Chce 250 tys. zł od centrum onkologicznego. Za złe leczenie i fatalne traktowanie

Krystian Lurka
Służba zdrowia: Pacjentka chce ćwierć miliona złotych od WCO
Służba zdrowia: Pacjentka chce ćwierć miliona złotych od WCO archiwum
Pacjentka chce ćwierć miliona złotych od WCO. Twierdzi, że specjaliści z Wielkopolskiego Centrum Onkologii popełnili błąd w sztuce lekarskiej i zachowywali się wobec niej niestosownie, m.in. odpowiadając na jej pytanie, do kogo ma zwrócić się o pomoc, usłyszała "niech pani idzie tam, gdzie to spier******".

Jest szansa, że pani Barbara - 62-latka z Poznania - sprawę wygra. Jej przypadkiem zajął się okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej. Artur de Rosier, rzecznik izby lekarskiej przyznał, że "spełnione są przesłanki do wszczęcia postępowania". Postępowanie trwa już od października ubiegłego roku i jest na ostatniej prostej. W ocenie pracy WCO pomaga Emilia Filipczyk-Cisarż, ordynator oddziału onkologii klinicznej i chemioterapii z Dolnośląskiego Centrum Onkologii we Wrocławiu.

Oficjalnie sprawa dotyczy "niedołożenia należytej staranności w diagnozowaniu oraz nieetycznego zachowania wobec pacjentki".

- W praktyce dotyczy to - jak mówi pani Barbara - trzech nieudanych diagnoz nowotworu i w konsekwencji trzydziestu niepotrzebnych zabiegów brachyterapii, czyli bezpośredniego napromieniania zmian chorobowych przez umieszczenie źródła promieniowania w guzie lub jego sąsiedztwie, a w efekcie utraty pół nosa i pogorszenia wzroku. Ponadto czuję się gnębiona i obrażona, a także pozbawiona wsparcia psychicznego, co doprowadziło mnie do próby samobójczej. A co najgorsze, moja choroba się pogłębia.

Jak wspomina pacjentka, przez kilkanaście lat nie miała lekarza prowadzącego, a ci, którzy ją przyjmowali, co chwilę zmieniali sposób leczenia i leki. Dodaje też, że nikt z personelu nie chciał wysłuchać, co naprawdę jej dolega. Jak podkreśla, karygodne było także podejście lekarzy do jej osoby.

- Na moje sugestie, że nos bardzo mnie boli i chyba nie powinien tak wyglądać, bo płat nosowy zaczął odpadać, lekarze mówili: "Gwiazdą i tak pani nie będzie, a NFZ da pani okulary z nosem. Do kościoła będzie pani mogła pani chodzić" - opowiada kobieta.

Sprawa, o której mówi pacjentka, jest na tyle poważna, że rzecznik odpowiedzialności zawodowej musiał przedłużyć zwyczajowe sześć miesięcy na postępowanie wyjaśniające. Artur de Rosier w dokumencie napisał, że jest to spowodowane koniecznością uzyskania opinii biegłego oraz przesłuchania lekarza, którego dotyczy postępowanie.
Zapytaliśmy WCO wprost, jaka jest ich opinia na temat skargi pani Barbary.

Józef Mazurek, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa WCO, nie chce komentować sprawy i odsyła do doktora Janusza Skowronka. Ten przez kilka lat zajmował się leczeniem pani Barbary i to wobec niego kierowane są zarzuty o niedopełnienie swoich obowiązków. Doktor także nabiera wody w usta. Jak twierdzi, nie ma sobie nic do zarzucenia. I dodaje, że na leczenie pacjentki przeznaczył odpowiedni czas, a podczas pracy był w pełni zaangażowany.

- Nie będziemy wypowiadać się w tej sprawy, dopóki nie zapadnie ostateczna decyzja wydana przez Wielkopolską Izbę Lekarską - podsumowuje. A na zarzuty, że ktoś z pracowników zachowywał się niestosownie, odpowiada: - To całkowicie nieprawda.

Sugeruje także, że pacjentka sama zrezygnowała z leczenia. Słowa doktora Skowronka komentuje pani Barbara. Jej zdaniem, lekarze, do których trafiła, stwierdzali: "nie wiem, co pani dolega" i "nie powinna pani tu trafić". Przez to ostatecznie zmieniła placówkę, w której się leczy.

Krzysztof Kordel, prezes WIL, stara się tonować emocje.
- Brachyterapia jest najnowszą metodą leczenia, która jest najmniej okaleczającą. Nie ma jednak skutecznej metody leczenia nowotworów, a te w obrębie twarzy przeważnie są bardzo złośliwe - wyjaśnia i dodaje, że aby, jednoznacznie ocenić pracę personelu medycznego w WCO, trzeba poczekać na opinię z Wrocławia.

Profesor Emilia Filipczyk-Cisarż, z Dolnośląskiego Centrum Onkologii mówi, że opinię w tej sprawie sporządziła już w ubiegłym tygodniu, a 17 lipca wysłała pocztą do Poznania. Oznacza to, że w ciągu najbliższych kilku dni powinna zapaść ostateczna decyzja w sprawie odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Chce 250 tys. zł od centrum onkologicznego. Za złe leczenie i fatalne traktowanie - Głos Wielkopolski

Komentarze 16

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Katrina
To samo przeżyłam w Dolnośląskim Centrum Onkologii, gdzie chirurg onkolog za pomocą dotyku postawił diagnozę wrzeszcąc przy tym: rak, pierś do amputacji ! Nie tracąc przytomności umysłu, udałam się na konsultację się o do innego lekarza tej samej specjalności, który odpowiedział, że nie będzie wróżył z fusów. Zlecone badania diagnostyczne wykluczyły wywrzeszczaną diagnozę. Medice cura te ipsum, albo zmień zawód.
Z
Zniesmaczona
W ostatnim czasie trafiłam do Wco gdzie zostałam potraktowana jak śmieć! Nie mogłam uwierzyć,że człowiek który jest lekarzem może tak obejść się z osobą chorą która szuka ratunku. Dodam że rejestrując się wytlumaczylam konkretnie o co mi chodzi i ze przyjadę z daleka. Krzyk,pretensje i oskarżenia o bezpodstawne przybycie!!Pani doktor radiolog najbardziej martwiła się tym że to nie ta sama kasa chorych i ze jej nie zapłacą za moją wizytę!!! Najlepsze na koniec - jak chcesz porady to idź sobie prywatnie!Nie polecam tej placówki ,,,,,prosiłam o szansę na życie a zmieszano mnie z błotem ,,,, smutne i niesprawiedliwe
O
Oburzona.
Mojej mamie uszkodzono gardło rurą do intubacji podczas operacji. Mama podczas kontroli zgłosiła ból lekarce, ta jednak odesłała ją do laryngologa. Nikt mamy nie zbadał, a do laryngologa dostała termin dopiero 5 tygodni od operacji. Nie mogłyśmy czekać i musiałam mamę leczyć w prywatnej klinice( w ranę w gardle wdała się infekcja, powstało owrzodzenie, to wszystko powodowało straszliwy ból..!!!). Kiedy po trzytygodniowym leczeniu pojechałyśmy wreszcie do laryngologa w WCO, ten był bardzo arogancki, stwierdził, że raka nie ma i mama ma iść do swojego laryngologa ( na taka wizytę czeka się kilka miesięcy!!!). Oburzona wymusiłam na nim, by zapisał mamie jakieś leki, choć z najgorszego mama była już wyleczona. Miałam wypis z prywatnej kliniki i żądałam, by laryngolog wpisał w kartę to, co mamie się stało, historię leczenia itd. Oczywiście się nie zgodził, nawet leków nie chciał mamie zapisać, żeby w karcie było czysto, że niby nic się nie wydarzyło. Dla mnie to skandal !!! Błędy mogą się zdarzyć, ale zostawienie pacjenta bez pomocy, nawet bez zbadania, to już jest karygodne !!! Zamierzam napisać skargę !!!!!!!!!!
O
Oburzona.
Mojej mamie uszkodzono gardło rurą do intubacji podczas operacji. Mama podczas kontroli zgłosiła ból lekarce, ta jednak odesłała ją do laryngologa. Nikt mamy nie zbadał, a do laryngologa dostała termin dopiero 5 tygodni od operacji. Nie mogłyśmy czekać i musiałam mamę leczyć w prywatnej klinice( w ranę w gardle wdała się infekcja, powstało owrzodzenie, to wszystko powodowało straszliwy ból..!!!). Kiedy po trzytygodniowym leczeniu pojechałyśmy wreszcie do laryngologa w WCO, ten był bardzo arogancki, stwierdził, że raka nie ma i mama ma iść do swojego laryngologa ( na taka wizytę czeka się kilka miesięcy!!!). Oburzona wymusiłam na nim, by zapisał mamie jakieś leki, choć z najgorszego mama była już wyleczona. Miałam wypis z prywatnej kliniki i żądałam, by laryngolog wpisał w kartę to, co mamie się stało, historię leczenia itd. Oczywiście się nie zgodził, nawet leków nie chciał mamie zapisać, żeby w karcie było czysto, że niby nic się nie wydarzyło. Dla mnie to skandal !!! Błędy mogą się zdarzyć, ale zostawienie pacjenta bez pomocy, nawet bez zbadania, to już jest karygodne !!! Zamierzam napisać skargę !!!!!!!!!!
z
zwykły człowiek
Gorąco kibicuję Pani Barbarze, by wygrała i wytrwała. Nie można tolerować takiego zachowania, błędów i traktowania w służbie zdrowia. Ludzie, którzy padają ofiarami takich działań, często chorzy i słabi mają już dość wszystkiego i przytłoczeni smutkiem swej choroby godzą się na wszystko, boją się upomnieć o swoje, by ich jeszcze gorzej nie traktowano lub nie dobito. Niestety widziałam takie sytuacje. Gdyby zapadł pomyślny dla p. Barbary wyrok, to naprawdę mógłby być chociaż malutką nauką dla co poniektórych i może 2 razy by się zastanowili zanim potraktują chorego pacjenta taśmowo, źle, czym pogorszą jego i tak zły stan zdrowia (podstawowe przykazanie "nie zabijaj"). Trzymam kciuki.
j
jolanta p.
tak jak napisałam w tytule - w brak empatii u dr Skowronka nigdy nie uwierzę - to jeden z niewielu lekarzy godnych miana lekarza w XXI wieku
d
dd
Mnie tam żle potraktowano. I to zarówno lekarz, jak i sekretarka lekarza - pani Jolanta, tęga kobieta i bezczelna po prostu. Po co oni tam pracują, jeśli empatia jest im obca.
p
pacjent
Podobną miałem sytuacje w Poznaniu.
Pani dr. Renata Kroll wyśmienita hematolog potraktowała człowieka jak śmiecia. Dlatego tylko, że zgubili wyniki z badań szpiku i nie było ich przez 6 tygodni, a to ona przeprowadzała. Jeszcze do tego w przychodni kiedy czekałem na wizytę to była kolejka mieszana, kto prywatnie do pani doktor zaraz wchodził a pacjent na kasę chorych czekał.
Tylko liczy się kasa, a pacjent nie jest ważny.
c
chory
Całkowicie się zgadzam konieczne tam są nowe porządki
a
ann
To prawda że w WCO bardzo lekceważąco traktuje się pacjenta. Kpiny i głupkowate odzywki podczas wywiadu i badania to norma...
j
jp
jest to, że ewentualne wypłaty (które przekroczą ubezpieczenie posiadane przez takie placówki medyczne) i tak obciążają budżet państwa lub samorządów... Marzy mi się, żeby wprowadzić zasady odpowiedzialności materialnej lekarzy za ich błędy. Rozumiem błąd diagnostyczny - bo to nie jest zwykła arytmetyka, tylko umiejętność kojarzenia faktów i całościowego podejścia do zdrowia pacjenta (tu musi być udział placówki medycznej jako odpowiedzialnej), ale za chamskie odzywki, poniżanie itp. - takie konowały MUSZĄ płacić osobiście!!!
G
Gracz-yk
Zaczyna się od niemiłych rejestratorek, a kończy się na lekarzach, którzy zachowują się jak udzielni książęta na włościach, a wydostanie od nich informacji na temat choroby graniczy z cudem. Miałem okazję sprawdzić osobiście.
G
Gość
W 1999 r. w WCO stwierdzono u mnie nowotwór złośliwy piersi. Wg mnie nie było podstaw do takiego stwierdzenia bez dodatkowych badan, które sama na własny koszt zrobiłam. Nowotworu tym bardziej złosliwego nie stwierdzono. I co panie docencie? Jest rok 2014, 15 lat od pana diagnozy a ja żyję. Pomylić się w tak ważnej dla życia sprawie?Dlaczego nie chciał mnie pan wysłuchać tylko rozmawiał przez sekretarkę? Dlaczego miałam być okaleczona, skoro dodatkowe badania wykluczały raka a pan kwestionował te badania?
j
jp
coraz mniej jest lekarzy "z sercem i duszą", za to coraz więcej z automatami do liczenia pieniędzy w miejscu mózgu.... :-/ Mam nadzieję, że chamskie odzywki będą bardzo surowo karane, a może w ślad za tym zmieni się podejście do pacjentów. Z całego serca radzę wszystkim z problemami w uzyskiwaniu dobrego leczenia: 1) nagrywanie przebiegu swoich wizyt, 2) odnotowywanie w zeszycie co i kiedy lekarz zalecał, 3) sprawdzanie w ZIP (Zintegrowany Informator Pacjenta - działa przy NFZ i zawiera informacje o wizytach/badaniach itp. rzekomo przeprowadzanych.... i nie odpuszczanie. Bo inaczej tych patologii się nie wypleni. A swoją drogą - chyba czas otworzyć rynek i ZAPROSIĆ lekarzy z innych krajów (skoro u nas takie niedobory kadrowe, że nawet najsłabsi i chamscy zarabiają kokosy), żeby u nas pokazali, że można pracować inaczej...
a
anna rzemyk
do mojego taty w maju przyszła lekarka z hospicjum, podczas wizyty powiedziała mu, że to już koniec i ma się przygotowac na najgorsze.dobiła go tym, a miał nadzieje .wychodząc do mojej mamy powiedziała, że ma mu obstrzyc włosy bo w trumnie będzie wyglądał niekorzystnie i ,że może z moją mamą się założyć, że chemie którą ma dostać - biologiczną - to już napewno się na nią nie załapie.Tak go dobiła swoimi głupimi tekstami, że tata stwierdził,że nie dożyje dnia ojca. zmarł 11.06.2014r.To nie lekarka tylko wredna baba, która powinna zostać pozbawiona praw do wykonywania zawodu!
Wróć na i.pl Portal i.pl