Tak kształcą się elity tego kraju

Mira Suchodolska
Program edukacyjny dla elit, na który stać tylko zamożnych polityków i biznesmenów. Szkoła dla wybranych pod patronatem Opus Dei. W ten sposób, po raz kolejny zresztą, wraca temat szkół prowadzonych przez Stowarzyszenie ''Sternik''.

A to za sprawą informacji powtarzanych przez media o przyjaźni Romana Giertycha z Radosławem Sikorskim. Jedną z płaszczyzn, na której miałaby się cementować ta znajomość, jest właśnie szkoła, do której politycy posyłają swoje dzieci.

Wysuwana jest teza, że kontakty towarzyskie między rodzinami Giertychów a Sikorskich wzięły się między innymi z tego, że dzieci obu par uczęszczają do placówek związanych z Opus Dei. - I choć szkoły nie są koedukacyjne (Sikorscy mają synów, Giertychowie córki) i jest różnica wieku między dziećmi, to rodzice mają okazję spotykać się w ramach prac stowarzyszenia zarządzającego placówkami - pisze jedna z gazet. Nawiasem mówiąc: do szkoły Sternika chodzi już tylko młodszy syn szefa MSZ, starszy został wysłany do szkoły za granicą.

Szkoła elit
Rzeczywiście, moje córki uczęszczają do szkoły prowadzonej przez Stowarzyszenie ''Sternik'' i muszę powiedzieć, że jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy - przyznaje ze śmiechem Roman Giertych. - Natomiast teza, abym się z Radkiem Sikorskim spotykał właśnie w szkole, jest, łagodnie rzecz biorąc, przesadzona- zapewnia. - Ale to bardzo dobra, stawiająca duże wymagania zarówno dzieciom, jak i rodzicom szkoła - mówi.

Paweł Zuchniewicz, dyrektor ds. komunikacji Stowarzyszenia Wspierania Edukacji i Rodziny ''Sternik'', bo tak brzmi pełna nazwa organizacji prowadzącej dziś kilka placówek w całym kraju, w tym także przedszkole, szkołę podstawową i gimnazjum w podwarszawskich miejscowościach (Międzylesie, Falenica, Józefów), trochę zżyma się na taką reklamę, która stawia ich w nieco sensacyjnym świetle. - Nieszczególnie zależy nam na właśnie takim nagłaśnianiu naszej działalności - mówi.

To nie jest miejsce dla bogatych, gdzie zaparkujesz dziecko i ciężar wychowania zrzucisz na szkołę

Ale zarówno on, jak i Monika Kossel ze stowarzyszenia przyznają, że marka Sternika faktycznie przyciąga także ludzi o znanych z pierwszych stron gazet nazwiskach. Ale ci znani czy bardzo zamożni, twierdzi Monika Kossel, to może z 10 proc. wszystkich rodziców. Znakomita zaś większość to po prostu rodziny inteligenckie, zwykle wielodzietne, którym zależy na dobrej edukacji potomstwa.

Niemniej do szkół Sternika swoje dzieci posłał Jerzy Polaczek, były minister infrastruktury w rządzie PiS (w tym celu przeprowadził się do Warszawy ze Śląska). Za dobre miejsce dla dzieci uznał je także znany publicysta TVN 24 Bogdan Rymanowski - do męskiej szkoły chodzi tam jego 9-letni syn, a do żeńskiej 12-letnia córka. Wnuki umieścił w nich skrajnie prawicowy Antoni Macierewicz, ale także liberalna Henryka Boch-niarz. - Ale u nas nie jest ważne, czy jesteś ministrem. Liczy się, jak bardzo angażujesz się w szkołę, współpracujesz z nią dla dobra dzieci - mówi Kossel. I dodaje, że faktycznie, ich szkoły są elitarne. - Dla wymagających, od siebie - mówi.

''Projekt'', jak mówią o swoim edukacyjnym przedsięwzięciu członkowie Sternika, zgromadził dziś 500 rodzin i ponad tysiąc dzieci. Placówki stowarzyszenia zaczęły działać od 1 września 2004 r., a stworzyli je sami rodzice którzy chcieli, aby ich dzieci uczęszczały do szkoły, w której będą obowiązywały takie same zasady i ideały, jakie oni sami wyznają. Wielu z założycieli było członkami Opus Dei i - tworząc stowarzyszenie - kierowali się słowami założyciela Opus Dei św. Josemaria Escriva. ''Zakładajcie szkoły dla swoich dzieci - mówił - szkoły będące przedłużeniem domu rodzinnego, w którym praktykuje się ducha służby, współpracy, hojności, jedności''. - Ale mówienie, że to szkoła Opus Dei, jest krzywdzące dla tych rodziców, którzy związani są z innymi formacjami, jak Rodzina Rodzin, Kościół Domowy czy Oaza - tłumaczy Monika Kossel. Bo szkoła promuje wartości chrześcijańskie, choć, jak zapewniają członkowie Sternika, dla dzieci osób niewierzących też znajdzie się tu miejsce.

Najważniejszym jednak założeniem "projektu" jest to, że prowadzone przez niego szkoły czy przedszkola nie są miejscami tylko dla dzieci, ale dla całych rodzin. I to nie dzieci są w nich najważniejsze, lecz właśnie rodzina. To placówki totalne, które organizują nie tylko naukę i wychowanie, ale też czas dzieci i ich rodziców. To nie jest miejsce, jak mówi Zuchniewicz, dla tych, którzy mają pieniądze i chcą luksusowo zaparkować dzieci. Rola rodzica nie ogranicza się do spotkań z tutorem, szkolnym opiekunem (wywiadówek tu nie ma).

Wspólnie ze szkołą organizują wycieczki, imprezy kulturalne. Niedawno grupa chłopców z ojcami pojechała do Francji na warsztaty śpiewów gregoriańskich. Sami rodzice organizują też wykłady, na których dowiadują się np. o różnych fazach rozwoju dziecka, o procesie jego uczenia i, generalnie rzecz biorąc, o tym, jak być dobrym rodzicem. To wymaga zaangażowania i, co bywa najtrudniejsze, znalezienia czasu.

- Mnie często trudno jest i było wygospodarować czas na spotkanie z tutorem moich córek - przyznaje Giertych. Radka Sikorskiego też często w szkole nie widują, syna częściej przywozi matka lub po prostu kierowca. Ale podobnie trudno wygospodarować czas menedżerom. - Takie czasy - mówi Monika Kossel i dodaje, że rodzice i tak robią, co mogą, i bardzo się angażują w życie szkoły.

- My też przeprowadziliśmy się z jednego końca Warszawy na drugi, aby nasze dzieci miały bliżej do szkoły - opowiada Katarzyna Astrachancew. Ona (pracownik działu personalnego) i jej mąż Krzysztof (informatyk) posyłają do placówek Sternika dwóch synów. Czterolatek chodzi do przedszkola, starszy jest w klasie przygotowawczej. - To nie zwyczajne placówki oświatowe, a przygoda i pomoc dla rodziny - mówi Astrachancew. To miejsce polecili im znajomi i, jak mówi, nie tylko są zadowoleni, ale całkowicie ''wkręcili się'' w życie szkoły. I akceptują jej zasady.

Po pierwsze, że najważniejsze dla dzieci jest wychowanie, edukacja dopiero na drugim miejscu. I to działa. Od przedszkola dzieci uczone są pewnych nawyków: porządku, działania w grupie, samodzielności, dyscypliny, bycia życzliwym. A to się przekłada na wyniki w nauce. Bo, jak tłumaczy Monika Kossel, wiedza się dezaktualizuje, ale narzędzia przydatne do jej zdobycia zostają. Dlatego wyniki nauczania w placówkach Sternika należą do najwyższych w kraju, przy czym jeśli w młodszych klasach różnica między ich wynikami a średnią krajową nie jest jeszcze duża, systematycznie rośnie w starszych.

Szkoła wcale nie tania
Kolejną zasadą jest to, że szkoły nie są koedukacyjne. Ta rozdzielność płciowa wynika z prostej przyczyny - różnic w rozwoju między dziewczynkami a chłopcami, innego sposobu przyswajania wiedzy. Następna zasada to liczne klasy: za idealne uznaje się 28-30-osobowe - bo diament szlifuje się diamentem, a człowieka człowiekiem. I jeszcze ta, że za dobrą edukację trzeba płacić. - Niektórzy rodzice pobrali kredyty, by móc posłać dzieci do naszych szkół - mówi Zuchniewicz.

Każdy, kto posyła tu dziecko, musi wykupić udziały w wysokości kilknastu tysięcy złotych. Przeciętne czesne za dziecko to około tysiąc złotych miesięcznie. Jednak wysokość kwoty negocjowana jest indywidualnie i osoby gorzej uposażone płacą mniej. Wrezultacie 40 proc. biedniejszych uczniów jest dofinansowywanych przez 60 proc. zamożniejszych. Bo w idei Sternika nie chodzi o to, by robić getto dla bogatych, tylko dobrą szkołę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tak kształcą się elity tego kraju - Portal i.pl

Komentarze 12

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

W
Wizytator
2018-11-23T09:46:07 01:00, Nauczyciel:

Powiem szczerze, że jakość nauki w tej szkole odbiega dalece od oczekiwań. Polityka szkoły ma na celu wyłącznie przedstawienie swojego wspaniałego wizerunku, natomiast dzieci wymagają dokształcania poza szkołą. Problemy dotyczą podstawowych przedmiotów takich jak: matematyka czy j. angielski lecz również innych... Oceny są niejednokrotnie niemiarodajne, mocno naciągane. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że poziom nauczania w niejednej szkole publicznej jest wyższy. Na plus wychowanie w duchu patriotycznym. Można jednak zauważyć wśród uczniów dużą dozę przemocy oraz wulgaryzmów.

Jeśli chodzi o mnie na minus jest także podziała szkoły wg płci uczniów. Takie podejście może prowadzić do wykształcenia niewłaściwych cech, uprzedzenia do płci przeciwnej. Nie zachodzą podstawowe mechanizmy socjologiczne.

To nie jest duch patriotyczny, bo tam jest mix z obu skrajnych stron i polityka rodziców odbija się tylko w postaci dodatkowego napięcia u dzieci i to w fazie rozwoju emocjonalnej inteligencji.

Tam jest trochę duch sekciarski. A jak wiadomo diabła wkurza nadmierna pobożność... Więc palą BOGU swieczkę i diabłu ogarek! Sekta!

U
Uczeń Żagli
Ja jako uczeń mowie: dobra szkoła i tyle! Podoba mi się. Jestem w sterniku od 10 lat a zamierzam pójść jeszcze do liceum . I tyle polecam serdecznie!
R
Rodzice
Popieramy komentarz przedmówcy - Nauczyciela.
Nasze dzieci po kilku latach spędzonych w szkole "Sternika" przeszły do zwykłej szkoły publicznej.
Okazało się, że z wszystkich szóstek i piątek zrobiły się "mocne czwórki".
Lat tam spędzonych nie cofniemy, ale teraz widzimy, że sprawdzone metody nauczania doświadczonych nauczycieli w szkole publicznej, dają lepsze rezultaty niż "nowatorskie", prowadzone przez młodziutkich nauczycieli po studiach, którymi łatwo sterować ideologicznie.
Test sprawdzający napisany w szóstej klasie na 20% z matematyki przez inteligentną klasę robi druzgoczące wrażenie. A wypowiedź naszego syna, że w publicznej szkole najgorszy uczeń z matematyki potrafi więcej niż jego inteligentni koledzy z byłej klasy "Sternika", jest doskonałym potwierdzeniem naszych doświadczeń.

Oczywiście kadra zarządzająca nie przyjmuje żadnych słów konstruktywnej krytyki, a dzieci osób, które zauważają jakieś problemy otrzymują nagle wyższe stopnie, by rodzic był zadowolony.

A metody "wychowawcze", które były tam stosowane to już temat na zupełnie inną wypowiedź...
N
Nauczyciel
Powiem szczerze, że jakość nauki w tej szkole odbiega dalece od oczekiwań. Polityka szkoły ma na celu wyłącznie przedstawienie swojego wspaniałego wizerunku, natomiast dzieci wymagają dokształcania poza szkołą. Problemy dotyczą podstawowych przedmiotów takich jak: matematyka czy j. angielski lecz również innych... Oceny są niejednokrotnie niemiarodajne, mocno naciągane. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że poziom nauczania w niejednej szkole publicznej jest wyższy. Na plus wychowanie w duchu patriotycznym. Można jednak zauważyć wśród uczniów dużą dozę przemocy oraz wulgaryzmów.
Jeśli chodzi o mnie na minus jest także podziała szkoły wg płci uczniów. Takie podejście może prowadzić do wykształcenia niewłaściwych cech, uprzedzenia do płci przeciwnej. Nie zachodzą podstawowe mechanizmy socjologiczne.
A
Andrzej
Co by nie mowic i pisac tego typu szkola..to prawdziwa...z dobrym klimatem szansa na normalna edukacje...kontakt z normalnymi nauczycielami....trenerami m.in. od szachow ......o wysokim poziomie zaangazowania i profesjonalizmu...pasjonatami........gdzie znajdziemy cos podobnego w Polsce......???........ano...nidzie wiecej tskiego projektu nie ma..taka prawda....Jozefow gora!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!@@@@@@@@
z
zuza
Wszyscy chcemy wolności, bez granic.
Może właśnie reguły, zmiejszaja wizyty u psychologa
s
smieszna placa
Idea piękna ale niestety zarobki nauczycieli pracujących w placówkach sternika to kpina, przynajmniej w Poznaniu,placa nauczycielki wychowawcy z pełnym wyksztalceniem 1500zl netto,caly etat, zero dodatków wstyd
A
Anna
Międzylesie ani Falenica to nie są podwarszawskie miejscowości, tylko osiedla Dzielnicy Wawer Miasta Stołecznego Warszawy...
P
POLAK
Wszyscy, którzy posyłają dzieci do tego typu szkół próbują zapomnieć, o dzieciach , których świat się zawalił z powodu rozwodu rodziców, zapominają o samotnych, opuszczonych w domach dziecka. Najlepiej odcinać się od problemów społecznych i podkreślać swoją inność. W ten sposób tworzą się podziały społeczne, na dzieci lepsze i te gorsze. Nie podoba mi się ten model szkół. Nasi politycy powinni się zastanowić, gdzie są zachowane prawa konstytucyjne, w której wyraźnie pisze, że edukacja powinna być równa, bezpłatna i ogólnodostępna. W złym kierunku nasz kraj pędzi, jeszcze trochę i będziemy mieć problemy, z którymi boryka się obecnie Francja, gdzie mniejszość muzułmański ma więcej do powiedzenia , niż przeciętny obywatel. Dodatkowo te wszystkie prywatne szkoły otrzymują subwencje z naszego państwa, na każde dziecko to spora kwota, a skoro dziecko nie uczęszcza do szkoły państwowej , to zwyczajnie są nie dofinansowane, a samorządy tej luki nie uzupełniają. I koło się zamyka, a kto na tym tylko zyskuje, sami sobie odpowiedzcie??
D
Dolek
Mamy syna w tej szkole i jestesmy bardzo zadowoleni. Zarówno z aspektów wychowawczych i jak i osiągnięć edukacyjnych.
r
rodzice
My posyłamy tam swoje dzieci i jesteśmy zadowoleni a przede wszystkim one lubią tam chodzić. Jest tam dużo zwykłych ludzi i rodzin, którzy nie chcą oddać dziecka jak paczkę na 8 h, odebarć i na tym koniec edukacyjnej troski. Każdy ma prawo wyboru, wychownie w wartosciach wymaga pracy. My wybraliśmy mieć starszy samochód a lepszą szkołę i tyle. Każda prywatna szkoła kosztuje, wcześniej za prywatne przedszkole w małej miejscowości płaciliśmy tyle samo.
z
zenon
Niebezpieczna, sekciarska szkoła...
Wróć na i.pl Portal i.pl