Największym cudem Ojca Pio nie były jego stygmaty, ale wiara

Redakcja
padrepiodevotions.org
Według autorów książki "Ojciec Pio. Święty czy oszust?" stygmaty, jakie nosił przez pół wieku ten święty, nie mogły być oszu stwem. Dowodzą tego między innymi tajne do niedawna dokumenty Watykanu. Z Andreą Torniellim, współautorem książki "Ojciec Pio. Święty czy oszust?", rozmawia Anna Dudek.

Czy można powiedzieć, że razem z Saverio Gaetą napisaliście książkę "Ojciec Pio. Święty czy oszust?", żeby w pewien sposób bronić Ojca Pio i jego kultu?
Napisaliśmy książkę, żeby spróbować przywrócić prawdę historyczną o Ojcu Pio, także tę o kulcie, który otaczał i otacza tego świętego. Nie chodziło nam o przeprowadzenie religijnego wywodu, ale o rzetelne dochodzenie dziennikarskie i historyczne. Żeby osiągnąć ten cel, uważnie przestudiowaliśmy wszystkie dokumenty archiwalne - po to, żeby wykazać absolutną bezzasadność oskarżeń rzucanych i w przeszłości, i dziś na świętego z Gargano. W konsekwencji rzeczywiście w pewnym sensie bronimy kultu, ale naszym głównym celem było dotarcie do prawdy historycznej.

Kiedy Ojciec Pio otrzymał stygmaty, odczuwał przerażenie i wielki ból, ale nie czuł się jak wybraniec[

b]
W przypadku Ojca Pio od lat trwa nieustanny konflikt między rozumem a wiarą. Wy, będąc dziennikarzami katolickimi, z oczywistych powodów jesteście po stronie tych, którzy tłumaczą fenomen ojca Pio wiarą. [/b]
Stygmaty to fenomen, który nauka usiłuje wytłumaczyć efektami psychosomatycznymi i histerią. Jednak w przypadku Ojca Pio także nauka musi się poddać bezspornemu faktowi: przez 50 lat ten człowiek miał poranione, wręcz podziurawione ręce -były na nich rany, który przechodziły na wylot. Te rany ani się nie goiły, ani nie jątrzyły, ani nie były nigdy zakażone. I to, z naukowego punktu widzenia, jest absurdalne. Zatem także, posługując się metodami naukowymi, zachowując uczciwość i obiektywizm, trzeba przyznać, że stygmaty Ojca Pio to tajemnica.

Ci, którzy kwestionują naturę stygmatów tego świętego, mówią jednak o "niskiej wierze" i histerii, a nawet oszustwie.
Wykazaliśmy bezzasadność oskarżeń, jakoby Ojciec Pio wywoływał rany, stosując kwas karbolowy - gdyby to robił, zatrułby się. Nie tylko racjonaliści czy ateiści negują fenomen Ojca Pio, jego oddanie i wiarę. Uważam, że w Kościele jest miejsce dla wszystkich - nikt nie musi modlić się do Ojca Pio, nawet mimo że jest świętym. Był prostym, chłopskim świętym, który całe życie był zamknięty w konfesjonale i stworzył największy szpital w południowych Włoszech, i być może to jego największy cud.

W swoim czasie została opublikowana deklaracja nulla osta (zaświadczenie o braku przeciwwskazań), zatem krytyczne głosy powinny ucichnąć - tak się jednak nie stało. Czy naprawdę potrzebne są kolejne dochodzenia, kolejne książki, skoro Kościół wyraził już swoją opinię, czyniąc Ojca Pio świętym?

Zgadzam się, że nie powinny być potrzebne. Jednak pomysł na naszą książkę narodził się jako dochodzenie i jako odpowiedź na fakt, że włoski historyk Sergio Luzzatto, który napisał biografię Ojca Pio, nie ograniczył się do krytykowania go jako świętego, ale wręcz oskarżył go o oszustwo, twierdząc jakoby ten kapucyn sam wywoływał rany za pomocą kwasu. Jako że to stare oskarżenie, które nie ma racji bytu, chcieliśmy na nowo przestudiować dokumenty, także te tajne z Watykanu. Dzięki temu udało nam się udowodnić, że to oskarżenie było z gruntu fałszywe.
Piszecie o Ojcu Pio w tonie pełnym szacunku, wręcz uwielbienia, co jest zrozumiałe, ponieważ jesteście wierzący. Jednak czytając książkę, ma się wrażenie pewnej hagiograficzności.

To wrażenie tego, kto czyta - jeśli ktoś ma takie wrażenie, to my je oczywiście szanujemy. Jednak chcielibyśmy być oceniani nie przez pryzmat tonu, ale przez dokumenty, relacje świadków, które zebraliśmy.

Wiara pomaga w badaniu tego, co przydarzyło się Ojcu Pio?

To trudne dla wszystkich, ale też dla wszystkich możliwe. Nie jest istotne, czy mamy wiarę, czy nie. Najważniejsze to być poważnym, rzetelnym w badaniach, bez naginania dokumentów wedle uznania, prezentowania ich w sposób okrojony, niepełny, tendencyjny.

W książce piszecie o odpowiedzialności historyków. W dużej mierze to właśnie oni stworzyli obraz Ojca Pio. Jaki on jest?
Kiedy Ojciec Pio otrzymał stygmaty, nie czuł się wybrany. Odczuwał przerażenie, poniżenie i wielki ból - sam o tym pisał w listach do swoich przełożonych. Taka postawa demonstruje, myślę, świętość Ojca Pio, który czuł się instrumentem w bożych rękach, zamiast czuć się wybrańcem. Historia z kwasem karbolowym jest kłamstwem - nikt, powtarzam nikt, nie mógłby utrzymać tak wywołanych ran w tym stanie prze 50 lat. Ani z tym kwasem, ani z żadną inną substancją, co jest faktem naukowym. Zresztą jest doskonale udokumentowane, że Ojciec Pio pełnił funkcję osoby odpowiedzialnej za szpital, a wówczas panowała epidemia hiszpanki - dlatego sprowadzał kwas karbolowy, który rozcieńczony służył jako substancja dezynfekująca.

Medycyna do dziś nie potrafi wyjaśnić fenomenu stygmatów. Wierzący uważają, że są one znakiem bożej łaski, jednak istnieją teorie tłumaczące stygmaty zaburzeniami psychicznymi, hipnozą etc. Krytycy mówią, że niemożliwe, aby stygmaty były symbolem męki Chrystusa, ponieważ nie wiadomo, który jego bok został przebity. Mówi się także, że Rzymianie w czasie krzyżowania ludzi wbijali gwoździe nie w dłonie, ale w nadgarstki.
Stygmaty są znakiem, jednak nie są i nie mogą być tym, co przekona ateistów. Znam teorie dotyczące zaburzeń psychicznych, szanuję je i jestem przekonany, że zdarzały się przypadki histerii. Nie uważam jednak, że tak było w przypadku Ojca Pio. To prawda, że gwoździe wbijano w nadgarstki, jednak jest ewidentne, że te nadprzyrodzone znaki są zsyłane niektórym ludziom, przy czym wiadomo, że gdyby pojawiały się na nadgarstkach, właściwie paraliżowałyby osobę, która je otrzymała, pozbawiając ją możliwości używania dłoni.
Znane są także teorie mówiące, że Ojciec Pio był manipulowany przez osoby z najbliższego otoczenia? Czy można mówić o manipulacjach w tym przypadku?

Manipulowany nie. Jednak, co się często zdarza w przypadku wybitnych, charyzmatycznych osób - jak Ojciec Pio - ci, którzy go otaczają, rywalizują ze sobą o względy, w tym przypadku względy świętego. Niektórzy usiłowali ugrać coś, z całą pewnością. Jednak nie powiedziałbym, że Ojciec Pio był manipulowany.

Wśród hipotez dotyczących fenomenu Ojca Pio jest i ta, która usiłuje wyjaśnić to, dlaczego zawsze nosił rękawiczki - niektórzy twierdzą, że nosił je, aby uniknąć sytuacji, w której ktoś mógł_by z bliska przyjrzeć się ranom.
To nieprawda. Stygmaty były wielokrotnie badane. Nosił rękawiczki, aby tamować krew i nie przyciągać uwagi wiernych, kiedy odprawiał mszę.

Jana Pawła II i Ojca Pio łączyła wyjątkowa relacja. W 1962 roku spotkali się, wówczas papież poprosił brata z Gargano o modlitwę za chorą na raka Wandę Półtawską, swoją przyjaciółkę, która wkrótce wyzdrowiała. Polski papież miał wielki wpływ na beatyfikację i kanonizację Ojca Pio. Jak wyglądała ta relacja?
Jan Paweł II i Ojciec Pio byli obydwaj wielkimi mistykami. Spotkali się tylko raz, jednak pozostali w kontakcie do końca życia Ojca Pio. Biskup Wojtyła poprosił Ojca Pio o pomoc nie tylko w przypadku Wandy Półtawskiej, ale także w innych sytuacjach, czego świadectwa możemy znaleźć w niedawno odnalezionych listach. Ojciec Pio miał wyjątkowy stosunek do tego polskiego księdza, a później biskupa. Wierzę, że "kontaktowali się" poprzez modlitwę.

Jedni wspominają Ojca Pio jako osobę wyjątkowo uprzejmą, skromną, inni dają zgoła inne świadectwo, mówiąc, że był on dosyć trudny i niezbyt bystry. Jaka jest prawda?

Był osobą dość obcesową w stosunku do tych, o których wiedział, że niezbyt szczerze żałują swoich grzechów. Miał niezwykłą zdolność czytania w sercach ludzkich i nie tolerował kłamstw. Był prostym człowiekiem. Jednak wystarczy poczytać jego listy, żeby przekonać się, że był osobą inteligentną.

Wśród oskarżeń, jakie wysuwano pod adresem Ojca Pio, są i te, które przypisują mu sympatie faszystowskie. Jakie fakty z jego życia mogą być tak interpretowane?
Także to oskarżenie jest fałszywe i w naszej książce staramy się to wykazać. Jeśli był ktoś, kto trzymał się z dala od polityki, to był to właśnie Ojciec Pio.

Opinia Kościoła katolickiego na temat Ojca Pio zmieniała się dość często - Jan XXIII mówił o "ogromnym oszustwie" Ojca Pio, a jego następca Paweł VI w latach 60. oddalił wszystkie oskarżenia przeciwko niemu. Było i tak, że Ojciec Pio został pozbawiony prawa do odprawiania mszy.

Jest świętym, którego życie i działalność były przedmiotem wielu dochodzeń i ograniczeń. W pewnym sensie był osobą prześladowaną. Zdarzali się skorumpowani ludzie Kościoła, którzy nie byli w stanie pogodzić się z sukcesem Ojca Pio, z faktem, że ludzie go kochali. Poza tym, ogólnie rzecz biorąc, Kościół niezwykle ostrożnie podchodzi do tego typu fenomenów, częstokroć całkiem słusznie obawiając się nadużyć. Jednak trzeba podkreślić uległość Ojca Pio wobec wszystkiego, co się działo. Faktem jest, że ostatecznie Kościół zmienił swoje zdanie, decydując się nie tylko na beatyfikację Ojca Pio, ale także wynosząc go na ołtarze. Stało się to dzięki papieżowi, który osobiście przekonał się, że Ojciec Pio był rzeczywistym sługą bożym w każdym możliwym sensie, człowiekiem, który otrzymał doprawdy niezwykłe, wyjątkowe dary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl