Wyrok: śmierć przez rozstrzelanie. Trzech żołnierzy zginęło w Katowicach

Teresa Semik
Dowódca oddziału partyzanckiego "Wędrowiec", Paweł Heczko (pierwszy z prawej) z rodziną
Dowódca oddziału partyzanckiego "Wędrowiec", Paweł Heczko (pierwszy z prawej) z rodziną arc
Mija 68 lat od śmierci trzech żołnierzy Konspiracyjnego Wojska Polskiego. 28 grudnia 1946 r. w katowickim areszcie zostali rozstrzelani: Gerhard Szczurek ps. "Erg", Paweł Stopa "Dąb" i Stefan Gurtler "Tse" ze sztabu Konspiracyjnego Wojska Polskiego

To był jeden z najgłośniejszych procesów politycznych w powojennej Polsce. Proces pokazowy przeciwników politycznych komunistycznej władzy. Odbywał się w sali katowickiego kina "Zorza", by mogły w nim uczestniczyć tłumy i dostatecznie się przestraszyć. Na ławie oskarżonych było 21 członków Konspiracyjnego Wojska Polskiego Okręgu Śląskiego. Sądził Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach w składzie: przewodniczący mjr Mieczysław Janicki, asesor por. Tadeusz Makowski, ławnik Edward Kubaty.

Powołane pod koniec stycznia 1946 roku wojskowe sądy rejonowe orzekały w sprawach osób cywilnych oskarżonych o przestępstwa przeciwko państwu, przeciwko funkcjonariuszom milicji i bezpieki, żołnierzom. To jedna z najczarniejszych kart polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mieczysław Janicki, doktor nauk prawnych, absolwent UJ, przed wojną sądził w Cieszynie. W 1946 r. został zastępcą szefa Wojskowego Sądu Rejonowego w Katowicach.

Oskarżali prokuratorzy: Tadeusz Jaszowski i Sykstus Guzy z Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Katowicach. Prokurator Tadeusz Jaszowski: doktor nauk prawnych na uniwersytecie w Toruniu, w 1946 roku szef Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Katowicach. Zmarł w lutym br. i został pochowany z wojskowymi honorami.

Proces 21 oskarżonych trwał… trzy dni, od 15 do 17 października 1946 roku. Zanim się rozpoczął, ukazująca się w Katowicach "Trybuna Robotnicza" nazwała go procesem sensacyjnym przeciwko zbrodniczej organizacji "Bory", procesem, który "odsłoni kulisy działalności faszystów w Polsce". Można domniemywać, że artykuł został przygotowany na podstawie informacji albo ubecji, bo akt oskarżenia napisał Marian Zębala (lub Zembala) z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, albo prokuratora wojskowego, który akt oskarżenia zatwierdzał.

Komuniści nazwali "faszystami" żołnierzy Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWP), zbrojnej organizacji niepodległościowej, wywodzącej się z Armii Krajowej. Twórcą i dowódcą był kpt. Stanisław Sojczyński ,,Warszyc'', działający w okolicach Radomska. Z ,,Warszycem'' nawiązał kontakt Stefan Gurtler z Rudy Śląskiej, który znał te okolice i tamtejszą siatkę konspiracyjną z czasów okupacji i walki w AK. Jak donosiła "Trybuna Robotnicza", śledztwo wykazało, że pierwszym organizatorem KWP był na terenie woj. śląsko-dąbrowskiego właśnie Gurtler.
Już od marca 1945 roku, po wkroczeniu wojsk radzieckich, organizował tu pierwsze placówki KWP "Lasy", które jesienią 1945 roku przekształciły się w KWP "Bory". Zdaniem historyków, do organizowania Okręgu Śląskiego KWP przystąpiono dopiero na przełomie października i listopada 1945 r., po otrzymaniu rozkazów od ,,Warszyca'', które odebrał Gurtler. Jego współpracownikiem był ppłk Paweł Stopa. Ściągnęli do siebie mjr. Gerharda Szczurka i to on został dowódcą Okręgu Śląskiego KWP, który przyjął kryptonim "Klimczok". Na zastępcę Szczurek mianował Stopę, a Gurtlera uczynił swoim adiutantem.

- Od października 1945 do lutego 1946 r. organizacja wciąż zwiększała szeregi, wchłaniając kolejne grupy zbrojne - mówi historyk dr Andrzej Krzystyniak. - Przeprowadziła wiele akcji wymierzonych w funkcjonariuszy systemu komunistycznego, posterunki MO, UB, siedziby PPR.

Wierzyli, że stan nowej okupacji jest tymczasowy i nie godzili się z nową rzeczywistością polityczną. Zostali aresztowani w czerwcu 1946 r., a w październiku postawieni przed sądem. Wszyscy pod tym samym zarzutem przynależności do nielegalnej organizacji "mającej na celu obalenie siłą demokratycznego ustroju". - Ten proces był raczej parodią wymiaru sprawiedliwości. Skazywano polskich patriotów za walkę o niepodległość - dodaje dr Krzystyniak. - Władzy zależało na propagandowym wydźwięku rozpraw, a nie na rzetelnym osądzeniu. Zależało jej na dowiedzeniu, że członkowie podziemia to zwykli bandyci, którzy swoim postępowaniem szkodzą ogółowi.

Karę śmierci usłyszeli: Gerhard Szczurek, Paweł Stopa, Stefan Gurtler i Jan Kubik ps. "Platyna". Ocalał tylko Kubik, bo zamieniono mu karę śmierci na dożywocie. Wyszedł w 1955 r.

Matka Stefana Gurtlera - Zofia, szukała ratunku dla syna. Mąż, powstaniec śląski, zginął w obozie Mauthausen-Gusen. Syn Joachim zgilotynowany przez Niemców w tym samym katowickim areszcie, w którym teraz siedział Stefan. Pisała do Bolesława Bieruta o łaskę: "W duchu polskim wychowałam moje dzieci, w polskich szkołach" - przypominała. "Ogrom moich boleści może ten tylko zrozumieć, kto sam katusze te przechodził. Nie załamałam się, bo wiedziałam, że Polska potrzebuje tych ofiar, by mogła odzyskać swą niepodległość. Gdy Polska powstała, spotyka mnie znów cios - kara śmierci na syna Stefana. Czy to jest możliwe, obywatelu prezydencie? Przecież dzieci wychowałam dla Polski".

Tłumaczyła syna: "Uległ swojemu zapałowi, który go zawsze cechował, chciał tym zawsze Polakom dobrze służyć. Syn mój to zapalony idealista, niedoświadczony życiowo, bez opieki ojca". Prosiła, by mógł w więzieniu odpokutować czyny, które popełnił, ale jej list pozostał bez odpowiedzi. Prosiła o łaskę dla Gurtlera społeczność Rudy Śląskiej, a nawet komórka PPR w Rudzkim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego.
Gdy Zofia Gurtler przyszła zobaczyć syna, usłyszała w areszcie, że z "takim nazwiskiem nie ma co liczyć na ułaskawienie". Zabrali jej kartki na mięso w związku z tą sprawą, straszyli, że najmłodszego syna, Józefa, wyrzucą z uczelni.

W grudniu Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie podtrzymał wyroki śmierci. Skazańców rozstrzelano w katowickim areszcie przy Mikołowskiej 28 grudnia 1946 roku. Ciała pochowano na cmentarzu w Katowicach-Panewnikach. W 1991 roku sąd wojskowy we Wrocławiu uznał wyrok w sprawie Stefana Gurtlera za nieważny.

Ten sam Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach na sesji wyjazdowej w Cieszynie rozpoznawał wcześniej sprawę st. sierż. Pawła Heczki ps. "Edek" z Brennej, z oddziału partyzanckiego "Wędrowiec". - Heczko był jednym z najaktywniejszych i najbardziej doświadczonych dowódców Konspiracyjnego Wojska Polskiego - przypomina dr Krzystyniak. - Po trwającym dwa dni procesie, w którym sądzono 16 osób, sąd skazał na śmierć 6 partyzantów, w tym Pawła Heczkę i Emila Ruśnioka. Rozstrzelano ich także w areszcie w Katowicach 29 sierpnia 1946 roku.

Dom Heczki, po jego aresztowaniu, został splądrowany i podpalony przez UB, żona z trojgiem dzieci, zmuszona do ukrywania się, wyjechała ze Śląska.


*Najpiękniej oświetlone miasto na święta. Które? ZOBACZ TUTAJ
*Zboczeniec z Częstochowy nieuchwytny. Goni, straszy i chce gwałcić [PORTRET PAMIĘCIOWY]
*Napad na Club 80 w Siemianowicach. Bandyci zdemolowali lokal
*Prezent na Święta Bożego Narodzenia: Najfajniejszy prezent na święta TOP 10 PREZENTÓW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wyrok: śmierć przez rozstrzelanie. Trzech żołnierzy zginęło w Katowicach - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl