Mossad - agencja, która dopadnie każdego wroga Izraela na świecie

Wojciech Rogacin
Gdy rządy państw na świecie słyszą słowo "Mossad", spodziewają się kłopotów. Po aresztowaniu na lotnisku w Warszawie na początku czerwca domniemanego agenta izraelskiego wywiadu Uriego Brodskiego kłopoty spadają na polski rząd.

Niemieckie władze domagają się od polskiego MSZ jego ekstradycji do Niemiec w związku ze śledztwem prowadzonym w sprawie fałszowania dokumentów. Izrael zażądał natomiast odesłania Brodskiego do ojczyzny. Polskie władze stoją przed dylematem, bo jakakolwiek decyzja będzie oznaczała zgrzyt w stosunkach z którymś z przyjaciół: Izraelem lub Niemcami.

Czyli typowa sprawa związana z izraelskim wywiadem. Bo jeśli jakakolwiek agencja szpiegowska działa dziś w sposób znany światu z książek i filmów o Jamesie Bondzie, to nie jest nią z pewnością brytyjski wywiad MI6 ani amerykańska CIA, tylko właśnie Mossad [Instytucja - red.].

Piękne kobiety, luksusowe hotele w najdroższych miastach świata, międzynarodowe intrygi, brawurowe akcje na wszystkich kontynentach, zabójcze i zdradliwe kochanki, trucizny, bomby podkładane w telefonach czy pod łóżkiem - to zaledwie ułamek arsenału działań, jakim posługuje się izraelski Instytut ds. Wywiadu i Zadań Specjalnych, w skrócie: Mossad.

Agenci Mossadu, którego pierwotnym mottem był cytat z biblijnej Księgi Przysłów (24:6): "Bo roztropnie poprowadzisz wojnę; tam zwycięstwo, gdzie wielki doradca" - lubią, jak widać, słowa "wielki doradca" interpretować jako "przebiegły doradca".

Zatrzymanie na początku czerwca w Warszawie agenta Mossadu podającego się za Uriego Brodskiego, co zapewne jest jego fałszywym nazwiskiem, tylko potwierdza, że dla tej agencji nie istnieją granice - ani państw, ani repertuaru środków, jakim dysponuje - liczy się jedynie dobro i bezpieczeństwo ich państwa.

Ktoś nam śmiertelnie zagraża? Zabijamy go
Według niemieckiej gazety "Der Spiegel" osobnik posługujący się paszportem na nazwisko Uri Brodsky jest agentem izraelskiego wywiadu zamieszanym w załatwianie fałszywych paszportów niemieckich dla innych agentów Mossadu, którzy w styczniu bieżącego roku po zakrojonej na szeroką skalę akcji zamordowali w hotelu w Dubaju palestyńskiego terrorystę Mahmuda al-Mabhouha.

W Dubaju izraelscy agenci działali zgodnie ze swoimi podstawowymi zasadami, które po operacji w Dubaju opisał "The Times". Jeśli musimy coś wykonać, wykonujemy. Uważamy kogoś za śmiertelne zagrożenie, zabijamy go. Zaatakowano nas - odpowiadamy atakiem. Nie marnujemy czasu na wyjaśnienia czy usprawiedliwianie się. Po prostu działamy. Bez skrupułów. I odmawiając jakichkolwiek komentarzy. A na słowa oburzenia świata nawet nie wzruszamy ramionami. Szkoda słów.
Jak ustaliła policja w Dubaju w operację zabicia al-Mabhouha zaangażowanych było co najmniej 32 agentów Mossadu rozrzuconych w kilku krajach Europy. 11 z nich przyjechało do Dubaju, część zajmowało się zdobywaniem paszportów prawdziwych osób, pod których następnie podszywali się agenci. Chodziło o Bogu ducha winne osoby z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Irlandii, które już po samym morderstwie ze zdziwieniem dowiadywały się z mediów, że to ludzie o ich nazwiskach dokonali w Dubaju zabójczej akcji.

Centrum dowodzenia operacją znajdowało się w Austrii. Wszyscy z 11 zabójców przybyłych do Dubaju z Paryża, Rzymu, Zurychu udawali zagranicznych turystów. Gdy al-Mabhouh szedł korytarzem do swego pokoju w hotelu Al Bustan Rotana, nie wiedział, że idący tuż za nim mężczyzna w stroju do tenisa i z rakietami w ręku to nie zwykły turysta, ale jego przyszły zabójca, który miał dolepione wąsy. Inny kroczący korytarzem blondyn za kilka godzin okazał się brunetem. Obaj zobaczyli, że Palestyńczyk wynajął pokój nr 230 i minuty później przekazali tę informację do centrum w Austrii.
Godzinę przed morderstwem rzekomy Francuz Peter Elvinger, jak się okazało, dowodzący akcją agent Mossadu, w tym samym hotelu zarezerwował telefonicznie pokój nr 237, leżący dokładnie naprzeciwko pokoju Palestyńczyka. Gdy o 20.34 al-Mabhouh wrócił do pokoju, zastał w nim cztery osoby - agentów Mossadu. Według policji Palestyńczyk został uduszony.

Dwie godziny później nikogo z 11 agentów izraelskich nie było już na terytorium Dubaju. Elvinger odleciał do Monachium przez Katar, dwóch agentów poleciało do Paryża, pozostali przez Hongkong i RPA także udali się do Europy.

Uderzają jak grom z jasnego nieba

Takie akcje poza granicami kraju to dla Mossadu żadna nowość. Od powstania w 1949 r. agencja prowadziła dziesiątki brawurowych akcji za granicą, przy których bledną nawet dokonania Jamesa Bonda. W 1960 r. po wielomiesięcznych obserwacjach schwytała w Argentynie i przewiozła do Izraela Adolfa Eichmanna, twórcę hitlerowskiego programu eksterminacji narodu izraelskiego.

Agenci Mossadu nie tylko przygotowali zbombardowanie reaktora atomowego w Iraku w 1979 r. czy wykradli w 1956 r. przemówienia na forum poliutbiura Nikity Chruszczowa oskarżającego Stalina o nadużycia.

Jedną z najbardziej brawurowych akcji Instytucji było uwolnienie we wrogiej Ugandzie zakładników samolotu Air France w 1976 r. Gdy palestyńscy terroryści wylądowali na lotnisku Entebbe w rządzonej przez sprzyjający im reżim Ugandzie, natychmiast zjawił się tam oddział Mossadu i wojsk izraelskich i błyskawicznie odbił zakładników.
W operacji, której nadano idealnie pasujący kryptonim "Grom z jasnego nieba" zginęło tylko troje pasażerów. Zabici zostali natomiast wszyscy zamachowcy i 45 żołnierzy Ugandy, zestrzelono 11 ugandyjskich myśliwców MiG dostarczonych przez Sowietów. Jedyną śmiertelną ofiarą Mossadu był dowodzący operacją Jonathan Netanjahu, starszy brat obecnego premiera Izraela.

Jeszcze większym echem odbiła się w świecie operacja "Gniew Boga" wykonana na osobisty rozkaz premier Goldy Meir. Izraelska żelazna dama rozkazała ścigać i zabić 11 członków terrorystycznej organizacji palestyńskiej Czarny Wrzesień, którzy porwali i zamordowali 11 izraelskich sportowców podczas Olimpiady w Monachium w 1972 r.

Mossad tropił i zabijał terrorystów kolejno w Rzymie, na Cyprze, w Paryżu, Bejrucie, Atenach, i znów w Rzymie. Zamordowano omyłkowo także niewinnego marokańskiego kelnera w Norwegii, którego agenci wzięli za mózg zamachów w Monachium Aliego Hassana Salameha. Tego ostatniego ostatecznie wytropiono w Bejrucie. Zginął, gdy eksplodowała bomba pod jego samochodem, a udział w zamachu brał - w przebraniu kobiety - późniejszy premier Izraela Ehud Barak.

Mossad: Zastrzelenie wroga na ulicy byłoby zbyt łatwe. Chcemy, by terroryści bali się nas dzień i noc

Nie tylko cudzoziemcy padali ofiarami Mossadu. Także ci Izraelczycy, którzy - według szefów Instytucji - mogli zagrozić bezpieczeństwu kraju. W 1986 r. izraelski fizyk atomowy Mordechaj Vanunu, który przebywał na emigracji w Wielkiej Brytanii i tam ujawnił szczegóły izraelskiego tajnego programu budowy bomby atomowej, poznał w Londynie uroczą 26-letnią Amerykankę Cheryl Hanin. Naukowiec zakochał się w niej i zgodził się wyjechać z nią na romantyczny urlop do Rzymu. W hotelu sympatia odurzyła go środkami nasennymi, a jej koledzy z Mossadu wywieźli go do Izraela. Vanunu nawet wtedy nie uwierzył, że piękna Cheryl jest agentką Mossadu.

Nigdy nie uciekniecie przed Mossadem
To właśnie spektakularne akcje nadają Mossadowi rozgłos na całym świecie. I o to szefom tej organizacji chodzi. - Nie chcemy załatwiać spraw poprzez zwykłe zastrzelenie kogoś na ulicy. To byłoby zbyt łatwe - mówił cytowany przez gazetę "The Guardian" David Kimche, były wiceszef Mossadu po zabójstwie Mahmuda Hamshariego w jego mieszkaniu Paryżu (wybuchła bomba podłożona w jego telefonie). - Podkładając bombę w jego telefonie, daliśmy [terrorystom - red.] jasny przekaz, że dorwiemy ich w jakimkolwiek miejscu o jakiejkolwiek porze. Że przez 24 godziny na dobę mogą się spodziewać ataku.

Taka postawa i zabójstwa często budzą w świecie zastrzeżenia moralne. Wątpliwości nie mają natomiast Izraelczycy, co więcej, dziwią się światu, gdy są przezeń potępiani za akcje takie jak morderstwo w Dubaju. Wiedzą, że ich kraj od swego powstania w 1948 r. cały czas jest w stanie wojny o przetrwanie, gdy sąsiedzi w regionie - bliżsi lub dalsi - wzywają do zepchnięcia Izraela do morza.

Gdy na jaw wyszły szczegóły operacji w Dubaju, zapanowała w Izraelu nowa fala mody na Mossad. Kariera w tej agencji stała się w ostatnich miesiącach marzeniem rzesz młodych Izraelczyków. Centrum rekrutacyjne Mossadu nie nadążało przyjmować zgłoszeń od młodych ludzi, pragnących zasilić szeregi tajnej agencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl