Jak wyzdrowiał kardynał Macharski

Redakcja
Ewa K. Czaczkowska "Cuda świętej Faustyny", wyd. Znak, 2014 r.
Ewa K. Czaczkowska "Cuda świętej Faustyny", wyd. Znak, 2014 r.
Fragment nowej książki Ewy K.Czaczkowskiej zatytułowanej "Cuda świętej Faustyny".

Biskup Jan Zając: - Wiedzieliśmy od lekarzy, że sprawa jest bardzo poważna. Ksiądz Andrzej Fryźlewicz: - Operacja została przeprowadzona natychmiast. Siostra Elżbieta Siepak: - Kardynał ufundował deseczki z drzewa sandałowego do nowej trumienki na relikwie siostry Faustyny. Ktoś te deseczki przywiózł do klasztoru. Ktoś inny usłyszał, że to od księdza kardynała, nie wiedział do czego, i pomyślał, że on je przygotował dla siebie. Tak ciężki był jego stan. Kardynał Kazimierz Nycz: - Niewielu wiedziało, że odmówił chemioterapii. Piotr Macharski: - Wyglądało to tak, że po operacji stryj pojechał umrzeć do Księżówki w Zakopanem.
Siostra Elżbieta Siepak: - Cały nasz klasztor się modlił. Długo to trwało, kilka miesięcy.

Interwencja Faustyny
Biskup Jan Zając: - To było działanie nadprzyrodzone. Pomogła interwencja siostry Faustyny. Siostra Elżbieta Siepak: - To, że znowu się pojawił w klasztornej kaplicy w Łagiewnikach, mówiło samo za siebie. Znów był aktywny, działał. Podczas beatyfikacji siostry Faustyny już był zdrowy.

Kardynał Franciszek Macharski nie chciał rozmawiać o swoim uzdrowieniu. Podobnie jak o chorobie. - Ja mam tylko jedno zadanie: modlić się o rozszerzenie kultu Bożego Miłosierdzia - mówił mi w 2012 roku. Nie oponował, kiedy zapowiadałam, że opiszę jednak historię jego uzdrowienia jako jeden z cudów siostry Faustyny. - Niech pani pisze... - powiedział. (...)

Diagnoza
Nowotwór złośliwy jelita grubego u kardynała Franciszka Macharskiego zdiagnozowano we wrześniu 1992 roku. Miał wówczas sześć-dziesiąt pięć lat. Od trzynastu lat był arcybiskupem metropolitą krakowskim.

- Wiedzieliśmy, że dzieje się coś złego. Kardynał chudł, jadł coraz mniej i tylko potrawy łatwe do strawienia. Nikt jednak nie przypuszczał, że jest tak niedobrze - wspomina kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, wówczas biskup pomocniczy w Krakowie.

Kryzys nastąpił w pierwszą niedzielę września 1992 roku.- Byliśmy na koronacji figury Matki Bożej Królowej Tatr na Rusinowej Polanie. Podczas schodzenia z Wiktorówek kardynał poprosił, aby wezwać lekarzy, gdyż dłużej nie jest w stanie znieść dolegliwości - ksiądz Andrzej Fryźlewicz, sekretarz kardynała Macharskiego od ponad trzydziestu lat, dobrze zapamiętał tę nietypową prośbę, rozpoczynającą dramatyczny ciąg wydarzeń.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem w domu arcybiskupów krakowskich przy Franciszkańskiej 3 pojawili się chirurg profesor Otmar Gedliczka i onkolog doktor nauk medycznych Henryk Nosek. Był też ksiądz, a zarazem lekarz Krzysztof Szczygieł, który, zanim w wieku pięćdziesięciu sześciu lat przyjął święcenia kapłańskie, był ordynatorem w krakowskim Instytucie Onkologii.

Wiedeń? Nie, Kraków
Konsylium zdecydowało o natychmiastowej hospitalizacji kardynała. W Instytucie Onkologii przy ulicy Garncarskiej stawił się już następnego dnia. Ktoś sugerował jeszcze, aby zabieg przeprowadzić w Wiedniu albo w Paryżu. Kardynał zdecydował, że zostaje w Krakowie. Operacja odbyła się we wtorek 8 września, w święto Narodzenia Najświętszej Marii Panny.

- Guz był bardzo rozległy. Kardynał bardzo słaby. Lekarze nie dawali nadziei, że z tego wyjdzie - wspomina ksiądz Fryźlewicz.
Jeszcze tego samego dnia biskupi pomocniczy w Krakowie ogłosili komunikat, w którym prosili wiernych o modlitwę za chorego metropolitę, zawierzając jego szybki powrót do zdrowia Bożemu Miłosierdziu. Ufność pokładano też w opiece Matki Bożej, bo operacja kardynała odbyła się w święto Jej narodzenia i w tygodniu, w którym wypadały dwie inne uroczystości maryjne ważne dla archidiecezji. W niedzielę 6 września jeszcze on sam koronował figurę Matki Bożej na Rusinowej Polanie, ale nie mógł już nałożyć koron na figurę Matki Bożej Fatimskiej w kościele Arka Pana w Nowej Hucie, co było zaplanowane na niedzielę 13 września.

- Kardynał bardzo przeżywał, że nie może koronować figury Matki Bożej osobiście - mówi kardynał Kazimierz Nycz, który odwiedził metropolitę dzień po operacji.

Ale pobłogosławił korony. Stało się to w dzień uroczystości, 13 września rano, gdy ksiądz Fryźlewicz z księdzem Janem Zającem, dziś biskupem, przywieźli je do Instytutu Onkologii.

Sprawa życia i śmierci
- Nastąpiła powszechna modlitewna mobilizacja - tak ksiądz Fryźlewicz podsumowuje dni, w których ważyła się sprawa życia i śmierci arcybiskupa Krakowa. Z Watykanu dzwonił sekretarz Jana Pawła II ksiądz Stanisław Dziwisz, dopytując o stan zdrowia kardynała. To tylko przypuszczenie, ale przecież graniczące z pewnością, że papież modlił się o zdrowie swojego przyjaciela. Czy papież modlił się również za wstawiennictwem siostry Faustyny? Tej, którą obaj otaczali kultem? Hospitalizacja kardynała Macharskiego trwała jedenaście dni. - Stryj nie chciał, aby go odwiedzać w szpitalu. Podłączony do aparatury był słaby, skrępowany sytuacją - mówi Piotr Macharski, bratanek kardynała, który jako jedyny z rodziny widział go tuż po operacji. W domu przy Franciszkańskiej 3 opiekę nad kardynałem przejęły profesjonalne pielęgniarki - siostry sercanki. Po trzech tygodniach rekonwalescencji czuł się na tyle dobrze, że 14 października można go było zawieźć do Księżówki w Zakopanem, gdzie tyle razy wypoczywał albo odbywał rekolekcje.

Co ma być, to będzie
- Wraz z lekarzami - profesorem Kołodziejskim, profesorem Gedliczką i doktorem Noskiem - pojechaliśmy odwiedzić kardynała w Zakopanem - opowiada kardynał Kazimierz Nycz. - Ukrytym celem lekarzy było namówienie kardynała na poddanie się chemioterapii. Wprawdzie nie stwierdzili przerzutów, ale ponieważ guz był rozległy, dla bezpieczeństwa zaproponowali chemię. Kardynał zapytał, czy jako fachowcy dobrze wykonali swoją pracę, czy zlokalizowali i usunęli nowotwór. Potem zostawił nas na piętnaście minut i poszedł do kaplicy. Gdy wrócił, zacytował fragment listu świętego Ignacego z Antiochii do Rzymian, który był tego dnia w brewiarzu: "(...) nie starajcie się o moje uwolnienie, chcę być starty przez kły lwów jak pszenica". I powiedział: "Co ma być, to będzie. Ja przyjmuję każdą wolę Bożą".

Kardynał Nycz zapamiętał dobrze słowa, które charakteryzują całą postawę ówczesnego arcybiskupa Krakowa.
Z Zakopanego kardynał Macharski powrócił 25 listopada. Dwa dni później koncelebrował mszę świętą i wygłosił kazanie do kleryków seminarium, nazajutrz spotkał się z księżmi dziekanami archidiecezji. Co dzień przybywało zadań i obowiązków.
Zdziwienie
Piotr Macharski: - Wszyscy się dziwili, że stryj wyzdrowiał. Chwile zwątpienia, że wyjdzie z tej choroby, miał sam kardynał: "(...) wydawało mi się, że to już wszystko będzie, że to koniec. Wyszedłem z tego... Wyszedłem i nie czekając w poczekalni nawrotu choroby, wziąłem się do roboty. Uważając, że trzeba przede wszystkim pilnować tego, żeby to, co się robi, było jak kropla po kropli..." - mówił sześć lat później w wywiadzie prasowym. Był to wyjątek od zasady, której przestrzegał także w gronie bliskich osób.

- Nigdy się nie skarżył na swoje zdrowie. Nie chciał też na jego temat rozmawiać. Gdy się o cokolwiek pytało, natychmiast zmieniał temat - mówi kardynał Nycz, który zna kardynała Macharskiego od kilkudziesięciu lat.

Kardynał Macharski, jeśli chodzi o zdrowie, ma jeszcze jedną zasadę.- Nigdy nie modlił się o swoje zdrowie. Zawsze o zdrowie dla innych. Mówił mi o tym kilkakrotnie - przypomina sobie Piotr Macharski, którego kontakty ze stryjem stały się bliższe, gdy kardynał został emerytem.

Kardynał Macharski modlił się w różnych intencjach - za świeckich i księży, za Kościół krakowski, za chorych, ale nigdy za siebie (...).

Skoro kardynał Macharski nie modlił się o swoje zdrowie, nie mógł prosić w chorobie o wstawiennictwo siostry Faustyny. Nie mógł też powiedzieć, że uzdrowienie nastąpiło za jej przyczyną. - Nigdy tego nie powiedział - zapewnia ksiądz Andrzej Fryźlewicz.

Kult siostry
A jednak gdy biskup Jan Zając mówi: "Pomogła interwencja siostry Faustyny", wyraża nie tylko swoje przekonanie. Ma ono podstawy w kulcie kardynała Macharskiego dla siostry Faustyny i dla Bożego Miłosierdzia, sięgającym jeszcze okresu przedwojennego, oraz w ludzkiej ufności, że na taką miłość Bóg nie może zostać obojętny. Dlatego choć kardynał nie prosił o pomoc siostry Faustyny, błagali o to inni. Nie tylko siostry z Łagiewnik (...).

Kardynał Macharski był pierwszym w świecie hierarchą, który jako dewizę swej biskupiej posługi obrał słowa: "Jezu, ufam Tobie". Miał je wyhaftowane na mitrze. Nie chciał nosić innej, przez cały okres arcybiskupstwa najczęściej wkładał tę z napisem "Jezu, ufam Tobie". Kiedy się zużyła, prosił o nową taką samą.

Błogosławiona
Kardynała Macharskiego do kapłaństwa doprowadziło orędzie o Bożym Miłosierdziu i słowa: "Jezu, ufam Tobie". Mówił o tym we wspomnianym wywiadzie: "Nie miałem wątpliwości w roku 1938, że te słowa poprowadzą mnie przez życie, nie miałem i później - że kształtują moje kapłaństwo. (...) Moc tego orędzia była dla mnie oczywista. Wiedziałem, że będzie się rozwijać, rozlewać. Kult będzie się szerzyć coraz bardziej".

On sam ma w tym wielki udział (...). 18 kwietnia 1993 roku, w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, stał przy ołtarzu na placu Świętego Piotra, w chwili gdy Jan Paweł II ogłaszał siostrę Faustynę Kowalską błogosławioną.

Kardynał Macharski długo czekał na ten moment. Modlił się o to od lat. O czym myślał w tamtej chwili? Czy również o swoim uzdrowieniu?

Następnego dnia, po wylądowaniu na lotnisku w Balicach, zamiast na Franciszkańską pojechał prosto do grobu bł. Faustyny w Łagiewnikach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl