"Stary Putin" umarł. Teraz jest nowy - nerwowy i paranoiczny

Kazimierz Sikorski
Czy rosyjski prezydent Władimir Putin żyje w innym świecie, jak oceniła go po ostatniej rozmowie telefonicznej niemiecka kanclerz Angela Merkel, czy też napędza go strach i szaleństwo, jak sądzi wielu zachodnich ekspertów.

Stary Putin, jak twierdzi amerykańska dziennikarka z "New Republic" Jenny Jarvie, odszedł. To już nie ten były oficer KGB, który w programie Larry'ego Kinga sprawiał nawet wrażenie wystraszonego, który pokazywał potem, z jaką wielką swadą porusza się na spotkaniach z dziennikarzami. Dzisiejszy Putin jest nerwowy wściekły i paranoiczny.

W ostatnich latach, jak twierdzą rosyjscy dziennikarze, którzy są w tak zwanym kręgu rosyjskiego przywódcy, oceniają, że nie dostaje on wiarygodnych informacji o tym, co się naprawdę dzieje w Rosji i na świecie. Otoczony jest potakiwaczami, którzy swoimi informacjami, przedkładanymi mu raportami stworzyli Putinowi równoległy świat, który istnieje obok tego rzeczywistego. - Oni już sami wierzą w swoją propagandę - zauważa wspomniana amerykańska dziennikarka i opowiada to, co jej pod koniec ubiegłego roku mówił w Moskwie Gleb Pawłowski.

Pawłowski był kiedyś bliskim doradcą Putina, pomagał mu wygrać pierwsze prezydenckie wybory w 2000 r. Zdaniem Pawłowskiego tamtego Putina jednak już nie ma, on umarł. I teraz wszyscy zachowują się jak astronomowie, którzy starają się z docierających z oddali świateł odczytać jakieś wnioski.

To, zdaniem amerykańskiej dziennikarki, potwierdza spostrzeżenia Merkel, że Putin stracił kontakt z rzeczywistością. Głównie na Zachodzie pojawiają się głosy, że stary kagebista nie wytrzymał napięcia wokół swojej osoby. Z jednej strony wali się jego największe marzenie, odbudowa rosyjskiego imperium, pod jego bokiem powstał Majdan, który może się pojawić w Moskwie. Z drugiej zaś strony rozwiedziony polityk opisywany jest jako wspaniały kochanek, ponoć już mąż Aliny Kabajewej, znacznie od niego młodszej gimnastyczki.

Jeszcze inni tłumaczą nerwowe zachowania Putina, tak widoczne podczas niedawnej konferencji prasowej, napięciem, jakie towarzyszyło igrzyskom w Soczi, Putin bał się, że miliardy dolarów wpakowane w organizację imprezy zostaną zmarnowane przez kaukaskich terrorystów, którzy grozili zamachami.

Zamachów co prawda nie było, ale Putin miał powody do wściekłości, bo show ukradła mu Ukraina, Majdan, na który skierowane były w czasie igrzysk kamery świata. Najgorsze jednak było to, że widowisko ukradli mu Ukraińcy, bracia, jak o nich się mówi. Po ostatnich ruchach Zachodu, ograniczaniu kontaktów z Rosją groźba sankcji wzmocniła upokorzenie Putina, po raz kolejny poczuł się osamotniony.

Ale kiedy dla jednych nerwowe zachowanie Putina traktuje się jako objaw nienaturalnych zachowań, dla innych jest to gra, bo przecież Putin ma już Krym w rękach, teraz będzie wyrywał kolejne rejony Ukrainy, czyli jednak działa zgodnie ze swoją zbójecką logiką. Javie upiera się jednak, że to Merkel miała racje, przypomina początek ostatniej konferencji prasowej Władimira Putina, był nerwowy, co wcześniej u tego byłego agenta KGB nie występowało. Popełniał błędy, łgał jak najęty, sprawiał momentami wrażenie paranoika.

Był autorytarnym przywódcą, tańczącym niezgrabnie w swoich nowych szatach i butach dyktatora, wiercącym się na tronie, skomentowała ostatnie zachowanie się Putina, tak go widziała amerykańska dziennikarka. Do niedawna uważano, że Putin jest przebiegły, przy pomocy aparatu doradców i dyplomatów starannie przewiduje kilka ruchów naprzód. Teraz jednak pogubił się, jakby postradał zmysły, działał ze strachu.

Nie pierwszy to jednak raz, kiedy otoczenie niełaskawym, wręcz nawet wrogim okiem patrzy na Władimira Putina. A Putin przywykł do pochlebstw podczas ustawionych przez Kreml spotkań z obywatelami. Dlatego też miał prawo spodziewać się owacyjnego przyjęcia przez kibiców, gdy jeszcze jako premier przed swoją trzecią kadencją prezydencką wszedł na ring, by pogratulować rosyjskiemu zawodnikowi zwycięstwa podczas gali mieszanych sztuk walki.

Tymczasem przywitały go gwizdy i buczenie, co zdaniem aktywistów opozycji było pierwszą demonstracją wrogości wobec premiera Rosji, transmitowaną na żywo przez państwową telewizję. Putin przez chwilę wydawał się zaskoczony, gdy kibice zagłuszyli jego krótkie przemówienie krzykami i gwizdami. Szybko jednak zmobilizował się i zwycięzcę, Fiodora Jemieljanienkę, który pokonał Amerykanina, Jeffa Monsona, nazwał "prawdziwym rosyjskim bohaterem", prowokując 22 tys. zgromadzonych kibiców w moskiewskiej Hali Olimpijskiej do wiwatów i oklasków dla sportowca.

Bezprecedensowy sprzeciw obywateli sprawił, że popularny bloger krytykujący korupcję Aleksiej Nawalny ogłosił wtedy "koniec pewnej epoki". W ciągu zaledwie kilku godzin w YouTube 700 tys. ludzi obejrzało wideo, na którym kibice protestują przeciwko premierowi, a hasło "Putin wygwizdany" było najczęściej wyszukiwanym w rosyjskiej sieci.

Nie przeszkodziło to Putinowi w wygraniu kolejnej politycznej batalii - został prezydentem na trzecią kadencję. Wcześniej jednak Moskwa była świadkiem bezprecedensowych protestów przeciwko jego kandydaturze. Władze robiły, co mogły, by administracyjnie ograniczyć skalę protestów, kiedy to się nie udało, były zatrzymania, areszty, niedawno uczestników protestów spotkały surowe wyroki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl