Protest rodziców niepełnosprawnych dzieci od kulis. Iwona Hartwig: Uczłowieczamy ten Sejm [ZDJĘCIA]

Michał Wróblewski
Mówią, że nie interesuje ich polityka. Że się na niej nie znają. I że cukier, kawa i chleb nie mają barw partyjnych. Posłowie się o nich troszczą. A że trwa kampania? Przecież tak się złożyło.

Kiedy w niedzielę po mediach rozlały się opublikowane przez portal 300polityka.pl nagrania, na których Janusz Palikot podczas spotkania z posłami swojej partii otwartym tekstem przyznał, że protest rodziców niepełnosprawnych dzieci to "kapitalna okazja" do zrobienia kampanii wyborczej, wielu złapało się za głowę. Ale jak to? To politycy są aż tak cyniczni, żeby wykorzystywać chore dzieci do podbijania sobie słupków poparcia? Jak tak można?

Rodzice niepełnosprawnych dzieci od 10 dni protestują w Sejmie. Domagają się wyższych świadczeń pielęgnacyjnych. Problem w tym, że chcą spełnienia tego postulatu natychmiast. Rząd zdecydował w sobotę, że świadczenia na poziomie płacy minimalnej rodzice otrzymają dopiero od 1 stycznia 2016 roku. Decyzja ta protestujących nie zadowala. W czwartek przed budynkiem Sejmu pikietowali także rodzice niepełnosprawnych, ale pełnoletnich osób

Okupujący od dziesięciu dni sejmowe korytarze rodzice niepełnosprawnych dzieci po słowach lidera Twojego Ruchu byli wściekli. Ale szybko im przeszło. Bo co mają zrobić? Oburzać się na każdego polityka, który się do nich przysiądzie? Odrzucić starania posłanki Kempy, która, jak zdradza mi jedna z matek, przyniosła im koce? Zawrócić posła Libickiego, który na wózku inwalidzkim przywiózł im cukier, mimo że wcześniej przestrzegał rodziców, by nie dawali się wykorzystywać przez polityków i zakończyli swój protest? Jedna z matek: - Pan poseł Mularczyk praktycznie od nas nie odchodzi, to prawda. Ja w ogóle sądzę, że on mógł mieć przez nas kłopoty.

- Kłopoty?

- Tak, panie redaktorze, kłopoty. Przecież on nas tu wprowadził.

- Załatwić w Sejmie przepustki dla gości to nie jest problem.

- Ale my mieliśmy mieć tylko wspólną konferencję! Ten pan nie miał pojęcia, że my tu zostaniemy. Być może dlatego czuje się taki zobowiązany?

Tak zaczął się najdziwniejszy od lat okres życia na Wiejskiej.

Od dziesięciu dni dotknięci osobistą tragedią rodzice niepełnosprawnych dzieci mieszkają na sejmowym korytarzu. Domagają się od rządu podwyższenia świadczeń pielęgnacyjnych. Politycy opozycji pochwalają ich działania. Niektórzy praktycznie zamieszkali z nimi.

1.

Właściwie z jakiej pan jest redakcji? - pyta mnie przed rozmową Iwona Hartwig, liderka protestujących w Sejmie matek. Gdy odpowiadam, ta prosi, żebym podesłał jej mój artykuł. Na Facebooku. Nieufność? Raczej ciekawość. Rodzice starannie śledzą wszelkie publikacje na ich temat. Obiecuję, że przyniosę parę kopii gazet w piątek. - Panie redaktorze, my mamy nadzieję, że w piątek już nas tu nie będzie.
Dziwne: jeszcze parę dni temu rodzice niepełnosprawnych dzieci zarzekali się, że jak będzie trzeba, to spędzą w Sejmie nawet Wielkanoc.

2.

Wtorek, siódmy dzień protestu. Korytarz przy głównym holu sejmowym. Po prawej stronie od tzw. stolika dziennikarskiego - miejsca, gdzie zbierają się reporterzy i wokół którego gorliwie krążą politycy złaknieni krótkiego choćby występu przed jedną z licznie ustawionych tutaj kamer - bezładnie leżą koce. Na poręczach wiszą biało--czerwone flagi. Spośród nich wybija się kilkumetrowy, starannie zawieszony baner: "Mamy prawo godnie żyć".

Jedna z matek: - Spotkanie z min. Kosiniakiem-Kamyszem? Udane. Pozwolimy rządowi wyjść z tej sytuacji z twarzą

Na parapetach walają się siatki z cukrem i kawą, tuż przy nich stoją zgrzewki wody. Puste kartony. Kwiaty. Ktoś poustawiał wazony z wodą.

Łazienka? Ta, z której na co dzień korzystają politycy i dziennikarze. Prowizorka. Gdy jedna z reporterek chce wejść do toalety, ktoś błyskawicznie od środka zatrzaskuje drzwi. To jedna z matek. Myje dziecko, które na widok dziennikarki głośno krzyczy. Reporterka się pomyliła. Trafiła na tabliczkę z wózkiem inwalidzkim. Ktoś skarży się, że w innych łazienkach wisi pranie.

Rodzice szybko zaaklimatyzowali się w Sejmie. Choć dla nich to nowa rzeczywistość: kamery, setki twarzy. Światła. I oni. Politycy. - Może jesteśmy naiwni, ale nas nie interesuje, kto jest z jakiej partii - mówi Hartwig.

Polityków rodzice interesują bez wątpienia.

Jest tuż po 9 rano. Parlamentarzyści dopiero wychodzą z telewizyjnych i radiowych studiów. Obraz miejsca "okupacji" daleko odbiega od tego, jaki znamy z relacji telewizyjnych: tam panuje zgiełk, słychać krzyki, widać łzy. Dziś? Cisza i spokój. Piknik.

Po schodach od strony głównego wejścia wbiega poseł Mularczyk, emisariusz pikującej w sondażach Solidarnej Polski. Wygląda na zatroskanego: na chwilę podchodzi do rodziców, wita się, posyła uśmiech. Od początku ich obecności w Sejmie wspiera ich w działaniach. Siada z nimi, słucha, rozmawia. To przecież on ich tu wprowadził.

Dziennikarze spoglądają w jego stronę. Na ich twarzach rysuje się ten sam ironiczny uśmiech. Nikt nie wierzy w szczere intencje posła SP. Jedna z matek w rozmowie z radiową reporterką otwartym tekstem przyzna, że to cynik.

Po południu zaczyna się ruch. Do Sejmu ma zawitać muzyk Paweł Kukiz.

Operatorzy kamer zbiegają się przy rodzicach. Robi się tłok. Jedna ze scen: wśród sterty kabli, pod ścianą, na cienkim beżowym kocu położonym na zimnej marmurowej posadzce leży jedno z dzieci. Wśród porozwalanych obok kabli jest ledwie dostrzegalne. Wszyscy odwróceni plecami, nikt go nie widzi. Żadnego rodzica obok. Wszyscy czekają na Kukiza. Dziecko leży skulone. Ludzie depczą koc. Na nim napis: "Dom Poselski".
Mniej więcej w tym samym czasie konferencję prasową w małej salce kilkanaście metrów dalej organizuje SLD. Rzecznik partii Dariusz Joński blednie przy gwieździe Anny Kalaty, byłej minister pracy za czasów rządów PiS, dziś kandydatki Sojuszu w wyborach do europarlamentu. Uznawana za kobietę sukcesu Kalata prezentuje się godnie. Z poważną miną peroruje o tym, jak łatwo Ministerstwo Finansów z pomocą Funduszu Pracy mogłoby szybko zapewnić rodzicom niepełnosprawnych dzieci dużo wyższe niż obecnie świadczenia.

Anna Kalata wychodzi z sali i odwrócona plecami do protestujących dłuższą chwilę pozuje kilku fotoreporterom. Uśmiecha się. Rusza w kierunku wyjścia.

Kilka godzin później usłyszę ją w jednej z radiowych audycji. W głosie wciąż ta sama troska.

Wieczór. Atmosfera się rozluźnia. Spoglądam w kierunku okupujących. Słychać śmiechy, jest jakoś weselej. Nagle ktoś rzuca hasło: "Tort!". Rodzice zbierają się przy wspólnym stole, barczysty mężczyzna robi im zdjęcie. Jakby znali się od lat. Ktoś zaczyna coś nucić, reszta podchwytuje. Za chwilę tacki z ciastem wędrują do najwytrwalszych reporterów. Ochroniarz na widok talerza kręci głową.

Na jeden z ostatnich kawałków załapie się jeszcze poseł Mularczyk. Po godz. 22 wrzuci ostatnie zdjęcie na Twittera.

Tort był wyborny.

3.

W środę głównym punktem dnia było posiedzenie Komisji Pomocy Społecznej. Chwilę po jej zakończeniu zagajam na korytarzu posła Mularczyka. Ten pyta z uśmiechem: "I co, ostro było?". Mija moment i poseł jest już przy rodzicach.

Do Sejmu przyjeżdża ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Jest w dobrym humorze. Przedniego nastroju nie zakłóca mu fakt, iż niedawno doznał poważnego urazu nogi. Zasłuchanym rodzicom przyznaje, że "zaczął w końcu liczyć schody". Śmiech. Jeden z rodziców prosi o wstawiennictwo u papieża. Ksiądz tłumaczy, że nie ma takich znajomości. Śmiech. Wymianę zdań kapłan kończy stwierdzeniem: - Zafundowano wam tu takie spartańskie warunki, tak was traktują, że aż trudno w to uwierzyć! Papieżowi pewnie Sejm nawet przepustki by nie dał, he, he.

Śmiech.

***

Czwartek. Na korytarzach słychać, że lada dzień rodzice opuszczą budynek Sejmu.

Hartwig: - Wie pan co? My to nawet jesteśmy wdzięczne premierowi. Naprawdę, szczerze mu dziękuję. Pomógł nam uświadomić ludzi, że jesteśmy. Że istniejemy. Uczłowieczamy ten Sejm. Nawet ochroniarze zaczęli mówić nam "dzień dobry". Obok, na tle rodziców, poseł Mularczyk udziela kolejnego wywiadu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl