Dr Kevin Dutton: Spotkałem też dobrych psychopatów

Zuzanna Wierus
Kevin Dutton
Kevin Dutton Facebook
- Przyjęło się myśleć o psychopatach jako o kimś złym. Tymczasem wiele wspólnego z nimi mają chirurdzy, menedżerowie wysokie szczebla, politycy - mówi dr Kevin Dutton, psycholog, autor książki "Mądrość psychopatów", w rozmowie z Zuzanna Wierus.

W książce "Mądrość psychopatów" przytacza Pan historię choroby swojego ojca. Kiedy zorientował się Pan, że jest on psychopatą?
Od najwcześniejszych lat wiedziałem, że z moim tatą jest coś nie w porządku. Zauważyłem, że zdecydowanie różni się od ojców innych chłopców. Kiedy mamy 8 czy 9 lat, nie wiemy, nie potrafimy tego nazwać. Dopiero później, kiedy już byłem studentem psychologii, spojrzenie wstecz pozwoliło mi uświadomić sobie, co było nie tak z moim ojcem.

Czyli nie choroba ojca stała się motorem do podjęcia przez Pana studiów psychologicznych?
Moje zainteresowanie psychologią, tym, w jaki sposób ludzie myślą i co ich popycha do określonych działań, sięgają czasów dzieciństwa. Opowiem pani historię o moim ojcu, jeszcze w nawiązaniu do poprzedniego pytania. Mój ojciec był sprzedawcą, sprzedawał na bazarku najrozmaitsze graty, takie jak budziki, w których nie było alarmu. Jego stoisko znajdowało się w centrum Londynu, gdzie się wychowywałem. Kiedy miałem 7 czy 8 lat, często pomagałem mu przy tej pracy. Pewnego dnia, pamiętam, że była to sobota, skończyliśmy handlować na bazarku i poszliśmy do najtańszej hinduskiej restauracji w okolicy, żeby zjeść obiad. Kiedy skończyliśmy jeść i mieliśmy płacić rachunek, mój ojciec, ni z tego, ni z owego, wstał i zaczął dzwonić łyżką o szklankę. Wszyscy w restauracji ucichli, spojrzeli na niego, a on... zaczął przemawiać: "Witam, cieszę się, że tu państwo są, niektórzy z was mieszkają po sąsiedzku, inni zapewne przyjechali tu z daleka, dziękuję za obecność i chciałbym poinformować, że dalszy ciąg imprezy odbędzie się w barze po przeciwnej stronie ulicy". Stojąc tak, na oczach wszystkich zdziwionych klientów, zaczął klaskać. I oni zaczęli mu wtórować, choć nigdy wcześniej go nie spotkali. Zrobili to dlatego, że nikt nie chciał odstawać, nikt nie chciał wyjść na osobę, która nie dała się wkręcić w ten dziwaczny performance. Kiedy już wychodziliśmy, zapytałem ojca, czy naprawdę pójdziemy do tego baru naprzeciwko. Klepiąc mnie po ramieniu, odpowiedział, że oczywiście nie, ale jego kolega John przejął ten pub i dzięki temu, że wysłał tam tłum ludzi, kumpel będzie miał dobry utarg. To jest historia, która uświadomiła mi, że coś tu jest nie tak. Proszę sobie wyobrazić, że każę pani zrobić coś podobnego. Zastanawiam się, ile musiałbym pani zapłacić, żeby złamać pani strach przed ośmieszeniem się. A on, na oczach tłumu, w bardzo opanowany i bezwstydny zarazem sposób, wygłosił całą tyradę.

Historia, którą Pan przedstawił, ukazuje nam psychopatę jako wesołka bez żadnych hamulców, tymczasem większości społeczeństwa wydaje się, że psychopata to ktoś groźny, ktoś, kto w jednym momencie uśmiecha się do nas, a chwilę później wbija nóż w plecy. Jak te nasze wyobrażenia mają się do rzeczywistości?
Opinia publiczna na hasło "psychopata" ma przed oczami filmowych bohaterów, takich jak Patrick Bateman czy Hannibal Lecter. Ja i inni psychologowie, mówiąc o psychopatach, mamy na myśli szczególną grupę osób, która posiada pewien typowy zestaw cech, takich jak bezwzględność, chłód, umiejętność działania pod presją. Gdybyśmy te cechy mogli umieścić w roli potencjometrów na stole mikserskim i mogli je dostroić, doszlibyśmy do trzech podstawowych wniosków.

Jakich?
Pierwszy wniosek jest taki, że psychopatia nie jest czymś, co należy postrzegać w sposób czarno-biały, że albo się jest, albo się nie jest psychopatą. Nie, to cecha podobna nieco do wzrostu czy do wagi, ma różne wartości. Drugi wniosek jest taki, że nie istnieje jeden poprawny sposób ustawienia tych potencjometrów. To w dużej mierze uzależnione jest od okoliczności i kontekstu, w jakim się znajdziemy. Trzeci wniosek jest taki, że istnieją pewne zawody, które, z uwagi na swoją naturę, wymagają od wykonujących je ludzi tego, by niektóre z potencjometrów były podkręcone powyżej średniej. Od razu zauważamy wyraźną różnicę między odbiorem społecznym psychopatów a tym, w jaki sposób postrzegają ich naukowcy i specjaliści w dziedzinie medycyny. Wizerunek, który mamy w głowach, jest bezpośrednim skutkiem tego, co serwują nam media. Nieraz zdarzało mi się słyszeć sugestie, że powinienem wymyślić nowy termin, który pozwoliłby rozgraniczyć powszechne rozumienie terminu "psychopata" od obecnego stanu badań naukowych. Moja odpowiedź na takie propozycje jest niezmienna. Posługuję się tu przykładem rekinów i filmu "Szczęki". Przeciętny widz odbiera rekina jako drapieżnika, który zje każdego pływającego w morzu człowieka, który znalazł się na jego drodze. Gdyby zapytać biologa morskiego o to, czy tak jest w rzeczywistości, powiedziałby, że atakowanie ludzi zdarza się wyłącznie starym rekinom, które nie mogą normalnie polować. Rekiny pełnią rolę strażników w morskim ekosystemie, a medialnie są oczerniane tak jak psychopaci. Mimo doniesień o atakach biolodzy morscy nie tworzą nowych terminów, które pozwolą rozróżnić medialny wizerunek rekina od rekina prawdziwego. Prędzej napiszą książkę, która uświadomi czytelnika, jak wygląda prawda na temat rekinów i ich zachowań.
Jaką funkcję w takim razie miałby pełnić psychopata w ludzkim ekosystemie?
Wróćmy do tych suwaków na stole mikserskim i cech, które składają się na naszą osobowość, tych, które są podkręcone ponad normę. Istnieją zawody, w których ta ponadnormatywność jest warunkiem sukcesu. Posłużmy się tu przykładem chirurgii, która wymaga ogromnego opanowania i zdolności podejmowania ryzyka. Możemy także zaobserwować to zjawisko w biznesie. Można mieć wiedzę, inteligencję i zaplecze korporacyjne, ale bez pewnych cech charakteru na sam szczyt nigdy się nie dotrze. Mówimy tu o takich cechach, jak: umiejętność podniesienia się po porażce, intelektualna segregacja, bezwzględność, która potrzebna jest, by bez skrupułów zwolnić kogoś, kto nie jest wystarczająco wydajny. Te cechy warunkują sukces. Nie chcę tutaj powiedzieć, że ci typowi psychopaci są dobrzy. To ludzie, którzy z reguły rujnują życie swoje i innych. W odpowiedniej dozie i w odpowiednim kontekście niektóre z cech psychopatów są jak najbardziej korzystne dla społeczeństwa.

Z tego, co Pan mówi, wynika, że powierzamy nasze zdrowie i życie psychopatom. To brzmi dość przerażająco.
Nie tyle operują nas i rządzą nami psychopaci, co ludzie, którym jest do nich nieco bliżej niż przeciętnym osobom. W chirurgii jest potrzebny element podejmowania ryzyka. Dodajmy tu także kilka słów o polityce. Politycy to osoby, które cechy ze spektrum psychopatycznego muszą mieć rozwinięte dość wysoko, ponieważ ten zawód tego wymaga i to w zasadzie na wszystkich szczeblach. Dotyczy to zarówno polityków z pierwszych stron gazet, jak i tych działających lokalnie. Tak naprawdę mnóstwo ich łączy - umiejętność zjednywania sobie ludzi, oczarowywania tych, których nie lubimy oraz promowania tych, których lubimy. Dobrze radzą sobie także z ludzkimi antypatiami - przecież tak naprawdę ciągle okazuje się im wrogość. Podejmują decyzje dotyczące wszystkich spraw - od zmian klimatycznych po ataki terrorystyczne. Samo ubieganie się o jakieś stanowisko, branie udziału w wyborach jest tak naprawdę przejawem arogancji i przekonania o własnej wyjątkowości.

Czy każdy z nas ma w sobie jakiś psychopatyczny pierwiastek? Psychopatami się rodzimy czy się nimi stajemy?
Kiedy ja się uczyłem, a jestem od pani nieco starszy, w świecie naukowym toczyła się debata na temat tego, czy jest to kwestia wrodzona, czy nabyta. Od tego czasu nauka jednak poszła naprzód i nie patrzy się na to tak dwubiegunowo. Wiemy już, że o tym decydują zawsze dwa czynniki, dlatego że otoczenie współgra z naszym DNA, wydobywając z nas pewne cechy. Sprawa jest dość złożona, ale za pomocą prostej analogii mogę wyjaśnić ją w prosty sposób. Przyjmijmy, że to, co stanowi nasze genetyczne predyspozycje, jest jak nabój w pistolecie. Otoczenie i wpływ środowiska są jak palec na spuście. W przypadku osób o predyspozycjach psychopatycznych i takich, które stają się tymi złymi psychopatami, palcem na spuście jest z reguły trauma w dzieciństwie. Jeśli jakaś osoba ma psychopatyczne predyspozycje genetyczne, a jej dzieciństwo jest dobre, to wtedy ta predyspozycja może przełożyć się na cechy, które są dobre i przydatne społecznie. Taka osoba może zostać pilotem albo wyjątkowo skutecznym handlowcem w firmie odnoszącej wielkie sukcesy. Nie można powiedzieć, że to jest albo wrodzone, albo nabyte. Zawsze działają te dwa czynniki - nabój i palec na spuście. I zawsze jest tak, że ktoś na ten spust musi nacisnąć.

Skoro traumatyczne przeżycia w dzieciństwie doprowadzają do ujawnienia się cech psychopatycznych, dlaczego w krajach chociażby takich jak Polska, gdzie nadal żyje wiele osób, które jako dzieci przeżyły traumę wojny, liczba psychopatów w społeczeństwie nie jest wyższa niż w innych częściach świata?
Nie znamy odpowiedzi na to pytanie, ponieważ zarówno genetyka, jak i badanie interakcji naszych genów z czynnikami środowiskowymi jest nauką bardzo młodą. Pytanie, które pani zadała, jest bardzo dobre, a zarazem oczywiste, jednak nikt nie zna na nie odpowiedzi. Jeśliby nawet pominąć kwestię doświadczeń wojennych na rzecz spojrzenia na to w warunkach pokojowych, to i tak zauważymy, że pewne kwestie są zaskakujące. Poznałem seryjnych morderców, którzy wywodzą się z ciepłych, normalnych rodzin. I odwrotnie - wszyscy znamy osoby, które miały bardzo trudne dzieciństwo, a mimo to wyrosły na ciepłych, kochających ludzi. Nauka dopiero zaczyna badać tę tajemnicę.
A co z przestępcami albo mordercami? Jak wysokie i zróżnicowane jest u nich natężenie cech charakterystycznych dla psychopatów?
Istnieją inne czynniki, które warunkują takie zachowania. Pierwszym z nich jest inteligencja, a drugim to, jak bardzo jesteśmy skłonni do przemocy. Mamy tu cztery hipotetyczne rozwiązania. Pierwsze - wyobraźmy sobie, że jest pani psychopatką, urodziła się pani w rodzinie, która nie zapewniła pani dobrego startu, do tego dodajmy niski poziom inteligencji oraz skłonność do przemocy. Jednym słowem, pani perspektywy są kiepskie - taki zestaw czynników najpewniej doprowadzi do tego, że zostanie pani niskiego szczebla bandytą i nikim więcej. Jeśli w tym zestawie cech zabraknie przemocy, pani perspektywy nadal nie wyglądają dobrze. W takim układzie zostanie pani najwyżej drobnym oszustem. Ale wyobraźmy sobie sytuację, że mając te same psychopatyczne predyspozycje, urodzi się pani bez skłonności do przemocy, za to z wyjątkową inteligencją. Nagle sprawa zaczyna wyglądać dużo lepiej. Mówiąc o tym, zawsze nawiązuję do nagłówka, który znalazłem w brytyjskiej prasie kilka lat temu: "Mając takie zaplecze, szybciej niż człowieka ustrzelisz konkurencję rynkową". Wyobraźmy sobie teraz kolejny przypadek - ma pani niezły start i inteligencję, ale też skłonność do przemocy. Taka mieszanka jest dość ciekawa - może z niej wyjść ktoś taki jak żołnierz sił specjalnych, przywódca przestępczego syndykatu. Jeśli jednak do dobrego startu, inteligencji i skłonności do przemocy dołożymy także element dewiacji seksualnej, wkroczymy na terytorium seryjnych zabójców.

Czy przestępców o psychopatycznych skłonnościach można w jakiś sposób leczyć?
Tradycyjne metody leczenia psychopatii okazują się zawodne, od lat odnotowywano marne efekty terapii. Programy, które zostały opracowane ostatnio przynoszą nieco lepsze rezultaty. W USA wprowadzony został program, który okazał się skuteczniejszy od metod stosowanych do tej pory. Jest on oparty na schemacie kontaktu 1:1 pomiędzy psychopatą a osobą, której ten psychopata zaufa. Ten system sprowadza się głównie do nagradzania za właściwe postawy. Jeśli chodzi o karę - psychopaty kara nie przeraża, to jest rzecz, która w ogóle go nie zniechęci. Kara nie ma sensu, ponieważ po jej odbyciu psychopata znów zacznie robić to samo. Pojawiają się argumenty, że praktyki stosowane w ramach amerykańskiego programu są zupełnie bezsensowne, ponieważ tak naprawdę opiera się on na przekupstwie. To nagradzanie ludzi za coś, co powinni robić sami z siebie. Druga strona konfliktu argumentuje natomiast, że jest to po prostu najmniejszym złem - jeżeli taka forma przekupstwa sprawi, że ci ludzie nie pójdą zabijać, można powiedzieć, że dzięki tej taktyce ratujemy komuś życie. Pustka terapeutyczna i przekupstwo to najpoważniejsze zarzuty stawiane tej formie terapii.

Czy w takim razie ukaranie psychopaty jest w ogóle możliwe?
Kiedyś przeprowadzałem wywiad z bardzo inteligentnym psychopatycznym zabójcą, który w rozmowie ze mną posłużył się pewną analogią. Powiedział, żebym wyobraził sobie płonący budynek, w którym jest dziecko. Ono krzyczy, woła o ratunek. Zapytał, czy obwiniałbym głuchą osobę stojącą tyłem do tego budynku, która nie pobiegła mu na ratunek. Odpowiedziałem, że nie. Powiedział mi wtedy, że on jest emocjonalnie głuchy. Zapytał, dlaczego winimy go za popełnione zbrodnie, skoro tak naprawdę u podstaw jego zachowania i zachowania głuchego z historyjki tkwi ta sama przyczyna. To są dwa przypadki dysfunkcji mózgu, przy czym jeden jest piętnowany, a drugi nie. Nigdy nie powinniśmy bagatelizować roli emocji jako czynnika kształtującego nasze zachowanie. Ostatnia część odpowiedzi na pani pytanie - jak ukarać kogoś za to, że ma dysfunkcję pewnej części mózgu? Posłużmy się tutaj taką analogią - wyobraźmy sobie, że czynem zabronionym jest drapanie się. Czy tak samo ukarzemy kogoś, kto podrapał się, mimo że nie czuł swędzenia, i osobę, która, z przyczyn od siebie niezależnych, drapie się, ponieważ czuje silne swędzenie? Można to przełożyć na sprawę sądzenia i karania psychopatów. Nie da się zaprzeczyć, że cierpią oni na dysfunkcję pewnej części mózgu, jednak należy zadać sobie pytanie o rolę prawa. Z jednej strony, mówimy o funkcji resocjalizacyjnej - trzeba leczyć takie osoby, mimo że jest to bardzo trudne. Z drugiej strony - prawo musi stać na straży przepisów i zapewniać bezpieczeństwo ogółowi społeczeństwa. W związku z tym oczywiście należy zamykać psychopatów w więzieniach. To pytanie jest trudne, ale moja odpowiedź jest taka: musimy ich zamykać, a jednocześnie leczyć, na tyle, na ile jest to możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl