Bezradność łódzkich urzędników w walce z nielegalnym handlem pudełkowym staje się powoli powodem do niewybrednych żartów. W czwartek urzędnicy w asyście strażników miejskich znów próbowali odebrać towar handlarkom sprzedającym w miejscach do tego niewyznaczonym. I kolejny raz ponieśli spektakularną porażkę. Podczas akcji doszło nawet do rękoczynów. W tłum gapiów poszybowały też majtki i skarpetki. Ostatecznie handlarki obroniły swój towar, a urzędnicy i straż miejska wsiedli w auta i odjechali z nielegalnego targowiska.
Akcja rozpoczęła się tuż po godz. 10. Urzędnicy i straż miejska postanowili wczoraj interweniować na targowisku na rogu ul. Tatrzańskiej i Dąbrowskiego. To właśnie tam we wtorek handlarki po kilkunastominutowej szarpaninie i krzykach obroniły swój towar. Kolejna porażka urzędników łódzkiego magistratu obnażyła ich bezradność wobec nielegalnego handlu. Pudlarki nie pozwoliły na konfiskatę towaru. Krzyczały w niebogłosy i szarpały się ze strażnikami.
Urzędnikom udało się zabrać część produktów jednej z handlarek. Ta jednak podczas interwencji zaczęła rozrzucać majtki i skarpetki w tłum gapiów.
- Niech wezmą to biedni a nie urzędnicy - krzyczała. W tym czasie pozostałe handlarki ustawiły wszystkie pudła w jedną piramidę i ustawiły się wokół niej. Przyłączyli się do nich przechodnie. Wśród tłumu obrońców piramidy była nawet 5-letnia Maja, która przyszła z mamą na zakupy.
Tuż przed godziną 11 strażnicy zrezygnowali z prób usunięcia handlarzy siłą. Na miejsce miała przyjechać policja. Jednak około godz. 11 urzędnicy i strażnicy nagle odjechali. Policja na nielegalnym targowisku się nie pojawiła. Świadkowie przekonują, że nikt nie wezwał służb, próbowano tylko postraszyć pudlarzy.
Efekt porannej wojny urzędników z handlarzami to zaledwie cztery 500- złotowe mandaty i cztery wnioski do sądu grodzkiego. Mimo wszystko łódzki magistrat ciągle upiera się, że akcja walki z pudlarzami to wielki sukces urzędu miasta.
Kiedy pudełkowóz i samochody straży miejskiej zniknęły z pola widzenia handlarki z ul. Tatrzańskiej zaczęły cieszyć się z kolejnego sukcesu.
- Jutro też tu wrócimy. Będziemy sprzedawać od samego rana - zapowiadały z uśmiechem.
Na nielegalnym targowisku u zbiegu ul. Tatrzańskiej i Dąbrowskiego przez kilka godzin po akcji pozostał jeszcze patrol straży miejskiej. Stał na samym środku pilnując, by kobiety nie rozłożyły swoich stoisk. Z boku targowiska, w samochodzie siedziały dwie handlarki. Czekały, aż strażnicy sobie pójdą.
- Zapraszamy jutro na zakupy - zachęcały przechodniów. - Niech tu też przyjdzie prezydent. Dlaczego nie stawi nam czoła? Dlaczego w ogóle nie chce z nami rozmawiać?
Tomasz Sadzyński, pełniący obowiązki prezydenta Łodzi przyznał, że jest gotowy spotkać się z handlarkami.
- Poza tym od poniedziałku urzędnicy będą rozdawać ulotki z wykazem miejsc, gdzie można legalnie handlować. Jest ich w Łodzi 70 - mówił Tomasz Sadzyński. - Akcję będziemy prowadzić do skutku, do czasu aż pudła znikną z ulic miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?