Galeria - Jedenastka Arki Gdynia na derby
Galeria - Jedenastka Lechii Gdańsk na derby
Dariusz Pasieka, trener Arki, nie zaskoczył ze składem i ustawieniem swojego zespołu na derby Trójmiasta. Do ostatnich chwil decydowało się czy będzie mógł zagrać Wojciech Wilczyński, bohater żółto-niebieskich ze spotkania z Piastem Gliwice. Ostatecznie Wilczyński doszedł do pełni sił i na boisko wybiegła ta sama jedenastka, co w meczu z Piastem.
Zmiany nastąpiły za to w podstawowej jedenastce Lechii, ale to już po porażce z GKS Bełchatów zapowiadał Tomasz Kafarski, szkoleniowiec biało-zielonych.
- Kilka zmian w składzie musi być - zapowiedział trener gdańszczan.
Najważniejsza dotyczyła prawej obrony, gdyż w ostatnich spotkaniach to był najsłabszy punkt Lechii. Wyrażnie na tej pozycji nie radził sobie Maciej Rogalski i w efekcie zajął miejsce na ławce rezerwowych. Za niego na prawą stronę przesunięty został Hubert Wołąkiewicz, a z kolei jego miejsce na środku defensywy zajął Peter Cvirik. Po chorobie do składu wrócił też Paweł Nowak, który zastąpił Marcina Pietrowskiego. Z kolei w ataku wystąpił Piotr Wiśniewski, a po raz pierwszy w tym sezonie miejsce na ławce rezerwowych zajął Ivans Lukjanovs.
Zmiany w gdańskiej drużynie okazały się trafione. Lechia potwierdziła, że bardzo dobrze czuje się w roli gościa w tym sezonie. Już w 5. minucie biało-zieloni przeprowadzili świetną akcję, która dała im prowadzenie.Piłkę z własnej połowy wyprowadził Piotr Wiśniewski, który zagrał w pole karne do Pawła Buzały, a ten odegrał w kierunku Jakuba Zabłockiego, który posłał piłkę do siatki. Trzy minuty później gdynianie szsukali okazji na wyrównanie, ale uderzenie Lubomira Lubenowa było niecelne. Arka przegrywała i grała nieporadnie, bez pomysłu na stworzenie sobie sytuacji bramkowej. Żółto-niebieskim na wiele jednak nie pozwalali gdańszczanie. Defensywa Lechii spisywała się bardzo pewnie i Paweł Kapsa w bramce biało-zielonych się nie napracował.
Biało-zieloni grali spokojnie i kontrolowali wydarzenia na boisku i łatwo rozbijali ataki podopiecznych trenera Zabłockiego. 18. minuta okazała się pechowa dla strzelca gola Zabłockiego, który został sfaulowany i z kontuzją opuśił boisko. W jego miejsce do gry wszedł Lukjanovs. W tej części gry Arka jeszcze raz zagroziła bramce gdańszczan. Strzelał Przemysław Trytko i bardzo dobrą interwencją popisał się Kapsa. Końcówka pierwszej połowy to przewaga Lechii, a piłkarze z Gdańska w strzałach z dystansu szukali szansy na drugiego gola. W 44. minucie uderzał aktywny Wiśniewski i Bledzewski z problemami obronił ten strzał.
Po rzucie rożnym huknął jeszcze z dystanu Łukasz Surma, a bramkarz Arki przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Na drugą połowę Arka wyszła w nieco zmienionym składzie, gdyż w miejsce Tomasza Sokołowskiego do gry wszedł Marcin Budziński. Żółto-niebiescy ruszyli do ataku i za wszelką cenę szukali swojej okazji na zdobycie wyrównującego gola. Tymczasem Lechia wyprowadziła kontrę, która dała jej drugą bramkę. Podawał Nowak, a piłkę do siatki skierował Lukjanovs.
Łotewski napastnik biało-zielonych nie krył wielkiej radości, bo długo czekał na tego gola. Wprawdzie Lukjanovs wpisał się na listę strzelców w meczu z Zagłębiem Lubin, ale tamten gol były zdobyty po faulu, a do tego niektóre źródła uznał go jako trafienie samobójcze. Tym razem wątpliwości być nie mogło i Lukjanovs uradował blisko pięciuset kibiców z Gdańska.
Dwubramkowe prowadzenie nieco uspokoiło graczy Lechii. Na tyle, że cofnęli się i czekali na okazję do kontry. Cofnęli się jednak tak głęboko, że Arka ruszyła do bardziej zdecydowanych ataków. I w 76. minucie po krótko rozegranym rzucie wolnym przez Budzińskiego z dystansu uderzył wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Marcin Wachowicz i piłka po rękach Kapsy wpadła do bramki. radość w obozie gdynian i nadzieja na uratowanie choćby jednego punktu. Arka atakowała, a Lechia się broniła. W 76. minucie uderzenie Tadasa Labukasa obronił Kapsa.
Dwie minuty później Arka miała rzut wolny, a podejście Ławy do stałego fragmentu gry to zawsze niebezpieczna sytuacja. Kapitan Arki strzelił jednak tuż obok słupka bramki biało-zielonych. Do końca spotkania gdynianie już nie zagrozili bramce Lechii, która zasłużenie sięgnęła po trzy punkty. Choć w drugiej w połowie - poza golem - gdańszczanie nie mieli okazji bramkowej. Jedynie po uderzeniu Marcina Kaczmarka piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki gdynian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?