Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpilka: Wyjeżdżam na trzy miesiące do Miami. A Włodarczyk? Nie miałbym skrupułów, by się z nim bić

Wojciech Koerber
Artur Szpilka odwiedził Kobierzyce, gdzie m.in. poprowadził trening z miejscowymi pięściarzami.
Artur Szpilka odwiedził Kobierzyce, gdzie m.in. poprowadził trening z miejscowymi pięściarzami. Kamila Błaszczak
Z Arturem Szpilką, międzynarodowym mistrzem Polski w wadze ciężkiej i pogromcą Tomasza Adamka, rozmawia Wojciech Koerber.

Skoro Pańska druga połówka, Kamila Wybrańczyk, jest Dolnoślązaczką z Małuszowa, to i Pan jest w połowie nasz...

A tam w połowie. Zawsze przyjeżdżałem do Wrocławia, jeszcze na mecze Wisły Kraków. Kobitę faktycznie mam z Małuszowa, a poznaliśmy się w Warszawie.

Myślałem, że podczas odsiadki, bo - z tego co wiem- studiowała resocjalizację.

Zgadza się, studiowała, ale nie połączyła nas resocjalizacja. Wpadliśmy na siebie w warszawskiej galerii Arkadia. Ja byłem z kolegą, ona z koleżanką, zaprosiłem ją na obiad i tak się zaczęło.

A dziś czym się Kamila zajmuje?

Teraz prowadzi swój butik, no i zajmuje się opieką nad swoim chłopakiem. Gotuje, stara się, by wszystko miało w domu ręce i nogi, zupełnie podporządkowała się pod mój styl życia, czyli nie za bardzo ciekawy, ale bardzo wyczerpujący. Cały czas mam przecież treningi, a odpoczynku zero. Dopiero teraz będziemy mieli czas, by gdzieś razem pojechać. Ludziom się wydaje, że mamy nie wiadomo jaką sielankę, wyjazdy, a tak naprawdę zdarzają się dopiero po walce. Wcześniej trzeba przez pół roku trenować. Ale już się Kama z tym wszystkim pogodziła.

Swoje marzenia chyba jednak też realizuje, bo przecież trochę śpiewa, a próbkę możliwości można znaleźć chociażby na facebooku.

Ja wiem, czy marzenia? Ona bardzo lubi śpiewać. Czasem, gdy wracam z treningu, to słyszę, jak coś tam pobrzdękuje. Ale gdy wchodzę, to wyłącza od razu.

Znaczy - czuje respekt. To gdzie się teraz wybierzecie?

Zobaczymy. W poniedziałek mamy gdzieś polecieć, zerknę wcześniej na biura podróży. Tak naprawdę nastawiam się jednak, że pod koniec stycznia powalczę jeszcze w walce wieczoru na gali w Toruniu, a dopiero potem zorganizujemy coś większego i dłuższego. Konkretniej mówiąc - Miami. Tam sobie odpocznę.

Ma to również związek z próbą podbicia Ameryki i szukania nowych bodźców treningowych?

Na pewno. Ale to wszystko się okaże dopiero w niedalekiej przyszłości. Czy mi się tam spodoba, czy znajdę coś dla siebie odpowiedniego. Na pewno lecimy do Miami na trzy miesiące, żeby odpocząć, a przy okazji ja wykorzystam ten czas, by potrenować w różnych gymach z różnymi trenerami.

Walka z Adamkiem dobrze się sprzedała w systemie pay-per-view?

Nie wiem, ale czytałem, że poszło 200 tysięcy pakietów. Trudno mi jednak powiedzieć, ile w tym jest prawdy. Z tego co wiem, to praktycznie każdy to oglądał. Chociaż mnie to akurat nie interesuje, nie mam z tego ani grosza. Gażę miałem ustaloną wcześniej, a ile sprzedano pakietów, nie moja sprawa.

Niektóre media twierdziły, że jest inaczej. Że dostanie Pan również wynegocjowany procent z pay-per-view.

Nie ma takich szans. Choć fajnie by było.

A premia za zwycięstwo była?

Była, była. W sumie naprawdę bardzo dobre pieniądze się zebrały.

To w co je Pan zainwestuje?

Myślałem o kupnie domu w Warszawie, ale - jak wspomniałem - plany się zmieniły. Dlatego domu nie kupuję, a odkładam to na konto i czekam, co się wydarzy w Ameryce. Wszystko jest uzależnione od wyjazdu i od tego, czy mi się tam spodoba, czy nie. Jeśli będzie ok, to tam zostanę, a jeśli nie, to wracam do kraju i kupuję dom czy coś takiego.

A inwestycje?

Zostawmy to na razie dla siebie.

To prawda, że pojawiały się ostatnio pewne różnice zdań między Panem a trenerem Fiodorem Łapinem?

Myślę, że między mną a trenerem jest wszystko ok. Różni nas pewnie to, że mamy swoje zdanie i silne charaktery. Jak jednak mówię, z trenerem pracuje się bardzo dobrze, aczkolwiek chciałbym spróbować czegoś nowego.

Na jakie sprawy patrzycie inaczej?

Nie no, niech to zostanie między nami. Po co mają ludzie o tym wiedzieć? W pewnych kwestiach się różnimy, aczkolwiek zawsze dochodzimy do jakiegoś konsensusu i próbujemy ustalić wszystko tak, by było dobrze dla nas obu. Teraz jednak chcę znaleźć nowy bodziec, który da mi kopa i zmieni mój styl boksowania. Tak właśnie było na początku z trenerem Łapinem. Poznałem go i wszystko było super, wiedziałem, że się uczę, a teraz to mi po prostu zeszło gdzieś na boczny tor. Dlatego chcę wrócić do tego, co było. Czyli znaleźć nowego trenera i zobaczyć, jak mi z nim będzie. Wybić się i nauczyć czegoś nowego.

Sporo się ostatnio mówi o walkach rodaków, że niepotrzebne, tymczasem za oceanem to norma. No i gdzie mają się sprzedać pojedynki Polaka z Polakiem, jak nie w Polsce?

Powiem tak - w tych walkach polsko-polskich nie chodzi tylko o pieniądze, lecz o formułę również. One po prostu budzą zainteresowanie wśród ludzi. Wydaje mi się, że są również naturalną selekcją. Kto jest lepszy, idzie w świat. Myślę, że ja po walce z Adamkiem otworzyłem sobie drzwi do Ameryki, a gdybym przegrał, to byłbym skończony. Wszyscy by gadali Adamek, Adamek, Adamek to tamto, ma jeszcze szanse itd. Przy okazji walk polsko-polskich podam przykład Grzesia Proksy z Maciejem Sulęckim. Ten drugi to zupełnie nieznany chłopak, który boksował z byłym mistrzem Europy. Nikt mu nie dawał szans, więc on Grzesia znokautował i sam sobie otworzył furtkę. To jest właśnie ta naturalna selekcja. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, kto najbardziej na tym skorzystał. Przykro mi bardzo, bo Grzesiek to mój przyjaciel, ale ciężko będzie mu teraz dostać jakąś dobrą walkę, po porażce z nazwiskiem na świecie w ogóle nieznanym. A Sulęcki pojawił się teraz chyba na listach jako czwarty Polak, m.in. po mnie, bez podziału na kategorie wagowe. I jest to ogromny skok. Jest też przy tym duża kasa dla każdego z zawodników, a do tego duże emocje. Bo jednak Polacy są jacy są, ale gdy przyjdzie już walczyć o swoje, to każdy walczy do ostatniej kropli krwi, co było widać w Krakowie. Przyjechałby jakiś Czech czy Słowak i nie miałoby to żadnego smaku. A tak ludzie się zastanawiają i spekulują. Wiem też, że moją walkę widziało wielu ludzi w Stanach i wielu komentatorów, którzy już się wypowiedzieli. Moje akcje w Stanach znów więc poszły w górę. Z tego, co czytałem, do mojego promotora Andrzeja Wasilewskiego napisał maila Al Haymon. A to człowiek i promotor, który rozdaje tam karty. To kolejny plusik.

A Krzysztof Włodarczyk to Pański przyjaciel?

Ciężko nazwać mi go przyjacielem. Kolega po prostu. Przyjaciół mam może dwóch, trzech. Krzysiek to znajomy i tyle. Powiem tak - nie miałbym skrupułów, by się z nim bić.

On również rozważa przejście do kategorii ciężkiej. I wspomniał już o możliwości walki z Panem.

I o to właśnie chodzi. Że on się już z tym wychylił. Ja nigdy nie zacząłbym mówić pierwszy o naszym ewentualnym pojedynku, nigdy nie brałem tego pod uwagę. Ale wiadomo - jeśli Krzysiek nie wygra teraz rewanżowej walki z Drozdem, to będzie szukał pieniędzy. Jeśli zechce ich szukać przy mnie, no to powiem, że nie ma najmniejszego problemu. Na razie chcę się jednak skupić na tym, by wrócić do rankingów poważnych federacji i znów szukać swojej szansy.

Mariusz Wach?

Tak samo, zero skrupułów. Jeśli pojawi się propozycja, to od razu ją biorę.

Jeśli chodzi o pojedynek z Adamkiem, trochę oszukał go Pan niską wagą i szybkością. To Pan był w tym pojedynku takim tańczącym Adamkiem z jego wcześniejszych walk. W przyszłości może jednak brakować gabarytów na wagę ciężką.

Adamek miał w swojej karierze różnych puncherów, a dawał sobie z nimi radę właśnie szybkością. I ja też wiedziałem, że jeśli wciągnę go w swój boks, że jeśli to on będzie za mną chodził, to będzie ok. Patrzyłem wcześniej na jego walkę z Dawsonem, który ogrywał Adamka właśnie nogami. I prawą ręką. Adamek myślał, że będę bił lewą i się wychylał, a biłem prawym prostym. I wchodził prawy na prawy. Wyeliminowałem jego lewy sierpowy, który miał być bronią na mnie. Ale po co o tym gadać? To już było.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Po treningu w Kobierzycach, w tamtejszej hali (dyr. Artur Cierczek), Artur Szpilka wpisał się do księgi gości. Napisał tak:
"Wierność swoim zasadom, odwaga, niezłomność charakteru, sprawiają, że to ty jesteś panem własnego losu, a nie odwrotnie. Czasy się zmieniają, kobiety zdradzają, przyjaciele odchodzą, a zasady są wieczne. Zawsze ten sam. Artur Szpilka"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska