Sylwetka Wojciecha Jaruzelskiego. Kim był autor stanu wojennego?

Jakub Szczepański
Pod koniec swojego życia Jaruzelski wyraźnie podupadł na zdrowiu
Pod koniec swojego życia Jaruzelski wyraźnie podupadł na zdrowiu
Informuję, że w dniu 25 maja 2014 roku o godzinie 15.24 w Wojskowym Instytucie Medycznym po długiej i ciężkiej chorobie zmarł gen. Wojciech Jaruzelski - napisał w komunikacie rzecznik WIM płk Grzegorz Kade

Oficer, generał Ludowego Wojska Polskiego, peerelowski premier. Ktoś, kto do końca życia musiał zmagać się z widmem własnej przeszłości. Wojciech Jaruzelski. Zmarł w niedzielę, w dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego, dokładnie o godz. 15.24. Miał 90 lat.

Trzy lata temu lekarze zdiagnozowali u generała nowotwór złośliwy. Chemioterapia, później powikłania. Niezależnie od tego wydawało się, że kondycja Jaruzelskiego nie jest najgorsza, chociaż w roku 2013 generał kilkukrotnie lądował w szpitalu.
Jeszcze pod koniec kwietnia tego roku przewodniczącego Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego przewieziono do Warszawy z Buska-Zdroju. Generał przechodził rehabilitację po nasileniu niewydolności krążenia. Wówczas jego stan zdrowia oceniano jako dobry. Jak donosiły media, lekarze zastanawiali się nawet, czy nie wypisać go do domu. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Stan zdrowia Wojciecha Jaruzelskiego gwałtownie pogorszył się w połowie maja. Generał przeszedł udar. Reszta okazała się już tylko kwestią czasu. Swoje ostatnie chwile Jaruzelski przeżył w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie. Cały czas towarzyszyła mu córka Monika.

Ziemianin i komunista
Trzeba wiedzieć, że człowiek, który odpowiada za wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, pochodzi z rodziny ziemiańskiej. Herb? Ślepowron. Ojciec generała Władysław Wojciech Jaruzelski bił się z bolszewikami w roku 1920, dziadek przelewał krew w powstaniu styczniowym.

Wojciech przyszedł na świat w majątku ziemskim w Kurowie. Od 10. roku życia pobierał nauki w warszawskim gimnazjum prowadzonym przez zakon marianów. Duchowni chwalili go za sumienność. Ale ziemiańską sielankę przerwał wybuch wojny: rodzina Jaruzelskich uciekła na Litwę, a po jej zajęciu przez ZSRR została zesłana na Syberię, a później rozdzielona. Władysław trafił do łagru w Krasnojarskim Kraju, jego żona i syn do Kraju Ałtajskiego. Chociaż ojciec późniejszego generała został zwolniony po podpisaniu układu Sikorski-Majski, to zmarł z zimna, wysiłku i chorób. Pochował go Wojciech, który już jako 17-latek pracował w tajdze jako drwal. Nie udało mu się dostać do armii Andersa, przeszedł za to szlak bojowy 1 Armii Wojska Polskiego.

Jak to możliwe, że po tak traumatycznych przeżyciach człowiek, w którego żyłach płynęła błękitna krew, zdecydował się przystać do komunistów? - Miałem świadomość, idąc na Berlin, że jestem w tej armii, która realizowała program Komitetu Wyzwolenia Narodowego, który mówił o reformie rolnej. Że wszystko tracę, że nie mam gdzie wracać, że nie mam domu. Matka z siostrą na Syberii, ojciec tam już pochowany - mówił na naszych łamach gen. Jaruzelski. - W liście do matki i siostry, który wysłałem spod Berlina, napisałem: wiele rzeczy mi się w Polsce nie podoba, nie rozumiem ich. Ale trzeba służyć takiej Polsce, jaką ona realnie jest. Jakichkolwiek ofiar by ona od nas wymagała - twierdził.

Ale biorąc pod lupę powojenny życiorys generała, trudno mówić o składaniu ofiar. Na myśl przychodzą raczej coraz większa władza i jedno wielkie pasmo sukcesów.

Przede wszystkim żołnierz
Kariera Wojciecha Jaruzelskiego nabrała rozmachu, odkąd rozpoczął współpracę z Informacją Wojskową. Za życia unikał tego tematu jak ognia. Nie ma go w autobiografiach. I trudno się dziwić. Informacja Wojskowa to jedna z najbardziej zbrodniczych jednostek wojskowych szerzących stalinowski terror w Polsce. Uważa się, że była bezpośrednim przedłużeniem wywiadu sowieckiego. W każdym razie, od 1949 r., czyli rozpoczęcia współpracy z kontrwywiadem, generał stale awansował. Nie jest więc tajemnicą, że karierę zawdzięczał swojej wierności Moskwie.

Ukończył z wyróżnieniem Wyższą Szkołę Piechoty i Akademię Sztabu Generalnego, wykładał w Wyższej Szkole Piechoty, brał udział w zajęciach dwuletniego Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu i Leninizmu. W latach 1957-1960 dowodził 12. Dywizją Zmechanizowaną w Szczecinie. W roku 1960, jako pierwszy oficer liniowy PRL, został powołany na stanowisko szefa Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Trzeba jednak przyznać, że od początku się przed tym wzbraniał. Napisał nawet do Mariana Spychalskiego list, w którym tłumaczył, że brakuje mu wiedzy teoretyczno-politycznej, że kocha wojsko. W ostateczności awans przyjął, jak każdy następny: na wiceministra obrony narodowej, ministra obrony narodowej, członka biura politycznego, wreszcie I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR.

- W latach 70. był bardzo dobrym wojskowym: znającym się na rzeczy, oczytanym. Spotykaliśmy się głównie w trakcie ćwiczeń zbrojnych. Bardzo kreatywny, podsuwał swoim podwładnym zaskakujące rozwiązania zadań militarnych - mówił na naszych łamach gen. Stanisław Koziej.

- Podczas ćwiczeń potrafił ostatnią noc spędzić, pisząc raporty. Potem cyzelował je do ostatniej chwili, czasami jeszcze wchodząc na trybunę, by wygłosić z niej swoją analizę, coś dopisywał, poprawiał - dodaje.
Ze wspomnień ludzi znających generała wynika, że był bardzo ostrożny, jeżeli chodziło o podejmowanie decyzji. Wręcz nie potrafił tego robić. Był po prostu przyzwyczajony do wykonywania rozkazów. Dlatego potrafił wahać się godzinami. Najpierw wojsko, później polityka. Bogusław Kołodziejczak, szef kancelarii KC PZPR, mówił ,,Polsce", że generał z pewnością nie był typem aparatczyka: - Był wojskowym z krwi i kości. Ja za nim poszedłem do KC. I widziałem, że on się tam czuł tak samo jak i ja. Czyli… nijak - opowiadał. - Obaj nie byliśmy tam na swoim miejscu. Co prawda nie można uogólniać, że w KC byli sami aparatczycy. Zdarzali się ludzie inteligentni, wykształceni, z zasadami. Ale to wciąż były wysepki na morzu. On kiedy tylko mógł, uciekał z tego "Białego Domu", wolał przesiadywać w gabinecie w Radzie Ministrów - wspominał człowiek, który z Wojciechem Jaruzelskim pracował 18 lat.

Z pewnością generał był inteligentny i zdyscyplinowany. Zawsze czujny, ostrożny, punktualny. Nie pił alkoholu, nie udzielał się towarzysko. Za to celebrował marksistowskie rytuały, takie jak przemówienia, narady, programy i podsumowania. Można to tłumaczyć jego pochodzeniem. Cały czas musiał mieć się na baczności, nie mógł sobie pozwolić na dyskredytację.
Być może właśnie dlatego generał dbał nawet o najdrobniejszy szczegół. Tym bardziej, że wierzył w moc sprawczą słów i mediów. Był maniakalnym fanem Dziennika Telewizyjnego. A o jego skrupulatności świadczy chociażby historia dotycząca przyjazdu Jana Pawła II do Polski. W 1987 r. gen. Jaruzelski przygotował aż 28 wersji powitania. To wcale niejedyny przypadek podobnej nadgorliwości. - Uczestnicy jednej z konferencji delegatów PZPR, jakieś tysiąc osób, czekali godzinę na końcowe wystąpienie generała, bo ten wciąż przerabiał treść przemówienia - mówi Antoni Dudek, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej.

Orła WRON-a nie pokona
Z pewnością Polacy zapamiętają gen. Wojciecha Jaruzelskiego w ciemnych okularach i mundurze. To obrazek oglądany w całym kraju 13 grudnia 1981 r.: - Rada Państwa, w zgodzie z postanowieniami konstytucji, wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju - z głośników telewizorów monotonnie dobywał się głos generała. Podobno tę decyzję miał przypłacić depresją. Jak przyznał potem Czesław Kiszczak, lider WRON myślał nawet o samobójstwie. Niemniej, podobnie jak w podczas protestów marcowych w 1968 r. i dwa lata później, kiedy na ulice wyszli robotnicy, nie potrafił albo nie chciał sprzeciwić się przełożonym. A przecież mógł to zrobić.

Gen. Wojciech Jaruzelski ma na sumieniu usunięcie z armii i degradację blisko 1,3 tys. oficerów pochodzenia żydowskiego. Kiedy był generałem obrony narodowej, jego jednostki tłumiły praską wiosnę jako siły Układu Warszawskiego.
- Ogólnie wiadomo, że podstawą do użycia broni na Wybrzeżu była decyzja Gomułki i jego najbliższych współpracowników, jaką podjęli oni podobno z rana 15 grudnia 1970 roku, ale wojska rozkaz w tej sprawie otrzymały nie od Gomułki i jego współpracowników, lecz od ministra obrony narodowej gen. Wojciecha Jaruzelskiego - mówił płk Ryszard Kukliński w wywiadzie, którego udzielił paryskiej ,,Kulturze".

Przed sądem Jaruzelski powiedział, że próbował łagodzić decyzję Władysława Gomułki o strzelaniu do robotników. Pierwsze strzały miały być oddawane w powietrze, potem w ziemię, a następne - w nogi demonstrantów. Prokuratura była innego zdania.
Procesy ciągnęły się za Wojciechem Jaruzelskim niemal od początku wolnej Polski. W lutym 1992 r. Sejm uznał stan wojenny za nielegalny. Powołano też specjalną komisję do zbadania jego przebiegu i skutków. Gdy jesienią 1993 r. parlament został rozwiązany przez prezydenta Lecha Wałęsę, nowy Sejm, w którym rządziła koalicja SLD-PSL, nie kontynuował prac tej komisji. W 1996 r. sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która zajmowała się wnioskami o postawienie przed Trybunałem Stanu autorów stanu wojennego, uznała, że wprowadzenie go było wyższą koniecznością. Podzielając opinię komisji, Sejm - głosami ówczesnej koalicji rządzącej SLD-PSL, a przy sprzeciwie opozycji - w październiku 1996 r. umorzył postępowanie wobec Jaruzelskiego i innych.

Komunistycznej generalicji nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności konstytucyjnej. Ale pion śledczy IPN z Katowic wszczął kolejne śledztwo, licząc na odpowiedzialność karną. W marcu 2006 r. gen. Jaruzelski usłyszał zarzuty popełnienia zbrodni komunistycznej. W 1981 r. miał kierować zorganizowanym związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, który na najwyższych szczeblach władzy przygotowywał stan wojenny. Kolejnym zarzutem było podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień przez uchwalenie dekretów o stanie wojennym.

W kwietniu 2007 r. pion śledczy katowickiego IPN skierował akt oskarżenia do sądu. Na ławie oskarżonych zasiadło dziewięć osób, m.in. Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak oraz Stanisław Kania. W marcu 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał dekrety o stanie wojennym za niezgodne z konstytucją PRL i RP. Procesy dotyczące Jaruzelskiego zostały zawieszone ze względu na jego zły stan zdrowia. Dzisiaj już wiemy, że będą umorzone.

- Dobry Pan Bóg decyduje o tym, kto jest usprawiedliwiony, a kto nie. My jako historycy czy obywatele musimy oceniać to, co widzimy - mówi ,,Polsce" Paweł Kowal, poseł do Parlamentu Europejskiego. - To był człowiek, który swoją służbą dla wprowadzenia komunizmu w Polsce i decyzją o stanie wojennym na trwałe naznaczył negatywnie swój życiorys. Zresztą skutki stanu wojennego trwale kładą się cieniem na historii naszego kraju - dodaje.

- Wielu rzeczy żałuję, ale najbardziej żałuję, że sytuacja, los zrządził, że zostałem włączony w tryby polityki. (...) Te wszystkie moje wysokie stanowiska nie dały mi szczęścia - powiedział kiedyś ,,Polsce The Times".

Gen. Wojciech Jaruzelski miał 90 lat. Zmarł w warszawskim szpitalu przy ulicy Szaserów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl