Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marczułajtis: W Soczi nawiązywaliśmy relacje z członkami rodziny olimpijskiej

Piotr Tymczak
Jagna Marczułajtis-Walczak.
Jagna Marczułajtis-Walczak. fot. Piotr Smoliśski
Jagna Marczułajtis-Walczak, szefowa Komitetu Konkursowego Kraków 2022, w Soczi podglądała, jak organizuje się igrzyska olimpijskie.

Igrzyska w Krakowie. Oslo rywalem, mamy marne szanse

Jakie są korzyści Pani wizyty i innych przedstawicieli Komitetu Konkursowego Kraków 2022 podczas igrzysk w Soczi?
Organizatorzy dzielili się z nami swoją wiedzą i doświadczeniami. W ramach programu obserwacyjnego mieliśmy wgląd do dokumentacji, która nie jest powszechnie dostępna, dotyczącej budowy obiektów, logistyki, transportu, wolontariatu, relacji sponsorskich, bezpieczeństwa. Dodatkowo mieliśmy możliwość zobaczenia miejsc w obiektach sportowych i pozasportowych, które nie są dostępne dla szerokiego grona i zapoznania się z ich funkcjonowaniem. Z Polski na igrzyska pojechało dziewięć osób. Każdy miał inne zadanie. Osoby posiadające status executive wśród obserwatorów (tylko dwie osoby z Krakowa, w tym ja, miały taki status) miały za zadanie w szczególności nawiązywanie relacji z członkami rodziny olimpijskiej, uczestniczenie w sesji MKOl i prezentowanie im idei igrzysk w Krakowie. To były rozmowy nieformalne. Wchodzimy do rodziny olimpijskiej jako nowy partner i musimy zdobyć zaufanie, wyrobić przyjazne stosunki.

W jaki sposób prezentowaliście Kraków?
Jedyną oficjalną formą prezentacji Krakowa jako miasta aplikującego była organizacja konferencji prasowej. Była ona zaplanowana, ale nie odbyła się ze względu na mój wyjazd z powodu śmierci mojego ojca. Zorganizowaliśmy natomiast wystawę prezentującą naszą kandydaturę. Odbyła się ona przy okazji koncertu zorganizowanego w Zimowym Teatrze w Soczi przez PKOl i Stowarzyszenie im. Ludwika van Beethovena. Nie ponieśliśmy żadnych kosztów związanych z koncertem.

Jak zapamiętała Pani igrzyska w Soczi?
Muszę przyznać, że w momencie przylotu byłam mocno zaskoczona. W 2004 roku nic się tam nie działo, była pusta łąka. W ciągu zaledwie kilku lat powstał od podstaw cały park olimpijski z nowymi obiektami sportowymi, lotnisko, drogi i cała niezbędna infrastruktura. Zapamiętam je także jako te, podczas których nasze starania - Krakowa - stały się jeszcze bardziej realne dzięki wiedzy, jaką nasi obserwatorzy na nich zdobyli. Ja uczestniczyłam wcześniej w igrzyskach trzykrotnie jako zawodniczka. Ale sama tych igrzysk nie zorganizuję, potrzeba całego sztabu ludzi, który będzie nad tym pracował. Sesje robocze w Soczi bardzo pomogły w przygotowaniu naszego zespołu.

Widząc, z jakim rozmachem i za ile Rosjanie przygotowali igrzyska w Soczi, nie straciła Pani nadziei na to, że uda się taką imprezę zorganizować w Krakowie?
Igrzyska w Soczi to był precedens, do którego nie ma co się porównywać. Długo nie powtórzy się już taka impreza, jaką zorganizowali Rosjanie. Sygnały z MKOl są takie, że przyszłe igrzyska nie mogą być aż tak kosztowne. MKOl szczególną uwagę zwraca też na to, aby obiekty były wykorzystywane po igrzyskach. Nie ma jednak ściśle określonych ram mówiących, że kandydat może inwestować do określonej kwoty.

Nie ma obawy, że pod tym względem w staraniach o igrzyska w 2022 roku Kraków przebiją Pekin, Ałmaty czy Oslo?
Wszyscy nasi rywale to, z różnych względów, wspaniałe miasta. Niestety, jako szefowa projektu nie mogę komentować poczynań innych miast aplikujących. Zabraniają tego przepisy MKOl. Jedno jest jednak pewne - Kraków to kandydatura, która może stanąć w szranki z najsilniejszymi, jesteśmy do tego bardzo dobrze przygotowani.

Jak można wytłumaczyć to, że z zabiegania o igrzyska wycofały się miasta z dużo bogatszych krajów: St. Moritz, Monachium i Sztokholm?
To są miasta z bardzo rozwiniętych krajów, które mają za sobą wielkie sportowe imprezy. W nich igrzyska nie będą już takim motorem napędowym do dalszego rozwoju gospodarczego czy sportowego. Dla nich jedna autostrada czy dodatkowy obiekt sportowy więcej nie robi takiej różnicy. U nas igrzyska przyspieszyłyby wiele inwestycji, nie tylko sportowych, ale również drogowych czy kolejowych.

Nie można tego wszystkiego spokojnie zrealizować bez kosztów, jakie poniesiemy na igrzyska?
Jesteśmy państwem, któremu potrzebny jest silny bodziec. Tak było z inwestycjami w przypadku Euro 2012, które wymagało pięć razy większych nakładów niż igrzyska zimowe. Jak nie ma u nas ciśnienia, to trudno podejmować decyzje. Przykładem jest budowa krytego toru dla łyżwiarzy. Gdybyśmy takie obiekty budowali wcześniej, to pewnie byłyby głosy, że szkoda pieniędzy, jak nie ma sukcesów w tej dyscyplinie. Teraz łyżwiarze przywieźli z Soczi trzy medale i jest dyskusja, że brakuje infrastruktury.

Mamy chociaż jeden obiekt, który równałby się z tymi z Soczi?
Jest nią hala sportowa w Czyżynach. Nie odbiega ona standardom, jakie są w Soczi. Po tym, co tam zobaczyłam, uważam też, że kameralna hala lodowiska Cracovii przy ul. Siedleckiego spokojnie może zostać wykorzystana do curlingu.

Mówiła Pani przecież, że obiekty w Soczi to inna galaktyka?
Niektóre zaskakują jednak prostotą budowy. Dopasowane są na wymiar. Nie wszystko było piękne, z najdroższych materiałów. Poza tym pod pojęciem "inna galaktyka" rozumiem także to, że Kraków to miasto z tradycją, miasto z wybudowanymi obiektami, które do igrzysk trzeba "dopasować" - w Soczi wszystkie obiekty budowano od dziury w ziemi.

Krakowskie stadiony Cracovii i Wisły da się jakoś inaczej wykorzystać podczas igrzysk?
Firma, która wygrała przetarg na przygotowanie dokumentacji Krakowa, ma zrobić studia wykonalności, czy jest możliwość zaadaptowania obu stadionów tak, aby je zadaszyć i na czas igrzysk przeprowadzić w nich zawody w sportach na lodzie.
Słabym punktem naszej kandydatury jest też brak odpowiedniego połączenia komunikacyjnego Polski ze Słowacją.
Przydałby się tunel pod Tatrami. To byłoby coś fantastycznego. Nie sądzę, aby nasze państwo było stać na taką inwestycję. Miałaby szansę powodzenia, jeżeli znalazłby się partner prywatny. Ale w Soczi, mimo wspomnianych rozwiązań pod względem komunikacyjnym, także nie było idealnie. Normalny turysta odległość 50 km pokonywał w dwie godziny. Działo się tak ze względu na liczne przesiadki. Na Słowację będzie można dojeżdżać pociągami i busami. Po moich rozmowach z członkami rządu wiem, że czteropasmowa droga do Nowego Targu może powstać do 2022 roku tylko i wyłącznie, jeżeli otrzymamy igrzyska.

Koszt ich organizacji to nadal 20 mld zł?
Budżet operacyjny ma wynieść 5,5 mld zł. Z tego 5-10 procent zainwestują samorządy zaangażowane w przedsięwzięcie. 40 procent przekaże MKOl, a 30 procent to pieniądze od sponsorów, z praw telewizyjnych, gadżetów, pamiątek. Resztę musi zarezerwować polski rząd. Na budowę i renowację istniejących obiektów sportowych potrzeba ok. 600 mln zł. Na to pieniądze musi znaleźć państwo. Tak samo jak na inwestycje drogowe czy kolejowe, które i tak są w planach, ale dzięki igrzyskom mogą zostać zrealizowane do 2022, a niektóre wcześniej. Mamy szansę na ich dofinansowanie unijne z pieniędzy na lata 2014-2020.

O tym, czy starać się o igrzyska, nie powinniśmy zadecydować w referendum?
Nie jestem przeciwna referendum. Czas na nie był jednak przed naszym zgłoszeniem. Protesty, apele o referendum rozpoczęły się po tym, jak zgłosiliśmy chęć organizacji igrzysk, wysłaliśmy list do MKOl i wpłaciliśmy 150 tys. dolarów.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska