Wiesław Grzyb. Jak zbawca Rometu został królem rowerów

Paweł Chwał
Z zakładów w Podgrodziu koło Dębicy, co pół minuty wyjeżdża nowy, gotowy do jazdy rower. Sporą ich część stanowią jednoślady z logo Romet na ramie. - Byłem pewien, że Polacy wrócą do marki swojego dzieciństwa. I nie zawiodłem się - mówi Wiesław Grzyb
Z zakładów w Podgrodziu koło Dębicy, co pół minuty wyjeżdża nowy, gotowy do jazdy rower. Sporą ich część stanowią jednoślady z logo Romet na ramie. - Byłem pewien, że Polacy wrócą do marki swojego dzieciństwa. I nie zawiodłem się - mówi Wiesław Grzyb Przemysław Malisz
Jako chłopiec dostał od taty Jubilata z Rometu. Teraz sam jest właścicielem tej legendarnej marki. Gdy inni sprowadzają jednoślady z Chin, on wysyła je do Azji, bo tam też cenią polską jakość

Pierwszy rower dostał jako dziecko od taty. Był to kultowy Jubilat Rometa. Wtedy nawet nie przypuszczał, że za kilkadziesiąt lat zostanie właścielem tej najbardziej rozpoznawalnej w Polsce marki - legendarnego producenta rowerów.

Wiesław Grzyb pochodzi spod Ostrołęki. Ma średnie wykształcenie, jest technikiem maszyn i urządzeń. Do Dębicy trafił za... żoną. - Miałem już kupioną działkę pod Olsztynem, gdzie chciałem się budować. Ale uległem żonie i przyjechałem z nią w jej rodzinne strony - zdradza Wiesław Grzyb.

W czasach komuny był kierownikiem zaopatrzenia w państwowym przedsiębiorstwie. - To był dla mnie prawdziwy poligon doświadczalny. W czasach PRL-u, kiedy w magazynach nie było nic, zdobycie jakiegokolwiek towaru było wyzwaniem graniczącym z cudem. Ale mi jakoś się udawało - wspomina przedsiębiorca.

Rowerami zaczął handlować na początku lat 90-tych. Dwa razy w tygodniu jeździł z Dębicy do Bydgoszczy po dostawę. Zapotrzebowanie na Romety było wtedy tak ogromne, że przed zakładem musiał czekać w długich kolejkach, a to co przywiózł, sprzedawał praktycznie od ręki. - Kiedy na Zachodzie zaczęli produkować "górale", przywiozłem jeden taki model z Włoch.

Zawiozłem do Rometu i zostawiłem im go na trzy miesiące, aby przymierzyli się do produkcji podobnych rowerów - mówi Wiesław Grzyb. - Nikt jednak tam nie podjął takiego tematu. Zostali przy tradycyjnych modelach - jak Wigry czy Jubilat i... przespali szansę na uratowanie zakładu - dodaje. To właśnie wtedy zdecydował o tym, żeby samemu montować rowery pod marką Arkus. Koła i części były produkowane na lokalnym rynku, gotowe ramy i kierownice przyjeżdżały z Włoch.
W 1999 roku, kiedy rozpoczęła się wyprzedaż majątku Rometu, kupił fabrykę w Jastrowie, a rok później zakład w Kowalewie Wielkopolskim.

Dla niego najistotniejsze było jednak to, że nabył też prawo do marki Romet oraz przejął większość zagranicznych odbiorców upadłego producenta. - Tradycyjne modele Wigry czy Jubilat nadal mają swoich odbiorców. Produkujemy również ich współczesne, unowocześnione wersje - mówi Grzyb, który odczekał dobrych kilka lat, zanim wypuścił na rynek swoje rowery z logo Romet na ramie. - Nos do interesów ponownie mnie nie zawiódł. Byłem pewien, że Polacy, z sentymentu wrócą do marki swojego dzieciństwa. Moje przypuszczenia sprawdziły się w stu procentach - przyznaje biznesmen, ojciec czwórki dzieci, z których obecnie dwoje również pracuje w Arkus&Romet Group. - Miałem kilka propozycji odkupienia marki przez zagraniczny kapitał, ale odmówiłem. Uważam się za patriotę i dopóki będę dobrze prosperował, Rometa nie odsprzedam - zapewnia milioner z naszego regionu.

Nie obraża się, gdy ktoś nazywa go "królem rowerów". Rocznie w jego zakładach produkowanych jest ponad 400 tysięcy jednośladów. To jedna trzecia całej produkcji w Polsce. Połowa z nich trafia na eksport, głównie do krajów Europy Zachodniej. Ubiegłoroczny przychód jego firmy wyniósł ponad 230 milionów złotych.

Niektóre komponenty (m.in. aluminiowe ramy) sprowadza do swoich rowerów z Chin i z Tajwanu. Część z nich wraca już w postaci całego roweru na Daleki Wschód, gdyż Grzyb jest jednocześnie największym polskim eksporterem do Azji.
Biznesmen nie poprzestał jednak wyłącznie na sukcesie w produkcji rowerów. Z powodzeniem sprzedaje również skutery, motorowery i motocykle, a teraz przymierza się do produkcji czterokołowego pojazdu elektrycznego Romet 4E, przeznaczonego do jazdy po mieście.

Do jego prowadzenia nie potrzeba będzie ani prawa jazdy, ani paliwa. Wystarczy gniazdko elektryczne. W zanadrzu ma również gotowy projekt legendarnego "Komara", z tym że po ostrym liftingu. - Czekam tylko na odpowiedni moment, aby ruszyć z produkcją. To może być hit nie tylko w Polsce - zapowiada.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wiesław Grzyb. Jak zbawca Rometu został królem rowerów - Gazeta Krakowska

Komentarze 8

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gosc
Ten artykule to istną bzdura nie ma piskiego rometu wszystko jest chińskie , wstydzilbysie pan prezes ,pozdrawia byly kierownik serwisu rowerowego !!!!!
G
Gregorio
Niestety to ten sam wyzysk. ROMET tylko składa towar z dalekiego wschodu. A w Polsce pracownicy pewnie na najniższej krajowej no ale komuś jednak dajesz prace.
r
rzetelny
Trzeba byylo zapytac p. Grzyba jak placi pracownikom... a mianowicie za najnizsza krajowa
Ł
Łukasz
pojazd 4 kołowy się pokazał to leć i kupuj ooloo !
K
Krakus.
Ja tez mam ich rower i zrobiłem na nim juz 28 ooo km !! Bardzo solidnie podchodzę do tematu ROWER. Myślę już o kupnie nowego bo składak jaki mam jest super ale potrzebuję cos masywniejszego.
K
Kinia
Kupiłam pół roku temu, nie żałuję, rowerek dobrze służy, i przynajmniej wspieram polaków a nie wyzysk skośnookich dzieci.
c
cv
Placi chociaz godnie, czy tylko 1680zl brutto?
o
ooloo
Niezmiernie się cieszę, że tacy ludzie jak Pan Wiesław Grzyb czują się patriotami i dbają o rozwój polskich produktów. Sam uwielbiam Rometa i jak tylko na rynku ukaże się ten czterokołowy pojazd elektryczny to z pewnością go kupię. Serdecznie Pozdrawiam z Warszawy.
Wróć na i.pl Portal i.pl