Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bobo na piątek. Bogusław Kaczmarek: Lechia z nową orkiestrą [FELIETON]

Bogusław Kaczmarek
Tomasz Bolt/Polskapresse
Lechia w swojej dotychczasowej grze przypomina świeżo skompletowaną orkiestrę symfoniczną, w której dyrygent niepewnie posługuje się batutą, partytura gdzieś się zapodziała, a rolę pierwszego skrzypka gra co rusz inny muzyk. W efekcie nikt nie wie, co jest grane, czekając, czy za chwilę impresario zakontraktuje nowych instrumentalistów.

Była piłkarska muzyka poważna, ale czas wrócić na boisko. Aktem wysokiego ryzyka i dużej trenerskiej odwagi było wstawienie trzech debiutantów na mecz z Zawiszą. To, co działo się na boisku do przerwy, parafrazując słynny cytat, cały piłkarski Gdańsk widział. Pierwsze 45 minut to w wykonaniu obydwu zespołów gra ze słuchu, a w konsekwencji poziom A klasy. Nie mylić z mercedesem. Właściwa reakcja i trafione korekty w składzie odmieniły Lechię. Na archaicznie grającego Zawiszę to wystarczyło. Ale nasuwa się też pytanie merytorycznie retoryczne - co by było gdyby?

Osobiście nie zazdroszczę trenerowi Machado, ale budzi moją ciekawość, w jaki sposób przy tej liczbie piłkarzy jest on w stanie skutecznie zadziałać w kontekście organizacji gry i taktyki oraz przekazaniu informacji o przeciwniku. Znam to z autopsji, czyli pierwszego etapu pracy w reprezentacji z Leo Beenhakkerem i Darkiem Dziekanowskim. Językiem przekazu i komunikacji był angielski, a w stosunku do niektórych graczy mowa ciała. Trener Machado ma bardzo trudne zadanie, żeby w tak krótkim czasie znaleźć sposób na zbudowanie spójności drużyny. Interpersonalnej (team spirit) opartej na wzajemnej sympatii, zrozumieniu celu i umiejętności współpracy. Wszystko zgodnie z obowiązującą zasadą, że praca zespołowa buduje zespół. Jest olbrzymia trudność, żeby to zadziałało, gdyż trzeba zachęcić piłkarzy do grupowego podejmowania decyzji z dużą dozą poczucia współodpowiedzialności za zespół.

Niesłychanie ważnym czynnikiem skutecznego osiągania celu jest element motywacji. Tej wewnętrznej, nazywanej pasją i wiarą w sukces, i zewnętrznej w postaci kar i nagród. W czasie mojej ostatniej pracy w Lechii ówczesny zarząd, w porozumieniu z właścicielem, zastosował "doskonały" środek motywacyjny. Porażka u siebie to kara w wysokości 100 tysięcy złotych. Myślę, że trudno było zmajstrować coś bardziej demobilizującego, a w efekcie zespół wygrywał na wyjeździe, a motywacyjny paraliż bardzo często przeradzał się w porażki u siebie. Należy życzyć trenerowi Machado i sztabowi szkoleniowemu, żeby poradzili sobie z tymi wszystkimi elementami.

Warto się zastanowić nad tym, co się stało z naszą klasą, czyli wychowankami w aspekcie tożsamości Lechii. Ale to już temat na następny, piątkowy felieton...

Bogusław Kaczmarek

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki