Pan Michał z Łodzi uważa się za osobę transgender. Lubi damskie ubrania i mocny makijaż.
- Nie do końca identyfikuję się z płcią męską - mówi.
Łodzianin od wielu lat jest honorowym dawcą krwi, jednak przez kilka miesięcy z powodu problemów z sercem nie oddawał krwi. W tym czasie dokonał tzw. coming outu i zaczął chodzić codziennie w damskich ciuchach. Gdy w sobotę pojawił się w sukience, bluzce i damskim makijażu w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi, jego wygląd wzbudził wątpliwości.
- Zostałem zapytany, czy biorę środki hormonalne na zmianę płci, zaprzeczyłem. Nie chcę niczego zmieniać. Potem pani miała wątpliwości co do mojego zdrowia psychicznego - wymienia pan Michał. - Pani pytała też, czy mam wielu partnerów i ryzykowne kontakty seksualne.
Ostatecznie łodzianin został odesłany ze stacji krwiodawstwa, bo lekarka chciała decyzję przedyskutować z innymi lekarzami.
- Tak jak wszyscy potencjalni krwiodawcy wypełniłem kwestionariusz dotyczący zdrowia i ryzykownych zachowań. Prowadzę normalne życie, mam stałą partnerkę - wylicza łodzianin. - Nie uwierzono moim odpowiedziom w kwestionariuszu, bo miałem sukienkę. Gdybym przyszedł ubrany w spodnie, jak panowie obok, nikt nie podważałby moich odpowiedzi.
Panu Michałowi jest przykro, że nie mógł zostać krwiodawcą.
- Jestem społecznikiem, staram się zawsze pomagać. Wiem, że krew jest potrzebna - mówi.
Planuje złożyć skargę na pracę łódzkiego RCKiK.
Dioniza Marciniak-Bielak, wicedyrektor RCKiK ds. medycznych, tłumaczy, że wywiad z kandydatem wzbudził wątpliwości lekarki.
- Dlatego postanowiła skonsultować tę sprawę z innymi lekarzami. Ponieważ była sobota, poprosiła kandydata o przyjście za kilka dni - informuje dyrektor.
Zdaniem dyrektor Marciniak-Bielak, lekarka prowadząca wywiad ma duże doświadczenie w pracy.
- A w regulaminie napisane jest, że ostateczną decyzję o dopuszczeniu do zostania krwiodawcą podejmuje lekarz - tłumaczy.
Jak podkreśla, centrum nie dyskryminuje kandydatów.
- Kilka lat temu zgłosił się do nas mężczyzna po zmianie płci. Przedtem był zarejestrowany w bazie krwiodawców jako kobieta - mówi dyrektor. - Proces zmiany płci był już zakończony, po rozmowie zezwoliłam na oddanie krwi.
Zdaniem Doroty Pudzianowskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, sprawy nie da się ocenić bez głębszej analizy.
- Mógł tu zadziałać stereotyp i połączenie nietypowego sposobu ubierania się z cechami negatywnymi, co nie powinno mieć miejsca - mówi dr Pudzianowska. - Nie wiemy jednak, czy rozmowa wykraczała poza standardowe procedury. Inni pacjenci też mogą być pytani o sprawy intymne, co może mieć na względzie bezpieczeństwo innych osób - dodaje.
Wątpliwości co do błędu lekarki nie ma natomiast posłanka Anna Grodzka.
- To zachowanie absolutnie nieprofesjonalne i bezsensowne, będące niewątpliwie wynikiem fobii społecznej. W stosunku do pracownicy powinny być wyciągnięte konsekwencje administracyjne - mówi Grodzka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?