"Samobójstwo" Borowskiego i "skok" Zawieyskiego... Tajemnice dawnej kliniki rządowej

Anita Czupryn
Jerzy Zawieyski
Jerzy Zawieyski Władysław Miernicki/Domena Publiczna/http://audiovis.nac.gov.pl/obraz/120/7261a2cc68e3f48ef3956bcf7642f126/
Tadeusz Borowski, Władysław Kowalski, Maria Dąbrowska, Jerzy Zawieyski, Antoni Słonimski – prócz pisania łączyło ich jeszcze coś. Wszyscy zakończyli życie w rządowej klinice przy ul. Emilii Plater. Okoliczności śmierci były różne, często tragiczne, oficjalnie – samobójstwo (Borowski, Kowalski, Zawieyski) bądź niemożność odratowania, jak miało to ponoć być w przypadku Słonimskiego. Jakież to fatum zaciążyło nad kliniką, a może raczej należałoby powiedzieć: nad ludźmi pióra, tworzącymi pod czujnymi skrzydłami komunistycznej władzy, która przez swoje specsłużby kontrolowała wszystko i wszystkich?

Tadeusz Borowski, znany ze szkolnych lektur dzięki opowiadaniom „Pożegnanie z Marią” czy „U nas w Auschwitzu”, przeżył Auschwitz i Dachau oraz obozy przejściowe, od 1948 roku był członkiem PZPR. I, dodajmy, gorliwym piewcą nowego ustroju z posadą w Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie, gdzie przebywał prawie rok od 1949 do 1950 roku. Oficjalnie – na stanowisku referenta kulturalnego, niejawnie – jako współpracownik wywiadu wojskowego. Co takiego dzieje się w jego życiu, że kiedy kilka miesięcy po tym, jak wraca do Polski i rodzi się jego córka Małgorzata, a on sam odwiedza żonę w szpitalu, dzień później z silnym zatruciem trafia do kliniki? Lekarze stwierdzają, że jest zamroczony gazem i środkami nasennymi. Umiera 3 lipca 1951 roku w wieku ledwo 29 lat.

– Samobójstwo – podano jako oficjalną przyczynę zgonu. Powód? Jedni spekulowali, że uwikłał się w romans nieszczęsny, inni – że był rozczarowany komunizmem i załamany, że sam przyczynił się do jego gloryfikowania.

Inny przykład to tragiczna historia Jerzego Zawieyskiego, prozaika, eseisty, dramatopisarza i katolickiego działacza politycznego związanego ze Znakiem, posła i członka Rady Państwa. Okoliczności jego śmierci pozostały niewyjaśnione do dziś. „Uroczy, dobry, ale nie bardzo chytry człowiek. Niezbyt nadawał się do roli, której się podjął. Nazbyt wrażliwy, zbyt patetyczny, psychicznie wątły. Nieco naiwny. Za uczciwy” – pisał o nim Jarosław Iwaszkiewicz. No i miał, jak wówczas uważano, sekretną skazę, o której zresztą wiedzieli wszyscy, choć była to tajemnica poliszynela – Zawieyski był homoseksualistą, mieszkał z mężczyzną.

Ale ten nieco naiwny, psychicznie wątły (fizycznie też był drobnej postury) homoseksualnej orientacji pisarz w marcu 1968 roku był jedynym, który ujął się za pobitymi przez milicję studentami, interpelował u premiera Cyrankiewicza. Niedługo później odwołano go z Rady Państwa. Zawieyski nie zrezygnował – 10 kwietnia na posiedzeniu Sejmu głośno mówił o brutalnych metodach działania milicji, żądał ukarania winnych, wziął w obronę pobitego przez, jak to w tamtym czasie bywało – „nieznanych sprawców” Stefana Kisielewskiego. Jego wystąpieniu towarzyszył więc niesłychany seans nienawiści.

Zawieyski przeżył tę nagonkę strasznie – zdał sobie sprawę, że nie ma nikogo, że jest sam.

Na reakcję władzy nie czekał długo. Szybko pozbawiono go diet, uposażenia, odebrano mu nawet należną trzymiesięczną odprawę. Co w rzeczywistości oznaczało, że pozbawiono go wszelkich środków do życia. Represje rozszerzyły się i na jego twórczość – teatr Ateneum nie mógł wystawić sztuki jego autorstwa „Idziemy do wujka”, a czasopismo „Twórczość” opublikować jego opowiadania „Pomiędzy plewą a manną”. Nikt z kolegów Zawieyskiego, nawet przyjaciele ze Znaku, nie stanął w jego obronie.

Jego organizm nie wytrzymał stresu i napięcia. Zawieyski dostał wylewu krwi do mózgu. Trafił do wspomnianej już kliniki przy ul. Emilii Plater 18. Pilnowano go tam. Był izolowany i nikt nie mógł go odwiedzać.

18 czerwca 1969 roku znaleziono go martwego przed szpitalem. Ponoć przed śmiercią miał usłyszeć słowa: „Mości Zawieyski, pora skakać”. Oficjalny komunikat jednak brzmiał: wyskoczył z balkonu na czwartym piętrze.

*************
Kto jeszcze był pacjentem mrocznej kliniki przy ul. Emilii Plater? Jaki był klucz dobierania pacjentów do niej? O tym wszystkim przeczytają Państwo w artykule Anity Czupryn w najnowszym, grudniowym wydaniu „Naszej Historii”

Polecamy nasz miesięcznik historyczny! Zajrzyj do nowej NASZEJ HISTORII.

Nowy numer NASZEJ HISTORII znajdą Państwo w kioskach i salonikach prasowych.

Nowa NASZA HISTORIA na LISTOPAD

TUTAJ - w serwisie prasa24.pl mogą Państwo już teraz, nie ruszając się z domu, kupić e-wydanie Naszej Historii lub zamówić prenumeratę: PRASA24.PL

Zapraszamy także na profil Naszej Historii na FACEBOOKU i do obserwowania naszego konta na TWITTERZE.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl