Niemieccy cywile też mordowali więźniów

Kazimierz Sikorski
US Air Force Photo
Setki tysięcy tych, którzy przeżyli obozy koncentracyjne, hitlerowcy pędzili pod koniec II wojny światowej w tak zwanych marszach śmierci w głąb Rzeszy. I tam dokonywali oni żywota, a zabijani byli nie tylko przez hitlerowców, ale też niemiecką ludność cywilną. Te szokujące informacje ujawnia książka zatytułowana "Marsze śmierci. Ostatni etap nazistowskiego ludobójstwa" autorstwa Daniela Blatmana.

Mordowali zwykli ludzie

Z książki wyłania się przerażający obraz tak zwanych porządnych Niemców, którzy mordowali wycieńczonych więźniów, a tych gnano przez niemieckie miasta i miasteczka. Z tego opracowania wynika, iż niemieccy cywile, którzy po zakończonej wojnie twierdzili, że nie kochali Hitlera, tylko się go bali, postępowali jak zawodowi oprawcy.

Bo to oni, cywile, z własnej woli mordowali bezbronnych ludzi, których napotkali na swojej drodze. To pierwsza taka książka, która ukazuje upadek niemieckich mężczyzn i kobiet, zwykłych ludzi.

Szacunki mówią, że około pół miliona ludzi hitlerowscy strażnicy pędzili w marszach śmierci. Zabierali więźniów z obozów, bo nacierali alianci i Rosjanie. Przeżyli tylko nieliczni uczestnicy tych marszów.
A te mordercze marsze zaczęły się na początku 1945 roku. Autor wspomnianej książki opisuje przykład miasta Gardelegen w środkowo-wschodniej części Niemiec. Amerykańscy żołnierze znaleźli tam zaraz po wkroczeniu w kwietniu 1945 roku setki zmasakrowanych więźniów.

Zamordowali ich cywile

Byli to ludzie zabrani z różnych obozów, a wszyscy zostali zamordowani przez cywilów - mówi Blatman. Niektórzy cywile sami ze strzelbami myśliwskimi zgłaszali się do strażników, bo chcieli być wartownikami, a potem urządzali prawdziwe polowania i mordowali więźniów.

Polowanie na "zebry"

Oto jak jeden z młodych Niemców opisywał tamte straszliwe chwile: "Urządzaliśmy sobie prawdziwe polowania, a strzelaliśmy do zebr, czyli do więźniów. Pojęcie zebry pochodziło od pasiaków, które nosili więźniowie".

Jest także opis kolejnej masakry w rejonie wspomnianego Gardelegen, kiedy to młodzi chłopcy z Volkssturmu, cywile, zamknęli setki ludzi w stodołach. Potem pozamykali drzwi, polali benzyną i spalili więźniów. Z późniejszych badań wynikało, że przeżyło tylko 25 więźniów, ponad tysiąc spalono żywcem.
- Panowała opinia, że to gestapo mordowało, że tylko naziści byli odpowiedzialni za zbrodnie, ale mordowali, i to ma masową skalę, cywile - mówił cytowany w tej książce pułkownik George P. Lynch ze 102. dywizji piechoty. Posuwa się on nawet do opinii, że wszyscy Niemcy są odpowiedzialni za te zbrodnie.

W tej książce znajdujemy też opis kolejnej zbrodni, tym razem w Celle, niedaleko Belsen, hitlerowskiego obozu zagłady. Zdaniem brytyjskich wojskowych zamordowano tam ponad 300 więźniów, a dokonano tej masakry w kwietniu 1945 roku. Sprawcami zbrodni byli niemieccy chłopcy, nie oddziały SS.

Blatman jest historykiem na uniwersytecie w Jerozolimie i z jego opisów wynika, że im bardziej wojna miała się ku końcowi, tym bardziej niemieccy cywile uczestniczyli w zbrodniach.

Masakra na plaży Bałtyku

Znajdujemy w tej książce także opis kolejnej zbrodni. W Palmnicken niedaleko Königsbergu, dziś Królewca, kiedy to trzy tysiące więźniów z obozu w Stutthofie zamordowanych zostało przez niemiecką ludność cywilną na bałtyckiej plaży.

Według Blatmana zwykli obywatele III Rzeszy byli tak przeżarci nazistowską ideologią, tak spaczyła ich hitlerowska propaganda, że do końca wierzyli, iż są rasą panów i tak też postępowali z więźniami. Tacy byli zwykli cywile.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl