Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia Jarzębak: Szkolimy się na sytuacjach z Ronaldo [WYWIAD]

Sebastian Jarzębak
ebastian Jarzębak sędziował do tej pory w 45 spotkaniach ekstraklasy. W tym sezonie ma ich na razie pięć. Gwiżdże też w I lidze
ebastian Jarzębak sędziował do tej pory w 45 spotkaniach ekstraklasy. W tym sezonie ma ich na razie pięć. Gwiżdże też w I lidze Andrzej Banaś
Z sędzią piłkarskim Sebastianem Jarzębakiem z Piekar Śląskich rozmawiamy o tajemnicach zawodowych, trouble makers i mobbingu

Początek rozmowy, ze względu na święta, powinien być miły, ale zacznę przewrotnie. Gdybym był sędzią i kibice na stadionie obrażaliby mnie i moją rodzinę, to bym takich delikwentów namierzył przez monitoring i poszedł do sądu. Nie miał pan takich myśli? Nie słyszy pan tych haseł?
To kwestia koncentracji na boisku. Mówi się, że jest źle, jeśli sędzia słyszy, co dzieje się na trybunach, patrzy w stronę kibiców. Jesteśmy tak "zaprogramowani", przeszkoleni, że nie słyszymy nieprzychylnych okrzyków pod naszym adresem.

Gdyby ktoś na ulicy krzyknął do pana "Jarzębak ty …", też by pan nie słyszał?
To zupełnie inna działka. Na boisku występuję jako osoba publiczna, to coś w rodzaju ryzyka zawodowego. Piłka nożna jest najbardziej popularną dyscypliną w Polsce, wszyscy się u nas na niej znają, również na sędziowaniu, przepisach gry. Siłą rzeczy, tam, gdzie jest duża popularność, są też duże emocje. Nie można więc oczekiwać od kibica, że przyjdzie na stadion i będzie siedział cicho. On przychodzi też, aby się troszeczkę wyżyć, znaleźć ujście dla emocji. Tak jak dostaje się zawodnikom, gdy nie mają dobrego dnia, tak samo sędziom.

To, że "wszyscy się znają na piłce", było powiedziane z sarkazmem?
Faktycznie, było trochę w tym sarkazmu…

Kibice nie znają się na przepisach?
Ta edukacja nie do końca idzie za kibicami, ale również nie zawsze piłkarze i sztaby trenerskie są zorientowani, bo przepisy tak szybko się zmieniają.

Piłkarze nie nadążają za nowościami?
Aby mieli pełną wiedzę, robimy szkolenia w klubach, tak było też przed wiosną tego sezonu. Według mnie, to bardzo dobry pomysł, że każdy zespół ekstraklasy i pierwszej ligi ma w dokumentach licencyjnych wymóg systematycznego szkolenia się z przepisów. Zmiany i najnowsze interpretacje w ten sposób docierają do zawodników, gorzej jest z kibicami.

Jak długo pan już sędziuje?
Około 18 lat.

No to pewnie pan wie, którzy piłkarze potrafią się wywracać w polu karnym, próbując nabierać sędziego.
Zdążyłem paru takich poznać (śmiech).
Przed meczem, patrząc na kadry drużyn, wie pan, czy są w nich jacyś "magicy"?
Tak, ale nie chcę nikomu robić "reklamy''. Faktycznie, przygotowując się do prowadzenia meczu, bierzemy pod uwagę zawodników, którzy w jakiś sposób się wyróżniają. To tak zwani trouble makers. Sprawiają oni problemy i z tego tytułu mecz może się trochę rozmyć sędziemu. W naszym żargonie określa się to "bałaganem na boisku''. Przykładem na takie zachowania mogą być wymuszenia rzutów karnych czy też wszelkie próby podważania decyzji sędziego. Mamy takich piłkarzy ustalonych, pod ich kątem się przygotowujemy, podchodzimy do nich indywidualnie. Nie na każdego działa to samo. Z jednym trzeba ostrzej, z innym szuka się wspólnego mianownika, tak jak w życiu.

Słyszał pan o pojęciu "faulu nie na karnego", czyli takim, który gwiżdże się przed linią 16 metrów, ale w polu karnym już nie? Jest takie różnicowanie przez sędziego?
To różnicowanie wprowadzone przez ekspertów piłkarskich, ale na pewno nie przez ekspertów związanych z sędziowaniem. Dla nas faul w każdym miejscu pola gry jest taki sam.

OK, ale gdyby za każde pociągnięcie za koszulkę dyktowano "11", to byłoby o wiele więcej rzutów karnych.
Jednak często zawodnicy trzymają się wzajemnie i tego nie gwiżdże się też w innej części boiska. Na decyzje podjęte za wydarzenia w polu karnym wszyscy zwracają uwagę, bo są one brzemienne w skutkach. Przy stałych fragmentach gry, na przykład przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego lub rożnego, sędzia nie od razu gwiżdże. Jeśli są przepychanki przed uderzeniem piłki, sędzia ostrzega zawodników. Wtedy wiedzą, że mają mieć się na baczności, kiedy piłka będzie już w grze.

Co jest fajnego w sędziowaniu?
Futbol jest moją pasją. Sędziowanie daje mi kontakt z piłką, w którą grałem w paru chorzowskich klubach. To jest trochę jak narkotyk. Czuje się emocje, adrenalinkę. Oczywiście jest duża odpowiedzialność związana z podejmowaniem decyzji, co łączy się ze stresem. Jednak lata doświadczeń powodują, że w czasie meczu mam niesamowicie wyostrzone wszystkie zmysły. Mam wrażenie, że czasami na polu gry widzę sytuacje wręcz w zwolnionym tempie. Kiedy oglądam swój mecz w telewizji, to te same sytuacje trwają ułamek sekundy. To efekt wytrenowanej psychiki sędziego.
Analizuje pan swoje mecze?
Sędziowie ekstraklasy i pierwszej ligi mają obowiązek obejrzenia swojego meczu, sporządzenia z niego arkusza samooceny. Dodatkowo muszę wyciąć z materiału filmowego sekwencje, na których są widoczne określone decyzje - pozytywne, negatywne i kontrowersyjne. Należy je opisać i uzasadnić. Jak trzeba, to też przyznać się do błędu, bo nie można oglądać siebie tylko w różowych okularach. Mój mecz trwa znacznie dłużej niż 90 minut. Po spotkaniu jest kąpiel i podróż, a potem analiza przez parę ładnych dni. Przygotowane przez sędziów analizy są wrzucane na serwer, gdzie zapoznaje się z nimi Komisja Szkoleniowa. Podczas meczu naszą pracę oceniają obserwator na stadionie i obserwator przed telewizorem. Oni też sporządzają arkusze obserwacji, a na koniec to wszystko analizuje zarząd Kolegium Sędziów PZPN.

Chciałby pan, aby wprowadzić do piłki nożnej analizę wideo w czasie meczu?
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony nasza dyscyplina jest pod tym względem dziewicza, oparta na tradycji…

Tradycja jest ważna też w tenisie, a mają tam nawet możliwość sprawdzania piłek przez zawodników podczas pojedynku.
No tak. Teraz przecież mecze piłkarskie pokazuje dwadzieścia kilka kamer, a sędzia ma tylko jedno ujęcie z określonego miejsca na boisku. W piłce wprowadzenie pomocy techniki pewnie spowodowałoby uniknięcie jakichś spektakularnych pomyłek. W takich sytuacjach mogłoby to nam pomóc. Z drugiej strony słyszałem taką wypowiedź, że pomyłki sędziowskie są wkalkulowane w piłkę, dodają jej trochę smaczku. Podobno w lidze francuskiej zrobiono taki eksperyment. Przez dwa lub trzy sezony liczono pomyłki sędziów w meczach kilku zespołów, na ich korzyść i niekorzyść. W perspektywie tego okresu wszystko się wyrównało. Co nam Bozia dała, to potem odebrała.

Ale na mistrzostwach świata lub Europy pomyłka sędziego może decydować nawet o tytule. To jest jeden mecz.
Faktycznie, analiza, o której mówiłem, dotyczy zespołów grających w lidze.

Sędziowie mieliby też mniej stresów, gdyby można było na przykład sprawdzić, czy piłka znalazła się za linią bramkową. Piłkarze nie wymuszaliby podjęcia korzystnych dla nich decyzji. Kiedyś Damian Zbozień z Piasta Gliwice powiedział, że to też element gry. Zawodnicy z Gliwic ruszyli do sędziego. Arbiter się ugiął i podyktował karnego, choć faul był przed polem karnym!
To się nazywa mobbing. Jesteśmy też pod tym kątem szkoleni i na to przygotowani. Na zgrupowaniach analizujemy zapisy takich sytuacji, jest z nami psycholog sportowy. On na podstawie sytuacji boiskowych, mowy ciała zawodników, radzi nam, jak z tego wybrnąć, aby nie powodować eskalacji takich zachowań. Wiemy też, które drużyny częściej stosują taki mobbing.
Które?
Są takie (śmiech). To tajemnica zawodowa. Bywa że to element taktyki tych zespołów, aby próbować wpłynąć na decyzje sędziów. Dzięki temu, że o tym wiemy, te drużyny nie mogą nic wskórać. Przed rundą każdego sezonu, na podstawie szkoleń, przekazujemy w klubach, na co szczególnie sędziowie będą zwracali uwagę. Jednym z takich elementów był też mobbing. Piłkarze wiedzieli, że za natarczywe protesty będą ukarani żółtą kartką. Szczególnie traktowany przez sędziego jest bramkarz. Jeśli jest jakieś zgromadzenie na środku boiska, otaczają sędziego zawodnicy i pojawia się facet, którego tam nie powinno być, jest inaczej ubrany, ma rękawice, zazwyczaj jest trochę większy od pozostałych, wraca na swoje pole karne z żółtą kartką. On najpewniej przybiegł, aby podkręcić atmosferę, wywrzeć presję.

Gdy pan ogląda Real z Barceloną, jest to oglądanie fajnego meczu, czy mimowolna obserwacja pracy sędziego?
Trudno oddzielić jedno od drugiego. Staram się obserwować pracę sędziego, bo to są arcytrudne mecze do sędziowania. Nawet jeśli mecz mnie tak wciągnie, że zapomnę o arbitrze, to jego postać sama się przypomina - w tych spotkaniach jest mnóstwo spięć, czasami przepychanek, kiedy musi interweniować.

Ma pan jakiegoś ulubionego sędziego piłkarskiego?
Część naszych przygotowań polega na braniu przykładu z najlepszych sędziów. Podoba mi się Turek Cuneyt Cakir. Mówi się, że sędzia powinien być wysoki, mieć solidną posturę, aby górować nad zawodnikami i mieć psychologiczną przewagę. On jest niski, zazwyczaj najmniejszy na boisku, ale dzięki swej charyzmie, mowie ciała, mimice twarzy, nawet bez użycia kartek potrafi wprowadzić niesamowitą dyscyplinę na boisku i poważanie dla swych decyzji.

A piłkarzy? Może rozstrzygnie pan dylemat: Cristiano Ronaldo czy Leo Messi?
Pod względem umiejętności piłkarskich zdecydowanie Messi, choć mogą się ze mną nie zgodzić fani Ronaldo. Podoba mi się też skromność Argentyńczyka.

Nie widziałem sytuacji, aby Leo Messi symulował faul.
No właśnie! Natomiast Ronaldo potrafi symulować, ale również umie w bezwzględny sposób wykorzystać kontakt z przeciwnikiem. Szkolimy się na sytuacjach z udziałem Portugalczyka. Wystarczy, że obrońca gdzieś nieświadomie wystawi nogę, a Ronaldo puści piłkę obok i robi wszystko, żeby zahaczyć o tę nogę rywala. Najczęściej tak szuka faulu w polu karnym. Nie przekonuje mnie taki sposób gry.

Rozmawiał Tomasz Kuczyński

***

Sebastian Jarzębak (ur. 20 września 1974). Debiutował w ekstraklasie 2 maja 2009 roku, prowadząc spotkanie Arki Gdynia ze Śląskiem Wrocław. Mecz zakończył się wynikiem 3:3. Jarzębak posłał na trybuny ówczesnego trenera Śląska Ryszarda Tarasiewicza. Podyktował też rzut karny dla gości, pokazał czerwoną kartkę.
"Czułem bagaż debiutanta, ale cieszę się, że go uniosłem. Zostałem dobrze oceniony, mile wspominam ten mecz" - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!