Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale mówią bezradnie: sorry, ale zamykamy SOR-y

Danuta Pawlicka
Dyrektorzy szpitali, w których są SOR-y, wczoraj debatowali w Wielkopolskim UW
Dyrektorzy szpitali, w których są SOR-y, wczoraj debatowali w Wielkopolskim UW Grzegorz Dembiński
Z mapy Poznania znika całodobowy ostry dyżur w szpitalu MSWiA. Dotychczasowych pacjentów tej lecznicy przejmą pozostałe Szpitalne Oddziały Ratunkowe (SOR). Zmiany, które zaczną obowiązywać już od września, uderzą przede wszystkim w chorych oczekujących na szybką pomoc.

- Każdy szpital ma prawo startować do nowego kontraktu lub nie startować. I my jako jednostka biznesowa zdecydowaliśmy o rozwiązaniu umowy bez podania przyczyny - mówi Przemysław Daroszewski, dyrektor szpitala MSWiA w Poznaniu. Za kilkanaście dni ta placówka zostanie wyrejestrowana z wielkopolskich szpitali udzielających świadczenia w systemie ratownictwa.

Dla Waldemara Kaźmierczaka, który zgłosił się na SOR do Szpitala im. Strusia w Poznaniu oznacza to wydłużenie się kolejki.

- Pół roku temu trafiłem tutaj ze złamaną ręką i czekałem ponad trzy godziny, bo przyjmowali przede mną pobitych pijanych oraz ludzi z udarami. To jak będzie po tych zmianach? - pyta retorycznie.

Siedzący obok starszy mężczyzna, któremu podczas budowy na działce spadła cegła na stopę, cieszy się, że nieszczęście przytrafiło mu się w czasie kanikuły.

- Teraz nie ma jeszcze kolejek, ale przed Bożym Narodzeniem tutaj będzie jak w dworcowej poczekalni - wróży nie bez przyczyny, bo niedawno szukał w tym szpitalu pomocy dla żony cierpiącej na woreczek żółciowy.

Może strach pacjentów jest na wyrost? Podczas wczorajszego spotkania w Wydziale Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie wypłynął problem SOR-ów, takiego niepokoju nie było widać. Dyrektorzy szpitali z Poznania i powiatu wstępnie zaakceptowali nowe rejony operacyjne, jakie niebawem przypadną im w udziale. Rejonizacja dotyczy karetek pogotowia, a nie pacjentów, którzy mają wybór lecznicy. W praktyce nie będzie różowo.

- Jeżeli szpital się zakorkuje, to nie będziemy wieźć chorego tam, gdzie chce, tylko tam, gdzie będzie miejsce - mówi jeden z ratowników, który z praktyki wie, jakie bywają kłopoty.

A od września Poznań będzie uboższy o jeden SOR. Nadal mają działać cztery takie ośrodki i dodatkowo izba przyjęć miejskiego Szpitala im. Raszei, która ostatecznie wycofała się z reorganizacji i wstrzymania przyjmowania pacjentów z karetek. W szpitalach, które przygotowują się na zwiększenie liczby przyjmowanych pacjentów, delikatnie mówiąc, nie widać euforii.

Najgłośniej protestuje Szpital Wojewódzki, który przejmie większość pacjentów po szpitalu MSWiA. Na razie dyrektorzy ostro krytykują nowy podział rejonów. Także pozostałe placówki nie ukrywają powodu swego niezadowolenia.

- Nie ma dzisiaj SOR-u, do którego by szpital nie dokładał - mówi dr med. Piotr Drybański, zastępca dyrektora 111 Szpitala Wojskowego w Poznaniu.

Dobowy ryczałt 7 tys. zł jest przekraczany o kilka tysięcy złotych. Tymczasem fundusz zdrowia płaci, z czym trudno się nie zgodzić, tylko za nadwykonania ratujące zdrowie i życie pacjenta. Skąd się bierze taka różnica, której nie chce pokrywać płatnik? Do szpitala przychodzi się z tymi samymi dolegliwościami, jak do lekarza rodzinnego. Z bólem gardła, z zastarzałymi bólami kręgosłupa, z reumatyzmem, który się odzywa podczas deszczu. A także z zadrą pod paznokciem i kleszczem na pośladku, gorączką, bólem brzucha. Nazbyt często lekarz rodzinny kieruje swojego pacjenta na SOR, bo tam jest pełny i szybki zakres badania. Dla wygody czy w trosce dobra pacjenta?

- Lekarz nie może nie przyjąć kogoś, kto się skarży na ból w klatce piersiowej, bo taki człowiek musi być zbadany - tłumaczy Jan Sawicz, zastępca dyrektora Szpitala im. Strusia.

Inaczej do tego podchodzi dr Bożena Janicka, prezes Wojewódzkiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych: - Pacjenci nie są przypisani do pomocy wieczorowej, więc wybierają szpital, a tam nie wiedzą, co robić, bo nie ma zakresu podstawowych świadczeń dla SOR-ów - twierdzi.

- Trzeba mieć racjonalne podejście do stanów nagłych, a przeziębienie nim nie jest - mówi lekarka. W ten sposób ograniczy się koszty, odciąży lekarzy w lecznicach, zmniejszą się kolejki naprawdę cierpiących.

Ile SOR-ów?

Poznań nie jest pierwszym miastem, w którym znikają SOR-y. Lublin zrobił to pierwszy, a w wielu regionach dyrektorzy szpitali zapowiadają,że będą zmniejszać liczbę SOR-ów. W małych miejscowościach z innych powodów niż w dużych aglomeracjach. Tam po prostu sąsiadują z sobą lecznice, więc o po-łączenie nie będzie trudno.

W sprawie SOR-ów padają też inne głosy, w których przypomina się, iż docelowo jeden taki oddział powinien być organizowany dla 200-250 tys. mieszkańców. W Wielkopolsce, jak informuje WOW NFZ, jest ich o wiele za dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski