Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Demonstranci oskarżyli policję, teraz policjanci walczą o dobre imię

Szymon Zięba, Anna Mizera-Nowicka
Demonstrujący uważali, że ich kolegę zabili policjanci. Ci ostatni zaś poczuli się znieważeni.
Demonstrujący uważali, że ich kolegę zabili policjanci. Ci ostatni zaś poczuli się znieważeni. T.Bołt/archiwum DB
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie obrazy policji. Chodzi o manifestujących z transparentami z napisem "Mordercy". Prokuratura nie wykryła sprawców. Funkcjonariusze twierdzą, że sprawców świetnie znają, bo są w ich kartotekach.

Manifestujący z transparentami z napisem "Mordercy"twierdzili , że to policjanci śmiertelnie pobili 30-latka z Wrzeszcza, który miał włamywać się do jednego z mieszkań. Do zdarzenia doszło w ubiegłym roku. Wówczas też policyjni związkowcy złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, bo poczuli się dotknięci głoszonymi na manifestacji hasłami. Dziś funkcjonariusze na własną rękę zamierzają ścigać demonstrujących i idą do sądu.

Policjantów oburza powód umorzenia postępowania. - Postępowanie zostało umorzone na początku lutego z powodu niewykrycia sprawców - mówi prok. Piotr Wojciechowski, szef Prokuratury Rejonowej w Malborku, która zajmowała się sprawą.

- Jak można nie wykryć sprawców, jeśli ich fotografie wciąż krążą po internecie i publikowały je media? - dopytuje z kolei jeden z policjantów, który był na komisariacie przy ul. Białej podczas demonstracji.

Od prokuratora Wojciechowskiego słyszymy, że w aktach sprawy rzeczywiście znajduje się zdjęcie osób, które niosły transparent, a który policyjny związek zawodowy uznał za znieważający.

- Przesłuchane zostały osoby, które złożyły zawiadomienie, czyli przedstawiciele wspomnianego związku. Na pewno padło pytanie o to, czy znają tożsamość osób, które niosły transparent i w momencie przesłuchania policjanci nie znali tożsamości tych osób - mówi.

Tymczasem jeden z funkcjonariuszy, który był na służbie podczas manifestacji, nie kryje zdziwienia. Przekonuje, że ani on, ani jego koledzy, którzy w dniu demonstracji pracowali na ul. Białej, nie byli przesłuchiwani przez śledczych.

- Gdy związkowcy pokazali nam zdjęcia z manifestacji, od ręki wskazaliśmy imiona i nazwiska przynajmniej kilku osób. Znamy je, bo nie raz za różnego rodzaju przewinienia byli zatrzymywani. Część z nich była notowana - mówi policjant z Wrzeszcza.

Prok. Piotr Wojciechowski zastrzega jednak, że związkowcy z policji nie złożyli przysługującego im zażalenia na postanowienie o umorzeniu postępowania.

- Przysługuje im prawo do ścigania sprawców z oskarżenia prywatnego - mówi szef Prokuratury Rejonowej w Malborku.
Z naszych ustaleń wynika, że tak też się stało. Mundurowi z policyjnego związku podkreślają bowiem, że podczas manifestacji granice wolności słowa zostały przekroczone.

- Liczyliśmy na to, że prokuratura przedstawi zarzuty osobom, które w naszym mniemaniu popełniły przestępstwo - mówi Józef Partyka, szef policyjnych związkowców, który złożył zawiadomienie do prokuratury. - Mając na tacy materiał fotograficzny i zapewne również materiały pochodzące z policji, prokuratorzy nie ustalili personaliów osób, które według nas znieważyły policjantów.

Od mec. Mariusza Liegmanna, który reprezentuje funkcjonariuszy, słyszymy, że do sądu został złożony prywatno-skargowy akt oskarżenia przeciwko sprawcom znieważenia policjantów.

Co wydarzyło się 4 sierpnia 2013 roku we Wrzeszczu?

Prokuratura Rejonowa w Kartuzach wciąż prowadzi postępowanie dotyczące wydarzeń, jakie się rozegrały przed rokiem w Gdańsku Wrzeszczu.

Przypomnijmy! 4 sierpnia 2013 roku policjanci dostali zgłoszenie, że do jednego z mieszkań włamuje się młody mężczyzna. Na miejsce pojechali funkcjonariusze, którzy zatrzymali Pawła T. Ten z komisariatu przy ul. Białej trafił do szpitala, gdzie zmarł. Ojciec zmarłego mężczyzny zarzucał policjantom, którzy zatrzymywali jego syna, brutalne pobicie. Jego zdaniem funkcjonariusze przyczynili się do śmierci Pawła T.

- Postępowanie w sprawie spowodowania śmierci zostało umorzone - tłumaczy jednak szef Prokuratury Rejonowej w Kartuzach, Marek Kopczyński. Prokuratura bowiem uznała, że to toksyczne działanie etylokokainy, która była w organizmie mężczyzny, stało się główną przyczyną zatrzymania krążenia. - Dodatkowo do jego śmierci mógł się przyczynić wysiłek fizyczny oraz stresogenna sytuacja, w jakiej znalazł się zatrzymany - tłumaczyła prokuratura.

Wciąż toczy się jednak postępowanie w sprawie przekroczenia przez policjantów uprawnień. - Na razie "w sprawie", a nie "przeciwko". W ciągu miesiąca powinna zapaść decyzja w sprawie ewentualnego postawienia zarzutów policjantom - mówi prokurator Marek Kopczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki