Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest łódzki Frank Underwood?

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Agnieszka Holland, która będzie reżyserować dwa odcinki trzeciego sezonu serialu House of Cards, stwierdziła na łamach Newsweeka, że o ile polityczny świat serialowego bohatera Franka Underwooda ma wymiar szekspirowski, o tyle polska polityka przypomina sitcom, lub show Jerry'ego Springera. Zapytano też Agnieszkę Holland, kto mógłby być polskim Underwoodem. Po długim wahaniu odparła - Macierewicz. A gdyby tak zapytać, kto jest łódzkim Underwoodem?

Senator Maciej Grubski pisze list do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, dopytując o kulisy wyniesienia Jolanty Kopcińskiej, ex-członkini Platformy do rangi kandydata PiS na prezydenta Łodzi. I "odkrywa" Grubski, iż mamy tu do czynienia z porozumieniem między PiS i dawnymi radnymi PO, blisko związanymi z panem Krzysztofem Kwiatkowskim.

Grubski mówi, że House of Cards nie ogląda, ale jasne jest, że w domniemaniu wielu polityków PO, Frankiem jest apolityczny prezes Izby Najwyższej. I jeśli tylko prawdą jest, że cierpi Kwiatkowski na głębokie zaleganie afektu w związku z niedopuszczeniem go do walki o prezydencki stołek w Łodzi, i jeśli faktycznie kiełkuje mu w głowie myśl o prezydenturze kraju, to z grubsza by się zgadzało. Zwłaszcza, że jest nasz Frank podejrzewany przez byłych kolegów o to, że pod płaszczykiem służby ojczyźnie i z miną zatroskanego ojca, niecnie w rzeczywistości czyni. Na dowód zauważa Grubski w liście do Kaczyńskiego, że "zaobserwowano wzmożone ingerencje kontrolerów NIK w działanie prywatnych spółek, pomimo iż nie są do tego upoważnienie. Co doprowadziło do atmosfery niesprzyjającej inwestycjom". Do Bramy Miasta oczywiście senator pije - znamy już tę narrację doskonale. Nic zresztą dziwnego w zgodności senatora z linią magistratu, deklaruje wszak Grubski otwarcie:zrobię wszystko, żeby Zdanowska wygrała.

Można mieć przekonanie graniczące z pewnością, że trawi Grubskiego potężny kac: koledzy nie dają mu zapomnieć, kto 10 lat temu ściągnął Kwiatkowskiego do PO, mimo jego przeszłości w Porozumieniu Centrum braci Kaczyńskich. Dziś Grubski jest przekonany, że to właśnie osobista aktywność Kwiatkowskiego, legitymizowana stosowną przeszłością, stoi za nominacją dla Kopcińskiej. Bo tego typu posunięcie nie mogło być lokalną inicjatywą, zrealizowaną przez samą zainteresowaną, radnego Magina, czy posła Mastalerka.

Pisze też oczywiście senator do prezesa Kaczyńskjego w temacie tygodnia, czyli w sprawie billboardów Kopcińskiej - na szczęście umiarkowanie się tylko podpalając. Nie wszystkim to się udaje. Jest w Platformie polityk, który w sprawie billboardowej jest podejrzewany o podnietę i to niezdrową, a w dodatku podejrzewa go piękna kobieta. Radną Martę Grzeszczyk, ex Platforma, bardzo martwi dziwna ekscytacja sprawą billboardów ze strony byłego kolegi Bartosza Domaszewicza. Dlatego - kierując się wyłącznie troską o zdrowie radnego - wzywa go do przedstawienia aktualnych badań na obecność środków niedozwolonych we krwi.

Przypomnijmy, pan Bartosz w ubiegłym tygodniu wezwał Kopcińską do zdjęcia wszystkich plakatów informujących o dyżurach radnej. Dał jej czas do poniedziałku. I choć wiele osób wzięło to za pogróżkę rodem z przedszkola, w poniedziałek radny złożył doniesienie do prokuratury, zgłębiając w nim między innymi zagadnienie wyżywienia radnej Kopcińskiej.

I czyż to nie jest sitcom, o którym mówiła Holland? Swoją drogą imponuje konsekwencja, z jaką Platforma promuje kontrandydatkę Hanny Zdanowskiej. Magistrat uwielbia wyliczać ekwiwalent reklamowy rozmaitych wydarzeń, czyli kwoty jakie należałby uiścić, gdyby publikacja na dany temat nie była zwykłą publikacją, lecz płatną reklamą. Można być pewnym, że ekwiwalent za ufundowane przez PO publikacje z nazwiskiem "Kopcińska" już dawno przekroczył kilkadziesiąt tysięcy, o które czepia się Platforma.

Post Scriptum. Było lato 2011 roku. W Starowej Górze, przy trasie na Katowice, z billboardu pozdrawiał kierowców "Dobry Poseł", czyli Sławomir Worach. Nie, poseł PiS nie reklamował się przed jesiennymi wyborami. Rozliczał się z dotychczasowego mandatu. Z kolei w Łodzi na siatkach grodzących torowiska zawisło 66 plakatów z twarzą posła PO: "Bezpłatny Internet dla Ciebie, Fundator Poseł na Sejm RP Jarosław Stolarczyk". Krzysztof Makowski z żoną (wtedy jeszcze SLD) wołali z billboardów: "Razem z Wami możemy zmienić Łódź. Zadzwoń". Partyjni koledzy, Dariusz Joński, Jarosław Berger i Małgorzata Cudak-Niewiadomska swe oblicza umieścili z kolei na rikszach, informując o... dyżurach radnych. Berger wyjaśniał: "Prezydent nie ogłosił jeszcze terminów wyborów, trudno więc mówić o kampanii wyborczej".

Jak widać, wszystko już było, a zatem panie Bartoszu: to bardzo ważne, co Pan mówi, ale czy jest się czym podpalać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki