Edyta Bartosiewicz swoją wrażliwość przypłaciła długą ciszą

Paweł Gzyl
Edyta Bartosiewicz wraca na scenę i rusza w ogólnopolską trasę promującą reedycję jej płyty "Love" z 1992 roku
Edyta Bartosiewicz wraca na scenę i rusza w ogólnopolską trasę promującą reedycję jej płyty "Love" z 1992 roku Szymon Góralczyk
W niedzielę, 26 października na torze wyścigowym w Nowej Hucie po raz kolejny kierowcy zdezelowanych aut stanęli zmierzyli się w ramach Wrak-Race.

26 oaździernika w krakowskim Kijów.Centrum Edyta Bartosiewcz rozpocznie ogólnopolską trasę koncertową promującą reedycję jej płyty "Love" z 1992 roku. To niezwykłe wydarzenie, bowiem jeszcze rok temu kariera piosenkarki stała pod wielkim znakiem zapytania.

Na początku minionej dekady wokalistka przeżyła głębokie załamanie nerwowe i przez wiele lat nie mogła wrócić na scenę. W zeszłym roku przełamała jednak złą passę i wydała nowy album. "Renovatio" przywrócił polskiej muzyce popularnej jedną z najciekawszych artystek, które zadebiutowały po 1989 roku.

Zablokowane ciało
Problemy zaczęły się, kiedy postanowiła nagrać nową płytę. Weszła do studia i okazało się, że z trudem wydobywa z siebie głos. Przez kolejne dwa lata z podziwu godnym uporem próbowała nagrywać wokale. Wszystko jednak szło do kosza, bo wokal był zbyt słaby.

Zaczęła szukać pomocy u lekarzy. Kiedy okazało się, że ze strunami głosowymi jest wszystko w porządku, szukała przyczyn niemocy głębiej. Robiła badania krwi, gastroskopie. Wszystko było jednak w normie, a ona nadal nie mogła śpiewać. Wtedy pojawił się paraliżujący strach, że nigdy więcej już nie wykona żadnej piosenki. Podobnie jak wiele jej koleżanek i kolegów po fachu w takich sytuacjach, zaczęła szukać ratunku w ezoteryce. Wizyty u uzdrowicieli przyniosły wręcz odwrotny skutek. Dlatego w 2006 roku trafiła do szpitala.

- Moje ciało było zblokowane wskutek kumulowanych przez całe życie napięć emocjonalnych. Nie umiałam ich widocznie skutecznie rozładowywać. Wszyscy mamy z tym problem. Wtedy najbardziej przerażająca była niewiedza, brak diagnozy, lekarstw, brak perspektywy. Okropne lata - podkreślała w "Zwierciadle".

W końcu zdecydowała się na psychoterapię, na którą namówiła ją bliska przyjaciółka, wizażystka. Chodziła na sesje aż osiem lat - tydzień w tydzień. To był morderczy wysiłek, ale okazało się, że warto było go podjąć. Pomógł również sport. Dyscyplina, jakiej nauczyła się kiedyś, trenując różne sporty, pomogła jej stanąć na nogi.

- Teraz, po latach, myślę, że nie wytrzymałam swojego stylu życia, który był dosyć szybki i barwny, ale przede wszystkim brakowało mi zdrowych mechanizmów obronnych. Byłam jak żółw bez skorupy. Przypłaciłam to długą ciszą, pojawiały się różne domysły, co się ze mną dzieje. Nie miałam nawet sił, żeby to komentować. Starałam się przede wszystkim nawiązać kontakt z sobą - tłumaczy w "Twoich Wieściach".

W zeszłym roku wydała pierwszy od piętnastu lat, nowy album. Potem ruszyła w trasę koncertową. Euforyczne przyjęcie dodało jej wiary w siebie. Dlatego dziś znów jest z nami.

Skrywane emocje
Wychowywała się w Warszawie w domu przy ulicy Chłodnej. Matka pracowała w biurze, a ojciec w fabryce. Do jedenastego roku życia mieszkała z rodzicami w ciasnej kawalerce - dopiero wraz ze zmianą mieszkania dostała własny pokój.
- Chyba nie byłam do końca szczęśliwa w moim świecie. Być może z powodu nadwrażliwości - z jednej strony, a dużych ambicji - z drugiej. Miałam kłopoty z samoakceptacją. Pamiętam, że wszystko ogromnie mocno przeżywałam, byłam dzieckiem dosyć płaczliwym - wspominała w wywiadzie dla magazynu "5-10-15".

Z czasem dostrzegła drogę do wyzwolenia z kompleksów w wysiłku fizycznym. Zaczęła namiętnie uprawiać sport - najpierw jazdę szybką na lodzie, a potem siatkówkę. Wtedy została zaakceptowana przez grono szkolnych rówieśników. I... zaczęła ostro imprezować.

- Nie rozumiałam wtedy zupełnie swojej mamy, która potrafiła czekać na mnie przez całą noc w oknie, zanim nie wrócę do domu z imprezy. Teraz dopiero rozumiem, co czuła, kiedy na świecie pojawił się mój synek Aleksy. Pewne rzeczy trzeba samemu przeżyć, żeby je zrozumieć - wyznała wiele lat później "Dziewczynie".

Już od dziecka była kochliwa - pierwsze zauroczenie przeżyła w przedszkolu. Potem były następne, w podstawówce, na wakacjach. Nie mogła narzekać na brak powodzenia. Swoje kolejne nastoletnie związki traktowała jako lekarstwo na dręczące ją kompleksy. Prawdziwa miłość przyszła jednak dopiero w liceum. Trwała aż trzy lata i zakończyła się burzliwie tuż przed maturą.

- Miałam złamane serce i był to dla mnie prawdziwy kataklizm. A teraz chłopak, którego wtedy uwielbiałam, nie wydaje mi się nikim ciekawym. Dodatkowo, wtedy byłam na tyle głupia, że gdy go widziałam, to starałam się uśmiechać, udawać, że nic się nie stało. Udawałam, że mnie to nie boli. Skrywałam swoje emocje - podkreślała w rozmowie z "Dziewczyną".
Mimo emocjonalnych zawirowań, zdała na prestiżowy handel zagraniczny, bo chciała zaspokoić marzenia rodziców o córce pracującej w biznesie. Nie wytrzymała jednak długo. W końcu mając zaledwie 90 dolarów w kieszeni, poleciała do Londynu, gdzie zaczęła śpiewać z jednym z tamtejszych zespołów.

Szukanie wrażliwości
Kiedy wróciła do Polski, nad Wisłą rodził się właśnie prawdziwy show-biznes. Powstawały pierwsze prywatne wytwórnie płytowe, które potrzebowały świeżej krwi. Debiutancka płyta Edyty przeszła bez echa - dlatego, że w całości zaśpiewana była po angielsku.

Drugą szansę dali jej właściciele Izabelin Studio - Andrzej Puczyński i Katarzyna Kanclerz. To właśnie oni sprawili, że na drugi album piosenkarki trafiły utwory śpiewane po polsku, łączące rockową energię z popową melodyką.

Wydany w 1994 roku "Sen" stał się bestsellerem, czyniąc z jego autorki gwiazdę pierwszej wielkości.

- Dodało mi to pewności siebie, której wcześniej mi brakowało. Z jednej strony miałam duże ambicje, a z drugiej szereg kompleksów. Dzięki sukcesowi i fanom zrozumiałam, że to, co robię, jest potrzebne. To dało mi siłę - podkreślała z całą mocą w "5-10-15".

Kolejne płyty również sprzedawały się świetnie. Była to zasługa zarówno przebojowych piosenek, jak i inteligentnych tekstów. Bartosiewicz nie obawiała się odsłaniać w nich przed słuchaczami, choć własne emocje wpisywała w kontekst opowieści o innych osobach.

- Czasami bardzo szczerze wyrażam swoje opinie. Przez tę szczerość nieźle mi się obrywa, ale czasem dzięki niej wygrywam. Jeśli nawet zrobiłam komuś jakąś przykrość, to tego nie chciałam. Musiała to być totalna niezręczność... Jestem bardzo wrażliwa, bardzo łatwo mnie dotknąć. Nie mam twardej skóry. Myślę, że to wszystko oddaję potem w moich tekstach - tłumaczyła w "Tylko Rock".

Szybko związała się z partnerem z branży - producentem Leszkiem Kamińskim. Poznali się, kiedy oboje dopiero zaczynali.
Sława sprawiła, że zaczęły między nimi narastać konflikty. W środowisku aż huczało o awanturach między małżonkami. No i w końcu doszło do rozwodu, Bartosiewicz zamieszkała sama z synem.

- Jest coś w tym, że ciągnie mnie do facetów szczególnie wrażliwych. Nie mówię "słabych", ale u których widać ich słabości. Macho nie pociągają mnie, ponieważ to, co oni mają, ja też mam. Chodzi mi w życiu o szukanie wrażliwości, harmonii. Potrzebuję w swoim życiu ludzi posiadających takie cechy, zarówno kobiet jak mężczyzn - wyznała "Machinie".

Sukces sprawił, że zaczęła żyć na pełnych obrotach. Koncert za koncertem, do tego nagrania, a wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Eksperymentowała nie tylko z wyglądem, robiąc sobie kolorowe włosy czy podwójne brwi, ale też z używkami. - Wśród aktorów, muzyków potwornie popularna zrobiła się kokaina... To jest złudna energia, która na dłuższą metę więcej zabiera niż daje. Próbowałam różnych rzeczy, ale to nie jest dla mnie, bo mam taką energię w sobie, że nie muszę się podkręcać. Oczywiście, by to wiedzieć, musiałam spróbować - przyznawała w "Machinie".

Kryzys, który nastąpił na początku minionej dekady, sprawił, że zrezygnowała z nagrań i koncertów. Wycofała się i zamknęła w domu, w którym zajęła się wychowywaniem syna. Alek ma dziś już 22 lata.

- Przez lata był świadkiem mojej niemocy i uwikłania w płytę. Przesiąknął moimi stanami emocjonalnymi, potrafił mnie wspierać jak nikt inny, ale zdarzało się, że jeśli nie dawałam rady, to on, niestety, dostawał w kość. Historia naszych relacji jest bogata, jednak z całą pewnością mogę dziś stwierdzić, że są one najlepsze z tych, jakie mogłabym sobie wymarzyć - podkreśla w rozmowie z "Harpers's Bazar".

Mini Alfabet Edyty Bartosiewicz
B jak bieda

Kiedy zdobyła sławę, zmyślała w wywiadach, że jej matka zaniechała śpiewania, mimo iż miała wspaniały głos, że ojciec często grał na akordeonie i kupił jej pierwszy instrument. Tak naprawdę, rodzice żyli ubogo.
A jak aktywność
Początkowo była cichym i nieśmiałym dzieckiem. Sport wyzwolił w niej jednak aktywność. Dlatego lepiej wspomina okres liceum niż podstawówki. Chodziła do słynnego Liceum Kopernika w Warszawie.
R jak restauracja
Po wyjeździe do Londynu pracowała w restauracji jako kelnerka. Potem sprzedawała w butiku. Dzięki zespołowi The Blue Aeroplanes uwierzyła, że potrafi śpiewać i zaczęła tworzyć piosenki na gitarze.
T jak trening
Muzyczny trening przed nagraniem pierwszej płyty zapewniły jej występy na Portobello Road w Londynie. Tam poznała ludzi, którzy zainteresowali się jej śpiewem i obiecali jej wydać album w Polsce.
O jak okazja
Pierwszą okazją do pośpiewania w Polsce była współpraca z grupą Holloeee Poloy. W 1990 roku nagrała z nią płytę "The Big Beat", która nie okazała się sukcesem, ale zwróciła uwagę na wokalistkę.
S jak Sopot
Pierwsza autorska płyta Edyty nosiła tytuł "Love". Kiedy wystąpiła z zawartymi na niej piosenkami na festiwalu w Sopocie w 1992 roku, została uznana za wokalistkę roku i zdobyła "Bursztynowego Słowika".
I jak imponujący
Tak naprawdę, pierwszym wielkim sukcesem Bartosiewicz okazała się jej druga płyta - "Sen". Do dzisiaj album sprzedał się w liczbie ponad 300 tys. egzemplarzy, pokrywając się przy tym "platyną".
E jak epizod
Piosenki na "Sen" Edyta nagrywała z Leszkiem Kamińskim. Początkowo wydawało się, że to tylko epizod w jej karierze. Tymczasem para postanowiła być z sobą na poważnie i wzięła ślub. Mają syna Alka.
W jak walka
W 2000 roku Bartosiewicz zaczęła walkę o nagranie kolejnego albumu. Premiera miała nastąpić dwa lata później. Niestety - ukazał się tylko singiel z piosenką "Niewinność". Potem Edyta zamilkła.
I jak iskra
Iskrą nadziei dla fanów Edyty była nagrana w 2004 wspólnie z Krzysztofem Krawczykiem piosenka "Trudno tak". Wokalistka zaśpiewała ją nawet ze swym starszym kolegą podczas festiwalu w Sopocie.
C jak czekanie
Czekanie na nową płytę Edyty przerywały jej sporadyczne występy. Piosenkarka pokazała się nawet na Rynku Głównym w Krakowie - w czerwcu 2005 roku - na Festiwalu Piosenki Zaczarowanej.
Z jak zwrot
Ważnym zwrotem w karierze Bartosiewicz okazał się jej występ na Orange Festival w Warszawie, na który namówił ją obecny szef muzyczny Radia Kraków - Piotr Metz.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Edyta Bartosiewicz swoją wrażliwość przypłaciła długą ciszą - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl