Jak Stanisław Dygat spotkał Kalinę Jędrusik i co z tego wynikło

Sławomir Koper historyk i pisarz
Stanisław Dygat i Kalina Jędrusik
Stanisław Dygat i Kalina Jędrusik
Małżeństwo Dygatów było dla Polaków najbardziej ekscentrycznym erotycznie stadłem Polski Ludowej. W rzeczywistości relacje między Stanisławem a Kaliną wcale nie były różowe.

Małżeństwo Dygatów nie było udane, ale zapewne przetrwałoby, gdyby nie Kalina Jędrusik. Młoda aktorka (była młodsza od Dygata o 16 lat) grała razem z Władysławą na scenie Teatru Wybrzeże, a Stanisław pełnił tam funkcję kierownika literackiego. Do ich pierwszego spotkania doszło jednak przypadkowo na ulicy, a potem mieli okazję poznać się bliżej podczas imprezy sylwestrowej. I stało się to, co musiało się stać.

Dygat sprawiał wrażenie zakochanego, przychodził na jej przedstawienia z kwiatami, towarzyszył dziewczynie podczas plażowych spacerów. A Kalina w pełni go akceptowała, zawsze zresztą miała skłonność do mężczyzn starszych od siebie.
Wprawdzie Stanisław nie byłby sobą, gdyby nie narzekał, że "aby się ożenić, trzeba najpierw się rozwieść", to jednak z rozwodem nie było większych problemów. Gorzej natomiast przedstawiały się sprawy lokalowe i w efekcie cała gromadka (z Magdą i matką Władysławy!!!) zamieszkała w jednym dwupokojowym mieszkaniu. Epoka PRL prowokowała jednak czasami nieprawdopodobne sytuacje.

Początkowo wśród lokatorów panowała jednak nie najgorsza atmosfera. Wszyscy cierpieli bowiem na chroniczny brak gotówki, co zgodnie uznawano za największy problem. "Co rano wszyscy w domu wywracali kieszenie w poszukiwaniu drobnych, żeby kupić coś na śniadanie - wspominała Magda Dygat. - Potem każdy wychodził na miasto w poszukiwaniu pieniędzy. Macocha [Kalina Jędrusik - S.K.] i ja wyłączone byłyśmy z obowiązku aprowizacji domu, ja musiałam iść do szkoły, a ona na ogół leżała na kanapie z powodu jakichś dolegliwości".

Sytuacja jak w rodzinie z marginesu społecznego, ale czy mieszkanie pod wspólnym dachem z byłą i aktualną żoną nie nosi cech patologii? A przynajmniej solidnej perwersji? Tym bardziej że jeden pokój zajmowały Magda z babcią, a Dygat z obiema żonami mieszkał w drugim…

"Atmosfera była przyjazna i serdeczna do momentu - kontynuowała Magda - kiedy okazało się, że druga żona ojca przez cały ten czas ukrywała swój stan posiadania. Pech chciał, że stało się to w dniu, w którym matka, w desperacji spowodowanej brakiem innych możliwości, poszła sprzedać butelki. Scena, w której z rąk macochy wyślizguje się torebka i wylatują z niej banknoty różnej wielkości, była dramatyczna, żenująca i filmowa, szczególnie że brały w niej udział dwie aktorki.

Ojciec przepraszał w imieniu swoim i nowej żony, było nawet jakieś wiarygodne tłumaczenie, ale nie udało się przywrócić beztroskiej idylli, i tak dobrze zapowiadające się życie rodzinne szóstki [dokładnie nie wiadomo, kto był szóstym lokatorem - S.K.] osób na czterdziestometrowej powierzchni musiało się skończyć".

Warto przy okazji zauważyć, że sprzedaż butelek w czasach PRL nie oznaczała wcale zachowań właściwych dla ludzi z marginesu społecznego. Była to normalna praktyka, albowiem kaucja za opakowania szklane była dość wysoka. Osobiście pamiętam, że gdy w czasach Edwarda Gierka pojawiła się coca-cola, to butelka napoju (0,25 l) kosztowała 8 zł, z czego aż 3 zł stanowiło kaucję. A za słynne szklane syfony z wodą sodową (cena 2,10 zł) należało uiścić dodatkową opłatę w wysokości 45 złotych. Nic zatem dziwnego, że puste opakowania szklane zwracali praktycznie wszyscy.

Trudno natomiast zrozumieć ukrywanie przez Kalinę pieniędzy, o których nie wiedział nawet Dygat. Ale z drugiej strony Jędrusik również miała swoje potrzeby. A czy kiedykolwiek młoda i atrakcyjna kobieta (a do tego aktorka z zawodu!) byłaby zadowolona z posiadania wystarczającej liczby strojów czy kosmetyków? Nawet w zgrzebnym i szarym świecie PRL?

Ostatecznie Stanisław z Kaliną wyprowadzili się na sąsiednią ulicę, a potem przenieśli do Warszawy. Trójmiasto było jednak dla nich zbyt małe, Dygatowi dokuczał brak życia towarzyskiego, natomiast Kalina uważała, że praca w Teatrze Wybrzeże nie rokuje perspektyw.

Władysława Nawrocka nie zrobiła w Polsce większej kariery aktorskiej i podobnie jak jej córka w latach 70. wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Zmarła za oceanem w 2007 roku. "[…] łączyła ich więź szczególnie silna - opowiadał o małżeństwie Kaliny i Stanisława Kazimierz Kutz. - Metafizyczna poniekąd. Tworzyli niezwykłą parę. Ich związek odcinał się wyraźnie od ogólnie dostrzegalnych stereotypów małżeńskich, a niektóre jego przejawy były dla wielu szokujące. Najoryginalniej ułożyli swój konsensus w sferze uczuć. Ponieważ miłość stanowiła dla nich wartość ponad wszelkie inne, mieli do niej stosunek pryncypialny. Kiedy wygasło Stasiowi - był przecież od Kaliny znacznie starszy - i wspólne łóżko przestało być dla nich nieodzownym rekwizytem, dali sobie wolność w miłości i ustalili, że wspólny dom jest najlepszym dla niej siedliskiem".

Właściwie można zaryzykować stwierdzenie, że Kalina nigdy chyba specjalnie nie pociągała fizycznie męża. Pisarz uwielbiał piękne kobiety, ale raczej nie był zainteresowany erotyką i chyba faktycznie nie lubił współżycia seksualnego. W Kalinie natomiast pociągało go zupełnie coś innego, dostrzegł w niej materiał na gwiazdę. I to taką gwiazdę, o jakiej sam marzył.
Z upływem czasu natomiast coraz gorzej układały się stosunki pomiędzy Kaliną i jej pasierbicą. Po latach, pisząc wspomnienia, Magda nie szczędziła macosze gorzkich słów. "Ojciec zabierał mnie też na wakacje razem z macochą. Nie są to moje najprzyjemniejsze wspomnienia. Kpiła ze mnie nieustannie, poświęciła kiedyś cały dzień na przekonywanie mnie, że jestem niedorozwinięta, bo nie znam przekleństw, a potem wyparła się przed ojcem, twierdząc, że jestem nienormalna, bo zmyślam takie rzeczy. - Magda! Na litość Boską, skąd ty znasz takie słowa! - wykrzyknął ojciec, gdy zapytałam, co to znaczy.

Nie miała instynktu opiekuńczego i nie można było zwrócić się do niej o żadną poradę, odwrotnie, starałam się ukrywać wszystkie moje problemy, słabości i niedomagania. Ponieważ wiedziała, że boję się duchów, opowiadała wieczorami o zamordowanych przez ubeków młodych akowcach, pochowanych w piwnicy domu, w którym mieszkaliśmy. Jakby chciała zemścić się na ojcu za to, że zabierał mnie z nimi na wakacje. Bałam się okropnie i nie mogłam zasnąć. Może miała rację, mówiąc, że jestem niedorozwinięta".

"Jakiś czas potem - kontynuowała Magda - byłam świadkiem awantury między nimi, w wyniku której ona wyszła, trzaskając drzwiami. Kiedy zostaliśmy sami z ojcem, chcąc rozładować sytuację, stanęłam w jej obronie. Było to coś w rodzaju: »Zrozum ją, ona ma różne problemy«. Powiedział, że jestem naiwna, jeśli myślę, że podlizywanie się zmieni jej stosunek do mnie: »Ona cię nienawidzi, zawsze cię nienawidziła i robiła wszystko, żeby mnie do ciebie zrazić«. W chwilę potem trzasnął drzwiami pokoju i nie odzywał się do mnie przez następnych parę tygodni".

Nienawiść Kaliny do Magdy przybierała najrozmaitsze formy, macocha zresztą szybko odkryła słaby punkt dziewczyny. I dlatego ze szczególną złośliwością mówiła o jej matce, dobrze bowiem wiedziała, jak dotknąć Magdę. "Któregoś dnia zapędziła się tak daleko - narzekała pasierbica - że przy mnie usiłowała opisać życie seksualne moich rodziców. Urągało to wszystkiemu, co dotyczyło przeszłości ojca z moją matką i ze mną".

Czy w rzeczywistości tak się działo? Wprawdzie relacja Magdy Dygat zdecydowanie odbiega od innych opinii na temat Kaliny Jędrusik, ale powszechnie było wiadomo, że aktorka pozwalała sobie na wyrafinowane złośliwości. Dziewczyna była przecież córką jej ukochanego Stasia, podczas gdy ona sama nie mogła urodzić mężowi dziecka. Wprawdzie po ślubie zaszła w ciążę, poród był jednak ciężki i dziecko zmarło. Ucierpiała również Kalina, przeszła ciężką operację, po której na zawsze pozostała bezpłodna. I do końca życia to przeżywała, wielokrotnie mówiąc, że czuje się jak pularda. Czy przypadkiem właśnie to nie było głównym powodem jej niechęci do Magdy? Inne bowiem relacje zgodnie podkreślają dobry charakter Kaliny.

"[…] była w moim pojęciu uosobieniem niewinności - wspominał Kalinę Daniel Olbrychski. - Cokolwiek robiła złego - a uwielbiała obgadywać ludzi, zawiązywać jakieś intrygi - nigdy naprawdę nie wyrządziła nikomu najmniejszej nawet krzywdy. Poza tym klęła prawie tak dobrze jak Kazimierz Kutz, ale nie robiła tego wulgarnie jak on. Klęła nawet przy księżach".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl