Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co wyniknie z majstrowania przy wieku emerytalnym

Andrzej Gębarowski
Europejskim standardem jest obecnie 65 lat dla mężczyzn i kobiet, ale Niemcy i Dania już podnoszą wiek graniczny do 67 lat
Europejskim standardem jest obecnie 65 lat dla mężczyzn i kobiet, ale Niemcy i Dania już podnoszą wiek graniczny do 67 lat Andrzej Szozda
Rząd przygotowuje podwyższenie wieku emerytalnego. Dziś, żeby dostać emeryturę, trzeba mieć 60 lat (kobiety) lub 65 lat (mężczyźni). Dotyczy to większości zatrudnionych, bo są grupy wyłączone z tej zasady (ze służbami mundurowymi i górnikami na czele), które przechodzą na emeryturę wcześniej.

Głównym motorem zmian jest minister Michał Boni, specjalista od polityki społecznej. Jego zdaniem, decyzję o podwyższeniu wieku emerytalnego trzeba będzie podjąć w ciągu "roku, dwóch, trzech". Konieczność wprowadzenia takiej reformy uzasadnia się obroną przed załamaniem się systemu emerytalnego, który już obecnie tworzy deficyt. Z prognoz wynika, że jeśli w systemie nic się nie zmieni, emerytury dzisiejszych 50-latków będą niższe od emerytur wypłacanych obecnie; w jeszcze gorszej sytuacji znajdą się młodsze pokolenia - dzisiejsi 20-, 30- i 40-latkowie. Oni mogą mieć emerytury nawet o jedną trzecią niższe.

Z tymi ponurymi szacunkami korespondują nastroje społeczne. Prawie połowa ankietowanych ostatnio przez Instytut PBS DGA uważa, że ich emerytura wyniesie mniej niż 60 proc. ostatniej pensji. Tymczasem, zdaniem respondentów, aby wystarczyła na niezbędne wydatki, powinna wynieść co najmniej 80 proc. Nic dziwnego, że większość Polaków - 74 proc. kobiet i 56 proc. mężczyzn - boi się przejścia na emeryturę. Dwie trzecie nie ma wątpliwości, że na starość będzie żyć więcej niż skromnie.

Według opracowanej przez Boniego strategii "Polska 2030", Polak - jeśli chce dostawać emeryturę na poziomie 90 proc. ostatniej pensji - powinien pracować do ukończenia 67,5 roku życia, czyli w przypadku kobiet aż o 7,5 roku dłużej! Rząd planuje więc, że wiek emerytalny kobiet i mężczyzn zostanie zrównany oraz wydłużony do co najmniej 67 lat w roku 2030. W wariancie, który przeciekł do opinii publicznej, chodzi o stopniowe zrównywanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz wydłużanie wieku emerytalnego - w tempie półrocznego wydłużenia w każdym kolejnym roku.

Jakie to może przenieść efekty? Zdaniem rządu, wydłużenie wieku granicznego o jeden rok zwiększy roczną emeryturę o 400 zł w przypadku mężczyzny i 230 zł w przypadku kobiety. Ważny szczegół - te zmiany nie dotyczyłyby osób, którym do emerytury brakuje 10-15 lat. Wiele zatem zależy od tego, kiedy zostaną wprowadzone. Jeśli szybko - mogą objąć osoby, które zbliżają się lub skończyły właśnie pięćdziesiątkę.
Wiele krajów Unii Europejskiej przygotowuje się do wydłużenia wieku emerytalnego. Obecnie europejskim standardem jest 65 lat zarówno dla mężczyzn jak i kobiet, ale niektóre kraje - jak ostatnio Niemcy i Dania - już podnoszą wiek graniczny do 67 lat. Na przykład w Niemczech zaplanowano sukcesywne przesuwanie tej granicy, by osiągnąć 67 lat w 2029 roku.

W Polsce rząd planuje, że wiek emerytalny kobiet i mężczyzn zostanie zrównany oraz wydłużony do 67 lat w roku 2030. Podobnie, jak to postanowiono w Niemczech, rozważa się stopniowe zrównywanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz wydłużanie wieku emerytalnego - w tempie półrocznego wydłużenia w każdym kolejnym roku.

Istnieje też możliwość - wspomniała o niej ostatnio minister pracy Jolanta Fedak - że Polska zrezygnuje z odgórnego określania wieku emerytalnego. Rząd bądź parlament mógłby ustalać, ile wynosi "minimalna godna emerytura". Ile konkretnie wyniosłoby to "minimalne godne świadczenie"? Ministerstwo Pracy jeszcze tego nie wie - dziś emerytura nie może być niższa niż 675 zł brutto, zaś średnia emerytura według ZUS to 1,5 tys. zł brutto. W każdym razie osoba, która przekroczyłaby minimalny próg, mogłaby niezależnie od wieku odejść z pracy.

Podobny przepis obowiązuje w Szwecji, ale dotyczy osób, które skończyły 60 lat. Możliwe, że to samo ograniczenie zostanie też wprowadzone w Polsce". Będziemy szukali sposobu, który da wolność wyboru, ale też spowoduje de facto, że ludzie będą mogli liczyć na wyższą emeryturę dlatego, że dłużej pracują" - powiedział ostatnio premier Donald Tusk.
W Polsce już obecnie obowiązuje mechanizm, który uzależnia wysokość emerytury od wieku przejścia na emeryturę: kapitał emerytalny dzielony jest przez długość trwania życia. Dokładniej - emeryturę wylicza się, dzieląc zgromadzone w czasie pracy składki przez przewidywaną długość życia na emeryturze, na podstawie tablic statystycznych GUS. Krótszy okres pracy oznaczać więc będzie mniejszy kapitał do podziału na większą liczbę lat, a więc znacznie niższą emeryturę. I odwrotnie - dłuższy okres pracy spowoduje wzrost kapitału, który będzie dzielony przez mniejszą liczbę lat, jakie nam statystycznie pozostały do przeżycia. W efekcie emerytura wzrośnie. Rząd oblicza, że podniesienie tego okresu o jeden rok ponad ustaloną obecnie granicę zwiększy roczną emeryturę o około 400 zł w przypadku mężczyzny i 230 zł w przypadku kobiety.

Obecny system emerytalny został wprowadzony w 1999 roku. Jest on oparty na dwóch obowiązkowych filarach: Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i otwartych funduszach emerytalnych. Ubezpieczeni otrzymają na emeryturze tyle, ile uzbierają plus ewentualne zyski wypracowane przez fundusze. Od pensji każdego pracującego na przyszłą emeryturę przekazywane jest 19,52 proc. pensji. Z tego 12,22 proc. trafia do ZUS, a 7,3 proc. do OFE.

Ministrowie finansów i pracy zaproponowali ostatnio, aby do ZUS trafiało 16,52 proc., a do OFE tylko 3 proc. Według ich argumentacji, miałoby to wpłynąć na zwiększenie przyszłych emerytur.
W Komisji Trójstronnej, gdzie spotykają się przedstawiciele rządu, związków zawodowych i pracodawców, od kilku tygodni toczą się dyskusje nad reformą systemu emerytalnego. Omawiane są kwestie: opłat za zarządzanie funduszami OFE, konkurencji między nimi, instrumentów finansowych, w jakie fundusze mogłyby inwestować, zasad inwestowania przez OFE za granicą.

Kontrowersje dotyczą zwłaszcza kwestii opłat ponoszonych przez członków OFE. Zdaniem niektórych ekspertów są one za wysokie, gdyż zaraz na początku uszczuplają nasze składki o 7 procent, a potem dochodzi jeszcze prowizja za zarządzanie. Rząd już zdecydował o ich obniżeniu od przyszłego roku do połowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski