18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Ks. Stryczek: Ludzie nie wiedzą, czym jest grzech. Kamienne tablice są dla nich niezrozumiałe

Jakub Szczepański
Ks. Stryczek: Rozgrzeszenie nie dokonuje się między tym, który się spowiada, a księdzem. Pojednanie to rzecz człowieka i Stwórcy
Ks. Stryczek: Rozgrzeszenie nie dokonuje się między tym, który się spowiada, a księdzem. Pojednanie to rzecz człowieka i Stwórcy Wojciech Matusik/Polskapresse
- Wszystkie rzeczy ważne muszą być powiedziane w konfesjonale, żeby mieć pewność odnośnie do rozgrzeszenia. Pytania są potrzebne, bo trzeba się przekonać o postanowieniu poprawy - mówi ks. Jacek Stryczek.

Jak to jest ze współczesnym grzechem? Zmienia się?
Z pewnością podczas wywiadu nie mogę mówić o tym, z czego ludzie się spowiadają. Chciałbym, żeby to było jasne. Żeby powiedzieć, czy grzech się zmienia, trzeba wziąć pod uwagę to, czym jest. Wyobraźmy sobie sytuację pomiędzy dwójką narzeczonych. Ona mówi do swojego wybranka: "Słuchaj, zdradziłam cię. Ale nie przejmuj się tym. To, czego się nauczyłam, wniosę do naszego związku, wtedy on będzie fajniejszy". Na czym polega grzech? Narzeczona zdradziła. Zmiana? Ona wmawia mu, że grzech nie jest problemem.

Ks. Jacek Stryczek specjalizuje się w PR Kościoła oraz społecznej odpowiedzialności biznesu. Jest znany ze swoich oryginalnych pomysłów ewangelizacyjnych. Należą do nich m.in. zgłoszenie własnej kandydatury na przewodniczącego SLD albo wystawienie konfesjonału przed Galerią Krakowską. Jest publicystą "Dziennika Polskiego"

Żyjemy w czasach powszechnie dostępnego internetu, elektroniki. Mamy chyba większe pole do popisu, jeśli chodzi o ciemną stronę własnej natury?
Chyba nie jestem w stanie powiedzieć, na czym polega zmiana w grzechach. Dziś nie do końca mamy poczucie grzechu. Ta sytuacja wynika z tego, że mamy dwie koncepcje grzechu. Jedna to dziesięć przykazań wykute na kamiennych tablicach, czyli żelazne prawo, z którym się trzeba zmierzyć. To Stary Testament. Z kolei w Nowym Testamencie prawo jest wpisane w serce. Jezus mówi, że Syn Człowieczy jest panem szabatu. Co to oznacza? Że szabat nie jest wykuty na kamiennych tablicach. On ma służyć człowiekowi.

Jaka jest różnica?
Na przykład post w piątek. Czy spożywanie pokarmów mięsnych ma sens, w czasie kiedy wielu ludzi nie je mięsa? To klasyka. Owszem, ma sens. Bo jeśli ktoś nie je mięsa, może zrobić to z łatwością. Ale przeżywanie piątku to tak naprawdę łączność z męką Chrystusa. Można sobie odmówić więc czegoś innego, we własnym zakresie. Idea przykazania, co do serca, jest wówczas spełniona. Dzisiaj problem jest inny. Ludzie nie bardzo wiedzą, czym jest grzech. Kamienne tablice są trochę niezrozumiałe.

Im dłużej rozmawiam z księdzem, tym bardziej dochodzę do wniosku, że źle zacząłem ten wywiad. Nie powinienem pytać o to, jak grzech się zmienia, ale czym w ogóle jest. Jak powinniśmy go rozumieć?
Nie znam się na tym, co ludzie robią w internecie. Kiedy czytam teksty o tym, jak dzieci tracą poczucie wstydu w sieci, wchodzą w niebezpieczne relacje, to wiadomo, że jest to złem. To nie tylko niezgodne z przykazaniami Kościoła, ale także z literą prawa. A równocześnie to się dzieje. Dlaczego tak jest? Jak to się stało, że zasady moralne nie są czymś jasnym i powszechnie przyjętym? To chyba jest największa zmiana.

Lepiej kierować się własną moralnością czy kamiennym prawem, o którym mówił ksiądz? A może trzeba to połączyć?
Kamienne prawo mówi na przykład "nie cudzołóż". Daje jasno do zrozumienia, że tak nie wolno robić. Z kolei prawo serca mówi, że jeżeli narzeczona zdradzi narzeczonego, to go zrani. Poziom zaufania, potrzebny do budowania związku, zostanie naruszony. To nie jest tylko przekroczenie litery prawa, widać namacalne skutki. Pamiętajmy, że grzech to nadwerężenie zaufania między człowiekiem a Bogiem. Po czymś takim Stwórca nie chce się z nami kumplować.

Co z subiektywną moralnością? Nie za bardzo jej dziś ufamy?
Dziś najbardziej popularna przysięga małżeńska brzmi: "Ślubuję, że będę z tobą tak długo, jak będzie mi dobrze". Ludzie, nawet w związkach, nie pytają się, czy mają do siebie duże zaufanie. Chodzi o to, czy jest im dobrze w takiej relacji. Wiele osób podejmuje decyzję, kierując się właśnie takim kryterium. I to jest subiektywna moralność. Nie podlega żadnej weryfikacji.
Mówimy o egoizmie. Ale co z tymi, którzy trwają w grzechu? Nie chcą albo nie mogą się poprawić. Kogoś zostawia ojciec, a dziecko nie potrafi mu wybaczyć. Co wtedy? Można jeszcze obcować z Bogiem?
Znowu posłużę się obrazem relacji międzyludzkich. Załóżmy, że narzeczeńska para się pokłóci. Oboje reprezentują różne stanowiska w danym obszarze. Żeby się spotkali i zmienili swój punkt widzenia, muszą włożyć w to dwustronny wysiłek. Innymi słowy - nawrócenie nie jest wyłącznie podporządkowaniem się literze prawa, potrzeba starań. To, że ktoś jest zraniony i nie może wybaczyć ojcu, nie oznacza istotnej złości do taty. Takiej, która podpowiada, żeby zrobić mu coś złego. Wtedy to byłby grzech. Ale nad bólem trzeba pracować.

Łatwo zauważyć, że spowiedź to proces bardzo złożony. Każdy przypadek jest przecież inny. Konfesjonał wymaga szczegółów. Problem wielu ludzi polega na tym, że ksiądz chce wiedzieć zbyt dużo. Zwłaszcza jeżeli chodzi o sferę intymną. To normalne?
To nie jest tak, że ktoś przychodzi do konfesjonału i nie wykonuje wcześniej żadnego wysiłku. Nie zbudował planu naprawczego i myśli, że się prześlizgnie. Albo, że to wyłącznie akt formalny. Wrócę do narzeczonej, która zdradziła narzeczonego, i twierdzi, że nie ma problemu. Rozumiem, że mężczyzna zacznie się dopytywać, z jakiego powodu to zrobiła, na czym to polegało. Bo on chce się upewnić, czy może odbudować zaufanie w swoim związku.

Widać, że spowiedź ma sporo wspólnego ze związkami.
Spowiedź to akt dużego, wzajemnego zaufania. Jego brak pokazuje nastawienie do tego, jak spowiedź jest interpretowana. Chęć wewnętrzna, która ściąga człowieka do konfesjonału, to przejaw stosunku do sprawy. Kiedy kobieta mówi, że zdradziła, powinna być otwarta na szczerą rozmowę na ten temat. Jeśli chodzi o księdza - jego obowiązkiem jest zbadanie integralności spowiedzi. Wszystkie rzeczy ważne muszą być powiedziane w konfesjonale, żeby mieć pewność odnośnie do rozgrzeszenia. Pytania są potrzebne, bo trzeba się przekonać o postanowieniu poprawy. Należy przecież spełnić warunki formalne. Takie są zasady spowiedzi.

Trzeba się po prostu dostosować.
Mówi pan o pojednaniu na własnych zasadach. Tymczasem narzeczony może powiedzieć, że zwyczajnie nie chce takiej partnerki. Ksiądz reprezentuje tu Boga, który może zachować się dokładnie tak samo. W Ewangelii jest powiedziane: wiele jest powołanych, niewielu wybranych. Kiedy ktoś chce, ale niedostatecznie mu zależy, to równa się temu, że Bóg nie chce się z nim kolegować. To dla mnie jasne.

Kiedy dzieci tracą poczucie wstydu w sieci albo wchodzą w niebezpieczne relacje, to wiadomo, że jest to złem

Kościół jest organizacją hierarchiczną i ma swoje żelazne zasady. Tak samo wciąż jest chyba z grzechem i spowiedzią.
Hierarchia ma niewielki wpływ na bieg życia Kościoła i miliarda ludzi, którzy w nim uczestniczą. Rozgrzeszenie nie dokonuje się między tym, który się spowiada, a księdzem. Duszpasterz sprawdza, czy zasady istotne dla Boga zostały spełnione. Pojednanie następuje między człowiekiem a Stwórcą. Cały czas proponuję przykład narzeczeństwa. Niekoniecznie narzeczony na każdych zasadach chce się z narzeczoną dogadać. I to jest jakoś sformalizowane. Na przykład na ślubie składa się przysięgę. Deklaruje się miłość i wierność. Za podobną formalizacją kryje się Bóg. Dlatego w konfesjonale nie zmagamy się z hierarchią. Trzeba sobie zadać pytanie: Co dla mnie jest ważne? My, jako duszpasterze, po prostu próbujemy o tym powiedzieć.

Niektóre przepisy prawa kanonicznego czy wartości nie idą z duchem czasu. Chodzi o prezerwatywy, niedzielne wizyty w supermarkecie i inne zmiany.
W skali globu, jeżeli chodzi o dostosowywanie się religii, to twierdzę, że chrześcijaństwo jest w czołówce. Nie ma innej religii, która próbowałaby tak nadążyć za biegiem czasu. Buddyzm, islam? O czym w ogóle mówimy? To trochę jak ze związkiem. Jedni ślubują wierność na całe życie, inni są ze sobą na kocią łapę. Ci drudzy wyznają zasadę: to nieważne, że się zdradzamy, przecież ze sobą jesteśmy! To dwa światy. Chrześcijaństwo zawsze będzie stało po stronie świata wartości. Nie sądzę, że to się zmieni. To trochę paradoks. Wyobraźmy sobie, że chodzimy na treningi karate. Jeżeli trener nie jest wymagający, nie ma po co przychodzić. Przecież można ćwiczyć samemu. Brak wymagań, wbrew pozorom, wcale nie wpływa na zwiększenie liczby ludzi wierzących. A ci, którzy kierują się własnymi zasadami, powinni wiedzieć, że to już zupełnie inna religia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl