Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: Trzy metry dalej i handlują legalnie. Pudlarze przechytrzyli urzędników

Agnieszka Jasińska
Tym razem urzędnicy "wzięli się" za pudlarzy z pl. Barlickiego.
Tym razem urzędnicy "wzięli się" za pudlarzy z pl. Barlickiego. Jakub Pokora
Wojna łódzkiego magistratu z pudlarzami trwa. W środę urzędnicy w asyście strażników miejskich zaatakowali m.in. handlarzy sprzedających na placu Barlickiego. Okazuje się jednak, że wystarczy przesunąć się o trzy metry, by handel stał się legalny.

- Podeszli do nas, rozdali kartki z wykazem legalnych miejsc do handlowania i kazali spakować towar. Zapytaliśmy, dlaczego. Usłyszeliśmy, że stoimy w nielegalnym miejscu i zaraz nam skonfiskują pudła. My na to, że to jest przecież targowisko. Pokazano nam wtedy, że targowisko jest trzy metry dalej. No więc przesunęliśmy towar o te trzy metry. Urzędnicy popatrzyli i pojechali. Odjechał też pudełkowóz. Natomiast straż miejska wypisała nam po 100 zł mandatu i też pojechała- opowiadają handlarze. - Co mamy robić? W ten sposób zarabiamy na życie.

Jedna z handlarek żaliła się, że wczoraj pięcioro dzieci rozpoczęło rok szkolny i pudełkowa sprzedaż to jej sposób na życie.

- Każdemu dziecku trzeba kupić podręczniki, zeszyty, długopisy. Skąd mam wziąć na to pieniądze? Handel to moje jedyne źródło dochodu - opowiadała. - Nie wynajmę sobie boksu na placu Barlickiego. Nie stać mnie. Kosztuje 1 tys. zł miesięcznie, a ja na czysto zarabiam niewiele ponad 800 zł miesięcznie.

Pudła przeniesione o trzy metry dalej już nikomu nie przeszkadzały. Dlatego po odjeździe urzędników i straży miejskiej handel trwał w najlepsze. Z kartonów można było kupić m.in. trampki, chusty i skarpetki. Na brak kupujących handlarze nie narzekali.

Wojnę z pudlarzami łódzki magistrat rozpoczął w ubiegły wtorek. Wzoruje się na Warszawie. W stolicy urzędnicy działają na podstawie artykułu 343 kodeksu cywilnego, według którego urzędnik miejski jako właściciel terenu ma prawo przywrócić na nim stan sprzed nielegalnego zajęcia przez handlarza. O ile jednak w stolicy dla handlujących pobłażania nie ma, o tyle w Łodzi urzędnicy w starciu z agresywnymi handlarkami nie radzą sobie najlepiej. Największą porażkę ponieśli na nielegalnym targowisku u zbiegu ul. Tatrzańskiej i Dąbrowskiego. Tam handlarki położyły się na swoich pudłach i uniemożliwiły konfiskatę towaru. Doszło przy tym do rękoczynów i szarpaniny. W tym tygodniu straż miejska stawia codziennie rano w tym miejscu radiowóz, który uniemożliwia handlarzom rozłożenie pudeł. Ci jednak przenieśli się na drugą stronę ulicy. I tam handlują w najlepsze. Oczywiście nielegalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki