Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz miał opiekować się chorą matką, a odciął jej gaz i prąd

Malwina Gadawa
Pani Maria przepisała na syna księdza swoje mieszkanie. Wierzyła, że będzie się nią opiekował
Pani Maria przepisała na syna księdza swoje mieszkanie. Wierzyła, że będzie się nią opiekował Malwina Gadawa
Pani Maria ma 87 lat, jest ciężko chora. Przez całą dobę potrzebuje opieki. Miał się nią opiekować najstarszy syn, ksiądz Andrzej. Miał... Ale zamiast tego odciął w mieszkaniu gaz i prąd.

Pani Maria ma 87 lat. Jest po wylewie, choruje na alzheimera. Potrzebuje opieki przez całą dobę. W środku zimy została w dużym mieszkaniu, w kamienicy w Oławie, bez ogrzewania. Odcięto jej prąd i gaz. Zamknięta piwnica z węglem i odcięte media to sprawa syna pani Marii, księdza Andrzeja, proboszcza parafii w gminie Wińsko. Zrobił to, choć wcześniej obiecywał, że będzie się matką opiekował, kiedy ta uczyni go głównym najemcą komunalnego mieszkania.

- Brat skłócił ze sobą rodzinę, wykorzystał chorobę mamy i wmówił jej, że będzie się nią opiekował. Choć wiadomo było, że z racji pełnienia swojej posługi nie może być ciągle przy niej. Podłożył do podpisania dokumenty, chcąc, żeby mama zrobiła z niego głównego najemcę i tak też się stało - opowiada siostra księdza Janina Łuczkowska.

Oławianka mówi, że kapłan szybko wykupił ponadstumetrowe mieszkanie. W urzędzie nie zwrócili uwagi, że tak duży lokal nie jest potrzebny jednej osobie, która w dodatku jest księdzem i ma gdzie mieszkać.

Siostra księdza Andrzeja nie ukrywa żalu do brata. Twierdzi, że wbrew zapewnieniom nie opiekuje się matką. Według niej kapłan przyjeżdża do Oławy może raz na miesiąc i tylko po to, by pilnować swojego dobytku. Jak mówi, na pewno nie robi tego, żeby zająć się schorowaną matką. Zresztą skrupulatnie zamyka swoje pokoje na klucz i pilnuje, żeby broń Boże nikt nie miał do nich dostępu. - Odkąd został właścicielem mieszkania, nasze życie przypomina koszmar. Najpierw wyłączył nam telewizję kablową, potem prąd i gaz. W zimie nie miałyśmy czym ogrzewać mieszkania - mówi córka pani Marii.

"Ośmiornico, zabierz kwiaty z przedpokoju, to nie palmiarnia. Za dużo baniaków w kuchni, to nie bar grupowego żywienia. Zniszczona bateria w łazience ma być naprawiona na twój koszt. Nie życzę sobie, abyś sprowadzała obcych ludzi do mojego mieszkania. Rządzić się możesz w swoim domu, a nie w moim. Stwarzasz takie sytuacje, że będziesz musiała opuścić ten lokal razem z mamą".

To fragmenty korespondencji, jaką prowadzi ksiądz Andrzej ze swoją siostrą. Tylko w ten sposób komunikuje się z rodziną.

- Brat wolałby, żeby w mieszkaniu mamy, które wykupił, nikt nie mieszkał. Ja jestem tu tylko i wyłącznie ze względu na mamę. Gdyby nie potrzebowała opieki, to byłabym u siebie, nie potrzebuję tego mieszkania. Mam swoje, wygodne - mówi pani Janina.

Elektryczność na szczęście u pani Marii już jest, ale gazu ciągle nie ma i nie będzie. Janina Łuczkowska przywiozła więc butlę gazową, żeby gotować mamie obiady, bo tak jest taniej i wygodniej. Kiedy dowiedział się o tym kapłan, wybuchła awantura. - Szarpał mnie i prawie rzucił się do bicia - mówi pani Janina. Musieli interweniować policjanci.

Jak mówi Mirosław Olchówka z policji w Oławie, funkcjonariusze pouczyli uczestników zdarzenia. - To nie jest ksiądz. Tak się nie zachowuje kapłan. Dostrzega tylko pieniądze. Takiej znieczulicy u nikogo nie widziałam. On nawet nie popatrzy się w stronę matki. Gdyby nie jego siostra, to pani Marii pewnie tu nie byłoby z nami - opowiada Helena Tworkowska, sąsiadka z podwórka.

Brat kapłana też nie ma o nim najlepszego zdania. - Myśli tylko o korzyściach materialnych. W stronę mamy nawet nie spojrzy - mówi pan Tadeusz.

Jak komentuje te oskarżenia ksiądz Andrzej? - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Kapłan czysty jak łza?

Zarzuty, jakie księdzu stawiają jego bliscy, brzmią poważnie. Pojechałam więc do niego, by poprosić o ich skomentowanie. Do małej wsi za Wołowem wybrałam się na godz. 18. Według informacji podanych na stronie archidiecezji wrocławskiej, właśnie o tej godzinie odprawiana jest w lecie msza święta.

Nic z tego - kościół, ponoć w środku ładniejszy niż niejedna katedra, jest zamknięty na cztery spusty. - Jaka msza? Ksiądz odprawia nabożeństwa, kiedy ma ochotę. O godz. 18 to najszybciej w piątek. Na pewno nie w tygodniu - słyszę od jednej z parafianek. Dodzwonienie się do proboszcza graniczy z cudem - być może dlatego, że cały dzień nie ma go na plebanii. Gdzie jest? - Tego nikt nie wie, proboszcz nam się nie tłumaczy. Proszę czekać, brama otwarta, to na pewno przyjedzie - słyszę. We wsi zdania na temat księdza są podzielone. Jedni mówią, że im nie przeszkadza, inni pamiętają konflikt o maszt telefonii komórkowej, który ksiądz chciał postawić. Sprawa zrobiła się medialna, mieszkańcy protestowali, więc kapłan zrezygnował. Przypominają, że piękny wygląd wnętrza świątyni to nie dzieło obecnego proboszcza, tylko jego poprzedników. - Ten wyremontował sobie tylko plebanię - mówią mi ludzie przed sklepem.

Po kilku godzinach doczekałam się przyjazdu proboszcza. Ksiądz Andrzej, pytany o konflikt rodzinny i o to, czy wypada tak się zachowywać, odpowiada krótko: To moje własnościowe mieszkanie i nie życzę sobie tam obcych osób.

Twierdzi, że mamie nie dokucza, a nawet opłacał jej opiekunkę. Według niego, pogorszenie stanu zdrowia kobiety to wina siostry. - Mama dostała nerwów. Siostra zabiera jej pieniądze - mówi. Kapłan twierdzi, że prądu wcale nie odcinał, bo ten przecież jest. A gaz? Musiał odłączyć, bo podobno taki był wniosek zarządcy. - Komin był nieszczelny - tłumaczy ksiądz.

Jego siostra przyznaje, że były problemy z piecykiem gazowym, ale to nie oznacza, że z domu trzeba się pozbyć kuchenki gazowej. Ksiądz twierdzi, że opłaca wszystko i wyremontował mieszkanie. Choć trudno w to uwierzyć - pomieszczenia wyglądają tak, jakby ktoś odnawiał je ostatni raz kilkadziesiąt lat temu.

Ksiądz Andrzej nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że to nie on zaczął awanturę, która zakończyła się interwencją policji. Ba, on czuje się ofiarą!
- Napadli mnie we własnym mieszkaniu. Zostałem pobity. Miałem siniaki i zadrapania.
- Był ksiądz na obdukcji? - pytam.
- Nie miałem czasu - odpowiada. - Jakby siostra nie miała korzyści materialnych, to nie opiekowałaby się mamą - przekonuje, zapewniając, że on też pilnuje mamy, kiedy przyjeżdża do domu. Co takiego robi przy schorowanej kobiecie? - Jeżeli jest siostra, to co ja będę robił?! - ucina rozmowę. Jak dodaje, w Oławie chce zamieszkać na emeryturze.

Co na to kuria? - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Potrzebne pojednanie

Zapytaliśmy księdza Rafała Kowalskiego, rzecznika abp. Józefa Kupnego, o to, czy tak powinien zachowywać się kapłan. Czy kuria w jakikolwiek sposób postara się rozwiązać problem księdza? - Z informacji, jakie posiadamy, wynika, że jest to konflikt rodzinny. Jego rozwiązanie wymaga od obu stron dążenia do pojednania i wzajemnego przebaczenia - odpowiada ksiądz Kowalski. - Takiej postawy także oczekuje się od każdego chrześcijanina. Na pewno rozwiązaniu konfliktu nie służą wzajemne oskarżenia, tym bardziej nagłaśniane publicznie, szykany i agresja. Jeśli rodzina zwróci się do kurii o pomoc, będziemy starali się w miarę możliwości doprowadzić do pojednania stron - dodaje.

Sama pani Maria nie musi się z nikim godzić. Kocha syna nieustannie. Pyta pozostałe dzieci, dlaczego Andrzej do niej nie przychodzi. Przecież to jej pierworodny. Miał się nią opiekować...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska