18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Kępka: Kokardki, wstążeczki, czy warkoczyki nie uszczęśliwią psa

Redakcja
Grzegorz Mehring/Polskapresse
Suknia ślubna dla suki, masowanie ciepłymi kamieniami, skrapianie drogimi perfumami. Dzisiaj wszystko można zafundować pupilowi, poza zwykłą, rozumną miłością. Z Agnieszką Kępką - psim psychologiem i międzynarodowym sędzią kynologicznym - rozmawia Ryszarda Wojciechowska

Przed chwilą wybierała Pani Miss i Mistera wśród yorków. Zwycięzca mógł być jeden, ale rozczarowanych było sporo, oczywiście wśród właścicieli.
Tutaj to była jedynie zabawa. Ale już na wystawach obserwujemy prawdziwy wyścig i autentyczne dramaty. Właściciele potrafią podsypywać cudzym psom truciznę do karmy, żeby tylko wyeliminować konkurencję.

To z miłości do swojego zwierzęcia?
Raczej z własnej próżności. Bo jeżeli pani kocha swoje zwierzę, to kocha też każde inne. I nie robi mu krzywdy. Wszystko z powodu pieniędzy i dochodów, jakie teraz można "wyszarpać" ze zwierzęcia. Bo jeżeli jeden york kosztuje trzy tysiące złotych, to konkurencję trzeba wytępić.

Za sprawą gwiazd filmowych myślimy o yorkach głównie jak o żywych breloczkach przy torebce.
Teraz hollywoodzkie gwiazdy przerzucają się już na pomeraniany, jeszcze mniejsze od yorków, też zresztą noszone na rękach. Na co ja patrzeć nie mogę, ponieważ sama mam pomeraniana. I zdarza się, że muszę go przenieść. Ale to trwa chwilę, a nie cały dzień. Taka gwiazda pokazuje się z psem jedynie do zdjęć. A gdyby pani zajrzała za kulisy życia tego zwierzęcia zobaczyłaby, że on ma własną baby sitter, osobistego tresera, własny pokój i gadżety, o jakich nam się nie śniło. Ma wszystko, bo jego panią na to stać. Nie ma tylko jednego, jej prawdziwej miłości. Bo ona dla niego niczego nie poświęci. Stanie z nim tylko do kamer. Ale już nie odwoła sesji zdjęciowej czy pracy na planie, kiedy on jest chory.

Zwierzęciu nie są potrzebne gabinety psychologiczne, nianie czy treserzy. Im jest przede wszystkim potrzebna mądra miłość właściciela

Może w takim poświęcaniu się byłoby trochę przesady.
Nie mówię o bezrozumnym poświęcaniu się, ale o powinnościach. O tym, żeby psa nie traktować jak biżuterii. York to terrier i ma łapy, niech więc na nich chodzi. Można go pięknie nauczyć chodzenia przy nodze bez smyczy. Wymaga również spacerów. Ja swojego pomeraniana wyprowadzam pięć razy dziennie. Każdy spacer trwa co najmniej pół godziny. Nie wystarczy mu tylko otworzyć drzwi do ogrodu. Pies musi znać odgłosy pociągu, ulicy. Musi widzieć rottweilera, owczarka, znać koty, wiewiórki, wszystko. Jednym słowem, powinien być socjalizowany. Jeżeli nie jest socjalizowany do 16 tygodnia życia, to potem bywa nieszczęśliwy do końca swoich dni.
Pani twierdzi, że takiego małego psa można wszystkiego nauczyć?
To, że jest mały, w niczym go nie dyskwalifikuje. Można go nauczyć, na przykład, obrony. Trzymany na ręku, nie pozwoli bandycie na zerwanie nam biżuterii z szyi albo z ręki. Nie pozwoli na wyrwanie torebki.

Ten mały york?
Oczywiście, chociaż jego obrona nie będzie obroną owczarka. Bo ma małe ząbki? Nie, ząbki to akurat ma duże, solidne i mocne. Dużo większe niż bokser. I może złodzieja mocno ugryźć tak, że bandzior poczuje ból i wtedy mamy szansę odskoczyć. Yorka można nauczyć także stróżowania. I zaręczam, że czasami będzie lepszym stróżem niż rottweiler, który potrafi sobie uciąć drzemkę tak mocną, że nie usłyszy włamywacza. A york słyszy wszystko i informuje głośnym szczekaniem, że ktoś obcy jest w domu. Sznaucer miniaturowy, szpicer, foksterier są fantastycznymi stróżami, bo nie śpią twardo. Wszystko widzą, wszystko słyszą i uważają, że to ich teren, którego trzeba bronić na śmierć i życie. Ale my wolimy te pieski traktować jak domowe maskotki. I upokarzać, ile wlezie. Kokardka yorka nie ośmiesza, ale już pierścionki, buty na obcasach i kapelusze z woalkami - tak.

Zdarzają się takie pomysły?
Oczywiście. Ale podam pani najpierw inny przykład. Znam się na psach i według mnie najbardziej inteligentną i podatną na naukę rasą jest pudel. Natomiast to, co się z nim wyprawia, woła o pomstę do nieba. Obcina się go na kretyna, maluje się mu paznokcie, wybarwia na różowo pukielki. Więc taki zwyczajny obserwator, patrząc na pudla, myśli, co za głupi pies. A to nieprawda. Przecież pudel nie idzie do fryzjera i nie mówi: proszę ze mnie zrobić kretyna.

Ale to podczas tego konkursu jedną z konkurencji był wybór najmodniej ubranego yorka. Na wybiegu pojawił się pies w dżinsach, w bluzie dresowej z napisem FBI, w kaszkiecie i marynarce w kratę czy w etoli z futerka, do której przyczepiono malutką torebkę.
Problem jest zawsze ten sam. Chodzi o to, żeby człowiek zachował rozum i wybrał takie ubranka w których wiatry, słoty i deszcze osłonią naszego pupila. Bywają zwierzaczki jak dzieci genetycznie słabe i mało odporne na przeziębienia. I wtedy warto mu założyć wełniany golfik albo inne ciepłe okrycie. Ale kapelusz z woalką albo rękawiczki? To mnie poraża, kiedy widzę takie przebrania na innych pokazach. Wyobraźnia ludzka nie zna w tym względzie umiaru. Czy pani wie, że niektóre suczki prowadzone do... krycia ubrane są w suknie ślubne z welonem, a psy we fraki? Albo ubiera się psy w kombinezony i przypina im narty do łap? I teraz proszę mi powiedzieć, do jakiego gabinetu powinien się udać właściciel tak przebranego psa?

Szczęśliwy pies, to przede wszystkim pies zmęczony

Ta suknia i frak do krycia to jakaś zabawa?
Jeśli tak, to chora zabawa. Może się zdarzyć ludziom, którzy nie mają własnych dzieci. A może ich własne śluby były nieudane? Nie wiem. Tak można ubrać lalkę. Jestem mile zaskoczona, że dziś cudów specjalnych nie było. Bo właściciele wcześniej usłyszeli, co na ten temat mówiłam i niektórzy się wycofali z pokazu. Ale sama pani widziała. Jak można ubrać psa w spodnie, w których on się załatwić nie może?
I jeszcze ma łańcuch przy pasku.
A łańcuch dzwoniący wpływa źle na psychikę zwierzęcia. Tak samo nie wolno psom farbować włosów, malować paznokci.

Ale czy gabinety psychologiczne dla psa to już nie jest przesada?
Prowadzę taki gabinet. I, tak między nami, do tego gabinetu powinni się zgłaszać właściciele bez psów. Nie próbujemy czegoś poczytać o zwierzęciu, poszukać o nim informacji, tylko od razu zasięgamy porady specjalisty. Wczoraj w moim gabinecie pojawił się bokser, który demoluje mieszkanie.

Jak to bokser.
I co się okazało? Że ten pies wyprowadzany jest tylko trzy razy dziennie po kilka minut na spacer. Więc jak ma nie demolować? Musi, bo gdyby tego nie robił, to by znaczyło, że jest chory. I wtedy należałoby tak naprawdę przyjść po poradę. Zapytałam więc właściciela, co ma zrobić zwierzę z energią, której nie może wybiegać? Co ma zrobić, kiedy siedzi czasami w domu samo po trzynaście godzin, bez wyprowadzania, bo panu się w pracy przedłużyło? Musi demolować.

Czy pan to zrozumiał?
Nie, i powiedział tylko tyle, że to jest pies, a pies ma być taki, jak on chce. I tyle. Jeszcze raz powtarzam, zwierzęciu nie są potrzebne gabinety psychologiczne, nianie czy treserzy. Im jest przede wszystkim potrzebna mądra miłość właściciela. Szczęśliwy pies, to przede wszystkim pies zmęczony.

Z jakimi problemami jeszcze przychodzą do gabinetu?
Na przykład z takim, że pies ma sześć miesięcy i nadal siusia w domu. Jeśli dziecko dwuletnie siusia jeszcze w pieluchy, to nikt się nie dziwi. Ale pies? Niektórzy myślą, że powinien być tak zaprogramowany jak telewizor na pilota. Włączasz na jedynkę śpi, na dwójkę je, na trójkę siusia i tak dalej. Przypadki są różne. Właściciel potrafi wysmarować psa pasztetową, żeby zwierzę ją z siebie zlizywało. Pies ma zajęcie, a pan w tym czasie spokój. Dziwi się pani gabinetom psychoterapii, psychologii i zaburzeń, ale są już centrum SPA dla zwierząt. Rosną jak grzyby po deszczu. Przecież to naprawdę trzeba być pozbawionym wyobraźni, żeby zaprowadzić psa i za straszliwą kasę kazać go obkładać i masować ciepłymi kamieniami. Żeby obcy pies, przy obcej kobiecie leżał na stole, to musi dostać - o czym się nie mówi - coś na uspokojenie. Do tego on leży jeszcze w zapachu kadzidełek indyjskich, które zamiast uspokajać, mogą go doprowadzić do stanu agresji. Jeżeli już chcemy mu zrobić przyjemność, to niech to będzie zapach prawdziwej, końskiej kupy albo zepsutego mięsa. To lubi, a nie kadzidełka, które my wąchamy.

Po co prowadzi się zwierzę do SPA?
Może po to, żeby koleżanki wiedziały, że nas stać nie tylko na SPA dla siebie, ale też na SPA dla pupila. Zapędzamy się w ślepą uliczkę. Wszystko nakręca pieniądz. A kto wymyślił te kulki farbowane do jedzenia dla psa, z czteroletnią gwarancją? Czy pani swojemu dziecku dałaby jedzenie, na które jest czteroletnia gwarancja? Pies jest mięsożercą. I nic tego nie zmieni. Kochaj swojego psa i nie rób z niego cudaka. Po prostu go kochaj.

Rozmawiała Ryszarda Wojciechowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki