Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chciałem podnosić sztandarów, ale pokazać ludzi z krwi i kości

Rozmawia Rafał Stanowski
Gliński: – Tych młodych chłopców nurtowało na przykład pytanie: strzelać, czy nie strzelać?
Gliński: – Tych młodych chłopców nurtowało na przykład pytanie: strzelać, czy nie strzelać? Fot. Bartek Syta
– Zośka wykonał wyrok na konfidencie. Musiał to zrobić na oczach rodziny. Wejść do mieszkania i zastrzelić zdrajcę przy dzieciach i żonie. Mnie by chyba nie było stać na coś takiego – mówi reżyser Robert Gliński. Dziś na ekrany kin wchodzi jego film „ Kamienie na szaniec” .

– Dlaczego Pan dzisiaj kręci ten film? Ku pokrzepieniu serc, a może ku ich obudzeniu?

– Uznałem, że warto pokazać wspaniałych, młodych ludzi, którzy mają ideały. Każdy z nich nosi coś w sobie, w coś wierzy. Nie chodzi tylko o wiarę w Boga czy ojczyznę, ale też w bardziej przyziemne sprawy, choćby o wiarę w ludzi. Jako społeczeństwo jesteśmy teraz w okresie przełomowym. Po czasie bezideowym, kiedy liczyły się tylko kasa i gadżety, rodzi się coś ważnego. Rośnie grupa ludzi, którzy szukają ideałów. Otwierają się na sprawy duchowe.

– A mnie się wydawało, że ciągle najważniejsze jest to, czy mamy nowego iPhone’a i dużo lajków na Facebooku?

– Ale z drugiej strony 100 tysięcy młodych ludzi przyjeżdża na Pola Lednickie, by się modlić z ojcem Górą. Śpiewają, grają, przeżywają, tworzą coś podobnego do Woodstocku. Jest coraz więcej osób, które są w stanie poświęcić się dla idei. Chciałbym zabrać głos w tej dyskusji. Czuję estymę wobec historii, moja mama walczyła w batalionie „Zośka” w Powstaniu Warszawskim, była ranna.

Jej wspomnienia spowodowały, że od najmłodszych lat byłem z tymi wydarzeniami związany. I to nie z pomnikowymi hasłami, mama nie lubiła zresztą tych wszystkich uroczystości, ale z ludzką stroną przeszłości. Z tym, że zginął jej kolega czy koleżanka. Pierwszy ranny, którego opatrywała mama i zmarł na jej rękach, to był Niemiec, młody chłopak. Gdy umierał, mówił o swojej matce. Mama miała łzy w oczach, choć jej matka została rozstrzelana przez hitlerowców. To były strasznie skomplikowane czasy. Chciałem to pokazać.

– Patriotyzm – co dla Pana znaczy to słowo?

– Hasło typu „miłość do ojczyzny” usztywnia i może odrzucać młodych ludzi. Chciałbym raczej obudzić fundamentalne myślenie o naszej tożsamości, gdzie żyjemy, czy to jest moje miasto, mój kraj, mój język, moja dzielnica. Nie zamierzam podnosić sztandarów i dmuchać w trąby, bo to przynosi odwrotny efekt. Pokazuję ludzi z krwi i kości, a nie pomnikowych bohaterów.

– „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego to lektura szkolna, a zarazem książka kultowa. Nakręcił Pan film dla młodych czy dla starszego pokolenia?

– Zrobiłem film dla wszystkich. Wielu z nas wychowało się na tej książce. Od czasu okupacji każda generacja albo w szkole, albo w domu czytała tę powieść. Niektórzy się nią zachwycali, byli i tacy, którzy ją odrzucali, tłumacząc, że pokazuje zmitologizowaną rzeczywistość. Nikogo jednak nie pozostawiała obojętnym.

– A Pan – po której stronie tej dyskusji ustawił kamerę?

– Nie walczę z książką. Film w sensie postaw, myśli i przesłania wpisuje się w jej wymowę. Powieść była oczywiście pisana w latach 40. ku pokrzepieniu serc, więc należało ją uwspółcześnić.

– Czyli?

– Zbudowałem współczesne postacie. Uciekałem od pomnikowych, jednowymiarowych bohaterów, którzy pojawiają się w książce. Starałem się stworzyć bardziej ludzkie charaktery. Gdy czyta się pamiętniki i wspomnienia z tamtych czasów, widzimy, że Szare Szeregi to była bardzo ciekawa grupa dziewczyn i chłopaków. Lubili się bawić, tańczyć, robili spektakle teatralne, nawet kręcili film. Napisali scenariusz, w którym Rudy wcielał się w księcia arabskiego, a jego dziewczyna Monia grała księżniczkę. Szkoda że nie zachowała się taśma z tym nagraniem.

– Ale przecież nie bawili się wyłącznie, tylko walczyli z Niemcami?

– Tak, to była druga, niezwykle ważna linia ich działalności. Z książki można by jednak wysnuć wniosek, że niczym innym poza konspiracją się nie zajmowali. A to nie jest prawda.

– Ale od walki Pan w swoim filmie nie ucieka?

– Oczywiście, że nie. Chciałem pokazać, że członkowie Szarych Szeregów przyjmowali wtedy różne postawy wobec walki z okupantem. To nie była Armia Krajowa, czyli wojsko. Harcerze mogli na takie tematy dyskutować, nie byli zobligowani do wykonywania rozkazów. Nurtowało ich na przykład: strzelać, czy nie strzelać? Alek stwierdził, że nie będzie zabijał Niemców, bo to jest wbrew jego etyce. A to był przecież jeden z najbardziej odważnych chłopaków.

– Takie zderzenie postaw oglądamy na przykładzie polemiki Zośki i Rudego. Każdy z nich inaczej widzi konspiracyjną misję. Czy tak było w rzeczywistości?

– I tak, i nie. Był okres, gdy Zośka był przeciwny zabijaniu, a potem już nie. Pod koniec życia, tuż przed śmiercią, miał stany depresyjne spowodowane tym, że on żyje, a jego koledzy giną. To była fascynująca postać, pełna ambiwalentnych uczuć. Niewiele osób wie, że został aresztowany, gdy niósł tajny meldunek ukryty w bukiecie kwiatów, trafił na Pawiak. Dzięki temu, że udało mu się zjeść kartkę, wyszedł na wolność. Gdy wrócił, zdał sobie sprawę, że ważna jest również miłość, ludzkie uczucia, a nie tylko zaciekłość i zabijanie.

– To przecież byli młodzi chłopcy, którzy znaleźli się w sytuacji ekstremalnej. O tym się często zapomina, widząc w nich tylko bohaterów wojennych.

– Zośka, czego już nie umieściliśmy w filmie, wykonał wyrok na konfidencie. Musiał to zrobić na oczach rodziny. Wejść do mieszkania i zastrzelić zdrajcę przy dzieciach i żonie. Mnie by chyba nie było stać na coś takiego.

– Zadawał Pan sobie podczas pracy nad filmem takie pytania? Co ja bym zrobił na ich miejscu?

– Zadawałem. Prawdopodobnie poleciałbym walczyć z Niemcami. Ci chłopcy musieli mieć w sobie coś niezwykle silnego, by wziąć na siebie tak wielki ciężar. Zabijanie nie przychodzi nikomu z łatwością.

– Akcja pod Arsenałem to kulminacyjny moment książki. W Pana filmie to będzie też mocna scena?

– Jeśli chodzi o akcję – tak. Pokazuje kulminację braterstwa, myślenie: „nasz kolega jest męczony przez Gestapo, musimy go odbić jak najszybciej”. To była pierwsza tak duża uliczna akcja zbrojna. Zośka ją dokładnie zaplanował, choć AK była temu przeciwna. Obawiała się, że harcerze zostaną wystrzelani jak kaczki przez hitlerowców.

Z punktu widzenia wojskowego akcja się udała. Przebieg był dość szczęśliwy, chociaż atakujący mieli tylko dwa pistolety maszynowe Sten, a resztę stanowiły francuskie pistolety z pierwszej wojny światowej. Choć Polaków było dwudziestu, nie mogli pokonać pięciu ochraniających Niemców, gdyż broń co chwilę się zacinała. Walka trwała przez kilkanaście minut, a więc dość długo. Miała jeszcze jedno znaczenie: pokazała, że warto w ten sposób działać. Potem co miesiąc przeprowadzano podobne akcje.

– W rolach głównych wystąpili Marcel Sabat (Zośka) i Tomasz Ziętek (Rudy) – młodzi, mało jeszcze znani aktorzy. Jak ich Pan odnalazł?

– Wykładam w kilku szkołach filmowych i teatralnych, mam duży przegląd aktorów. W czasie castingów wyłoniliśmy grupę młodych ludzi. Ze szkoły aktorskiej z Krakowa mieliśmy na przykład świetne dziewczyny – Magdalenę Koleśnik i Sandrę Staniszewską. W czasie prób patrzyłem na wszystkich i zastanawiałem się, jakie kto ma predyspozycje. Kto mógłby zostać Zośką, a kto Rudym. Dopiero po próbach zdecydowałem o ostatecznej obsadzie. Aktorzy niesamowicie zżyli się na planie. Byli kimś więcej niż tylko grupą aktorów. Naprawdę stali się postaciami, które grali.

„Antyharcerski, antyakowski i antyinteligencki” – takie zarzuty pod adresem filmu wysuwają różne środowiska, także harcerskie – i zachęcają do bojkotu.

– Jestem zdumiony takimi głosami. Nie widzieli filmu i protestują. To kuriozalne. Uważam, że zrobiłem film o bohaterstwie, przyjaźni i miłości. Moi bohaterowie mają ideały, wierzą w wartości. Oddają za to życie. I to jest na ekranie. Zapraszam do kina – mówi reżyser.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski