Nagle przedstawiciele tego "projektu" chcą zostać moimi znajomymi, piszą do mnie, wyzywają, każą się uczyć. Kilku próbowało promować swoją działalność w komentarzach do internetowej wersji artykułu. Ale kiedy z nimi rozmawiam, okazuje się, że są tylko "klientami", którzy zarabiają na przyprowadzaniu kolejnych. Tłumaczą jednak, że ich firma zarabia na różnicach kursowych między zakupem złota w hurcie, a sprzedażą w detalu. A większością zysku dzieli się z nimi. Nie trafia do nich argument, że różnice nie są aż tak duże. Tłumaczą, że to nie piramida, że dziennikarz się nie zna, że nie potrafi sprawdzić firmy i nawet nie zapytał jej oficjalnych przedstawicieli.
Zapytał. Firma oficjalnych przedstawicieli w Polsce nie ma. Nie ujawnia ich na niemieckich stronach. Wysłaliśmy pod wszystkie podawane przez firmę adresy e-mail 13 szczegółowych pytań. Po niemiecku. Lakoniczna odpowiedź, po angielsku, odesłała nas tylko do regulaminu, który większości odpowiedzi nie daje. Podobne pytania wysłaliśmy również do innej firmy - działającej w bliźniaczy sposób SwissGol-den, której przedstawiciel wcześniej reprezentował Emgoldex. Odpowiedzi brak.
Przedstawiciel-klient Emgoldex chciał się spotkać na żywo. Chciał pokazać dowody tego, że jemu i jego dziewczynie zwrócono pieniądze, więc Emgoldex to nie piramida. Jednak na pytanie o zgodność tej działalności z prawem stwierdził, że Emgoldexu polskie prawo nie obowiązuje... Kilkakrotnie zmieniał też wersje: raz twierdząc, że Emgoldex to firma zarejestrowana w Dubaju, z prawem do pracy w Niemczech, za drugim razem - na odwrót. Uznałem, że nie warto rozmawiać z kimś, kto miesza fakty z obietnicami.
Kolejny przedstawiciel, który wcześniej w internecie wyzwał mnie od durniów, w bardzo jednak grzecznej rozmowie wyjaśnił sposób działania Emgoldexu, który trochę światła na sprawę rzucił. Wpłacamy 540 euro i znajdujemy dwóch klientów, którzy również wpłacają. Operacja się powtarza, aż w małej piramidzie, nazywanej stołem lub matrycą, zbierze się 15 osób. Jeśli żadna nie wycofa w przeciągu dwóch tygodni pieniędzy - ten na górze dostaje złoto warte 3500 euro minus prowizja. Można się wycofać przez 2 tygodnie, tracąc 40 euro. Potem na wycofanie się jest już za późno. Są trzy wyjścia. Czekać aż kolejni klienci uzbierają kolejnych i samemu będzie się na szczycie piramidki. Dopłacić 6460 euro - i odebrać sztabkę wartą 7000 euro (co z kosztami przesyłki jest droższe od zakupu w Polsce). Ale trzeba najpierw mieć te blisko 30 tysięcy złotych. I wreszcie wyjście nr 3: można już tylko pożegnać się z 540 euro. Jak widać na tym schemacie: w tym całym biznesie pieniądze nie spadają z nieba. Zyski biorą się z napływu nowych klientów. Jeśli ich nie ma - można tylko stracić lub wydać blisko 30 tys. zł na złoto, które w Polsce można kupić taniej.
I to nie jest piramida? Mój rozmówca mówi: Nie, bo każdy zna regulamin (choć na dzień dobry obiecuje się każdemu pewny zysk). Inna moja rozmówczyni tak długo przekonywała mnie, że wie wszystko lepiej i że jest fachowcem, aż w końcu zapytałem, czym jest piramida. Nie wiedziała.
Polskie urzędy wciąż prowadzą postępowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?