Oto śląscy krewniacy
Zimowe igrzyska w Vancouver, rok 2010, slalom gigant mężczyzn. Zawodnik w pstrokatym kombinezonie niespiesznie wjeżdża na metę, po czym rozdaje pocałunki w stronę publiczności, jakby właśnie pobił rekord świata. Nie pobił. Tablica wyników pokazuje 78. czas, gorsi są tylko reprezentanci Pakistanu, Indii i San Marino. Dziennikarze robią wielkie oczy, słysząc pewny głos narciarza, który już po wszystkim poucza ich: "To ja byłem zwycięzcą tego konkursu".
Gdy podczas rozpoczynających się w piątek zimowych igrzysk w Soczi, przy okazji wypatrywania polskich sukcesów, będziemy odnotowywać też śląskie akcenty, warto zapamiętać to nazwisko: Hubertus von Hohenlohe. Rocznik 1959. Jedyny reprezentant Meksyku na rosyjskich igrzyskach.
Wujek Adolf był z Koszęcina
Nie tylko alpejczyk, nie tylko książę, ale też piosenkarz, fotograf, kobieciarz i zgrywus. A także reprezentant słynnego niemieckiego rodu arystokratycznego, który przez kilka wieków władał sporym kawałkiem Śląska. W Soczi Hubertus znów będzie też członkiem rodziny olimpijskiej - już po raz szósty w karierze.
Na starcie slalomu giganta stanie tradycyjnie w odjazdowym stroju - tym razem jego kombinezon będzie imitował wdzianko meksykańskiego mariachi. 4 lata temu w Vancouver Hubertus wystąpił w zaprojektowanym przez siebie stroju, który nazwał "Mexican Desperado". Na biodrach wisiały namalowane rewolwery, a w górę ciągnął się pas z amunicją. Tak kolorowo odziany dotarł do mety na szarym końcu, ale po zawodach nie tracił dobrego humoru.
- Przyjechałem tu jako renesansowy książę, więc proszę, nie patrzcie na mój czas. Oceńcie mój styl - von Hohenlohe obwieszczał dziennikarzom. - Najważniejsze, że wyglądałem dobrze. Ja wygrałem. Jeśli chodzi o wrażenia artystyczne - podkreślał.
O znamienitych śląskich przedstawicielach familii Hohenlohe możecie Państwo przeczytać w ramce obok. Od razu zaznaczamy, że pokrewieństwo naszego bohatera z Herzogami z Oberschlesien traktujemy z przymrużeniem oka, choć książę Hubertus musiał pewnie słyszeć o wujku Adolfie Hohenlohe-Ingelfingen z Koszęcina, który w 1862 roku został premierem Prus. On sam jest synem księcia Alfonsa Hohenlohe-Langenburg, który do rodowych annałów wpisał się jako prężny przedsiębiorca oraz król życia, założyciel snobistycznego Marbella Club na południowym wybrzeżu Hiszpanii. Swego czasu bawiły tam gwiazdy Hollywood, jak Sean Connery czy Audrey Hepburn, a Hohenlohe senior romansował z Avą Gardner i Kim Novak.
W 1953 roku książę Alfons trafił do Meksyku, gdzie budował fabrykę Volkswagena. Tam 6 lat później na świat przyszedł Hubertus.
Fotografia i muzyka
Od początku swej olimpijskiej kariery Hubertus reprezentuje Meksyk (mieszka w Wiedniu), bo tylko tam mógł zrealizować alpejskie marzenie. Gdy zrozumiał, że do kadry Austrii nie dostałby się nawet, jeśli przyznaliby mu punkty za pochodzenie, założył własną federację w kraju tequili. Jego debiut na igrzyskach w Sarajewie (1984) komentatorzy przyjmowali z właściwym dla sprawy sarkazmem: "Hohenlohe jest równie meksykański jak apfelstrudel". Hubertus odpowiadał: "Moja rodzina chciała, żeby ktoś z nas był Meksykaninem. Zdecydowano, że będę nim ja".
Umiejętności narciarskie nigdy nie były jego mocną stroną - na każdej olimpiadzie finiszował na końcu stawki, na stoku trzy razy połamał sobie kolano. Sport jest tylko jedną z kilku dziedzin, w której się realizuje. Od lat 70. zajmuje się fotografią, do której zachęcił go sam Andy Warhol. Hohenlohe do dziś szczyci się inspiracjami i przyjaźnią z guru pop-artu. Hubertus najchętniej fotografuje nagie damskie biusty - co roku wydaje kalendarz z golusieńkimi instruktorkami narciarstwa. Oprócz tego tworzy muzykę pod pseudonimami: Royal Disaster, Polaroid Prince i Andy Himalaya. Hubertus mówi, że do Soczi jedzie, by igrzyskom zapewnić koloryt. Kibicujemy. Bo i my swój Meksyk mamy. Takie osiedle, w Rybniku.
Adolf zu Hohenlohe-Ingelfingen
Książę Hohenlohe (1797-1873) pochodził z Wrocławia. Jego rodowym majątkiem był Koszęcin (w jego pałacu rezyduje dziś Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk"). Do historii przeszedł przede wszystkim jako premier Prus, poprzednik Bismarcka.
Christian Hohenlohe
Właściwie Christian Kraft, Fürst zu Hohenlohe-Öhringen, Herzog von Ujest (1848-1926). Książę, wojskowy, polityk i bon vivant (wiemy, po kim Hubertus odziedziczył skłonność do wystawnego trybu życia), a przede wszystkim - właściciel dóbr ziemskich na Dolnym i Górnym Śląsku (Sławęcice, Wełnowiec z Hohenlohehütte) oraz przemysłowiec. W 1899 roku uruchomił w Brynowie kopalnię Oheimgrube, dziś KWK Wujek.
Joseph Christian Hohenlohe-Bartenstein
Pochodził z Wittenbergi (1740-1817), ale w latach 1795-1817 pełnił obowiązki biskupa wrocławskiego. Wcześniej, bo od 1781 roku był wrocławskim kanonikiem. Zmarł w Javorniku (Czechy, historycznie część Dolnego Śląska), tam też został pochowany.
Książęta Raciborza
Wiktor I Maurycy von Ratibor (1818-1893), jego syn Wiktor II Amadeusz (1847-1923) i kolejni z rodu: Wiktor III August, Wiktor IV Albrecht, a przede wszystkim dobrze wspominany do dziś w Raciborzu, zmarły przed 5 laty Franciszek I Albrecht. (MZ)
*Najlepsze prezenty na Walentynki DLA NIEGO I DLA NIEJ
*Rodzice małej Lilki mówią o błędach lekarskich [WIDEO + KOMENTARZE]
*Jaki akumulator wybrać? Który najlepszy i najtańszy? ZOBACZ TUTAJ
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?