Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Aldona Plucińska: "Kalendarz to prawie świętość"

Matylda Witkowska
Krzysztof Szymczak
Kiedyś kalendarze były wydawane w formie książkowej, teraz mają głównie znaczenie użytkowe - mówi Aldona Plucińska, etnograf z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, kolekcjonerka kalendarzy.

Dlaczego taką wagę przywiązujemy do kalendarza?

Interesujemy się nimi zwłaszcza przed końcem roku, choć przecież przez cały rok ich używamy. W przeszłości obok katechizmu, elementarza i modlitewnika kalendarz był w domu lekturą podstawową i obowiązkową. Zawsze tak było. To była skarbnica wiedzy z zakresu astronomii, przyrody, literatury pięknej, świętych czy sakramentów. Tak działo się nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach. Tak było od momentu, gdy w ogóle pojawiły się kalendarze.

Czy wiadomo, kiedy pojawiły się pierwsze kalendarze?

Były znane już w kulturach starożytnych. Kalendarz stosowali na przykład kapłani w starożytnym Egipcie. Jednak takie kalendarze, jakie znamy współcześnie, pojawiły się dopiero w XV wieku, po wynalezieniu druku. Pierwszy polski kalendarz to "Calendarium anni currentis" z 1474 roku. Wydrukowany został w języku łacińskim w Krakowie w drukarni Kacpra Straubego i jest zaledwie o rok młodszy od najstarszego drukowanego kalendarza z Norymbergi. Natomiast pierwszy kalendarz w języku polskim pochodzi z 1516 r., także z Krakowa z drukarni Jana Hallera.

Kiedy się upowszechniły?

Prawdziwy boom kalendarze przeżywają od XVIII i XIX wieku. Jednak pod strzechy trafiły dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Wcześniej ze względu na cenę nie wszyscy mogli je mieć.
Kiedy zaczęły być popularne, zaczęły pojawiać się kalendarze skierowane do poszczególnych grup. O boomie świadczą tytuły: "Kalendarz astronomiczno-gospodaczy", "Kalendarz dla Księstwa Warszawskiego i sąsiednich okolic", "Kalendarz domowy dla wsi i miasta", "Kalendarz dla cukrowników", "Kalendarz morski i kolonialny", "Kalendarz - kolęda dla gospodyń przez autorkę 365 obiadów ułożony", czyli kalendarz Ćwierczakiewiczowej, "Kalendarz dla Mazurów" i wiele, wiele innych.

Jak się je zdobywało?

Były kupowane na jarmarkach i odpustach, z dużo większym wyprzedzeniem niż teraz to robimy. My szukamy kalendarza, gdy kończy się rok. A kiedyś już w adwencie podczas wieczornic przeglądano kalendarze i patrzono, co czeka ludzi w przyszłym roku. Przeglądano je też, bo miały wiele porad dotyczących obchodzenia Bożego Narodzenia czy karnawału. Przygotowywano się do tego, co nas czeka. Kalendarze bywały też cenną kolędą, czyli wręczanym sobie darem.

Jak wyglądały pierwsze kalendarze?

Tradycyjne kalendarze miały formę książkową. Były też bardzo bogate. Zawierały fragmenty powieści, rady na różne okazje. Na nich uczono się historii. Można było postawić je na półkę obok cennej korespondencji czy książek.
Czyli popularne kalendarze z kartkami do codziennego zrywania nie są wcale takie tradycyjne?
Pojawiły się później. Zostały stworzone dla osób z niższych sfer. Dzięki nim zdobywali oni wiedzę, której nie trzeba już było szukać w encyklopediach. Kalendarze tego typu są szybkie, proste, z kartkami do wyrzucenia. Ale wiele osób, zwłaszcza ze starszego pokolenia, zbiera te kartki i dopiero na koniec roku wyrzuca. Ja też część kartek zachowuję, zwłaszcza jeśli są na nich ciekawe informacje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Jak wyglądają dzisiejsze kalendarze?

Stają się do siebie podobne, choć każda firma i instytucja stara się uwypuklić swój własny charakter. Kalendarze znajdują się w zasięgu ręki, czasem łatwiej do nich sięgnąć niż do komputera. Traktujemy je coraz bardziej instrumentalnie, pojawiają się też terminarze elektroniczne. Stają się przedmiotami użytkowymi. A kiedyś? Kalendarze były pięknie wydawane i miały pozłacane okładki.

Czy jest coś, co się w kalendarzu nie zmienia?

Nasz kalendarz został ukształtowany przez kulturę Europy Zachodniej. Obowiązkowo zawiera spis dwunastu miesięcy i rozpoczynać się datą 1 stycznia. Reszta już zależy od tego, dla jakiej grupy zawodowej kalendarz jest przeznaczony. Zależnie od grupy docelowej jedne elementy będą bardziej uwypuklone, a w innych będzie mniej. Na przykład kalendarz dla rolników będzie miał fazy Księżyca i terminy wysiewów i zbiorów. A kalendarz liturgiczny będzie miał zaznaczone święta, uroczystości i czytania. Kalendarze różnią się od siebie, bo przecież nie każdy rolnik jest katolikiem.

Jest Pani znana ze zbierania kalendarzy. Ile ich Pani posiada?

Mam już kilkaset i przestałam liczyć. Zbieram kalendarze, szczególnie stare. Bo mówią wiele o przeszłości i polskiej kulturze. Mam w kolekcji kalendarze z lat 20. i 30., ale też kalendarze z lat 80. Na przykład z 1983 roku z Wałęsą, Janem Pawłem II i kardynałem Wyszyńskim. To prosty kalendarz, który właściciele zostawili na pamiątkę. Dla mnie jako antropologa kultury każdy kalendarz jest ciekawy.

Co zrobić z kalendarzem na koniec roku, jeśli nie jest się kolekcjonerem?

Ja swoje kalendarze zostawiam. Nie tylko po to, by w razie potrzeby zaglądać do notatek czy zapisanych w nim adresów. Kalendarz jest też swoistym rodzajem kroniki. Często wkładamy do niego karty, obrazki, wycinki. A jego materiał ikonograficzny stanowi bogate źródło kulturowe.

Czyli zarówno forma kalendarza, jak i nasze zapiski będą wraz z upływem lat stawać się coraz bardziej cenne?

Dokładnie tak. Dlatego warto je zostawić. Są jednak ludzie, którzy kalendarze palą jak świętość. Zwykłe papiery się drze i wyrzuca do kosza, albo oddaje do punktu skupu makulatury. Jednak kalendarze, tak samo jak listy, się pali. Kalendarz jest bardzo ważny i blisko związany z życiem człowieka. Można go nieomal zaliczyć do sfery sacrum. Tak jak modlitewnik jest blisko związany z człowiekiem od narodzin do grobowej deski.

A jak antropolog patrzy na modne kalendarze, które można zamówić z własnym zdjęciem?

To wyraz tego, co przedstawiając współczesnego człowieka napisał Zbigniew Herbert : "skrzeczy małe ja". Dziś zależy nam, żeby zapamiętano przede wszystkim nasz wygląd. Nie osobowość i wnętrze, ale właśnie wygląd. Zwróćmy uwagę na torty urodzinowe ze zdjęciem, albo zastępowanie zdjęć na nagrobkach wielkości dłoni ogromnymi zdjęciami. To samo dotyczy kalendarzy z własnym zdjęciem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki