkarzy)? Obecnie powracającą do zdrowia piosenkarką. Jej kariera artystyczna została zatrzymana z powodów zdrowotnych. Na jej lewej strunie głosowej pojawił się polip. Dzięki operacji sfinansowanej przez Szczęsnego Marina być może wróci do śpiewania.

Najczęściej słyszy się o niej w portalach plotkarskich w kontekście koleżeństwa z Sarą Boruc. Obie panie połączyła wspólna pasja, czyli wydawanie grubych pieniędzy na nowe ubrania oraz buty... to znaczy moda.
Na te tematy z Mariną na pewno jest w stanie dogadać się Grzegorz Krychowiak, który wśród polskich piłkarzy jest największym modnisiem. Wśród reprezentantów krążą żarty o jego długim płaszczu z wielkimi, pokrytymi futrem klapami . Piłkarzowi Sevilli jednak to nie przeszkadza. Uznał nawet, że płaszcz ten jest normalny.

Krychowiak wychował się w Paryżu, według niego europejskiej stolicy mody. Pasją również zaraził się od swojej dziewczyny - Celii Jaunat, o której za chwilę. O tym, jak bardzo dba o swój wygląd, świadczą kwoty wydawane na zegarki. Na ostatnim zgrupowaniu kadry z Gruzją na ręce tego defensywnego pomocnika pojawił się rolex submariner, kosztujący ok. 40 tys. zł. Innym jego zegarkiem jest breitling montbrillant eclipse, wart aż 80 tys. zł. Pieniądze Krychowiak inwestuje w domy. W jego posiadaniu są nieruchomości w Sewilli oraz Bordeaux, gdzie rozpoczynał piłkarską karierę.

Równie dobry jak w zarządzaniu pieniędzmi jest w żartowaniu. Konferencja prasowa przed spotkaniami z Niemcami i Szkocją przejdzie do historii. Ze Szczęsnym założył się, że w swoich wypowiedziach wypowie nazwiska kilku czołowych europejskich piłkarzy. Nie wplótł ich jednak między słowa, lecz rzucił je bardzo luźno. Tak więc dziennikarze usłyszeli nazwiska takie jak Dida, Bierhoff. W pewnym momencie golkiper Arsenalu nie mógł wytrzymać ze śmiechu.

Przy tym wszystkim Krychowiak ma dystans do samego siebie. Wielokrotnie obiektem drwin padał jego charakterystyczny francuski akcent. Tuż po przejściu do Sevilli na zgrupowaniu reprezentacji opowiedział żart, który krąży wśród jego znajomych. - Teraz wszyscy się mnie pytają, czy będę mówił po polsku z hiszpańskim, czy francuskim akcentem - wypalił.

Akcent językowy Krychowiaka chyba będzie prześladował wszędzie. Na jego obrzydliwy francuski zwróciła uwagę jego dziewczyna - Celia Jaunat.

- Od początku przypadł mi do gustu. Wysoki, dobrze zbudowany, ze wspaniałym uśmiechem. I to jak mówił! Tym okropnym akcentem w języku francuskim zupełnie mnie rozłożył (śmiech) - powiedziała "Super Expressowi".

Sposób, w jaki ją poderwał, idealnie wpisuje się w jego styl bycia. Jeszcze za czasów gry w Bordeaux powiedział jej, że jest studentem na wymianie, nie wspominając przy tym nic o grze w Girondins.

- Ja nie muszę mówić, że jestem piłkarzem. Szczęsny, żeby poderwać jakąś dziewczynę, musi to powiedzieć - żartował w wywiadzie "Łączy nas piłka".

Jaunat uwielbia modę. Jest początkującą modelką, a pozowanie do zdjęć przychodzi jej z ogromną łatwością. Na pierwszym oficjalnym spotkaniu swojego chłopaka z kibicami Sevilli oczarowała reporterów i fanów zgromadzonych na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Zdjęcia Celii ubranej w bluzkę z wielkim dekoltem były równie popularne jak fotografie Krychowiaka w koszulce hiszpańskiego klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl