On: Anglik do szpiku kości, niesforny wirtuoz skrzypiec, sympatyczny łobuziak po pięćdziesiątce, co to nie stroni od dosadnych słów, a na koncertach lubi sobie strzelić zimne piwko.
Oni: Krakusy pełną gębą, namaszczeni przez Stevena Spielberga pionierzy muzyki klezmerskiej, uwielbiani i nagradzani za granicą za odkurzenie środkowoeuropejskiej muzyki żydowskiej i łączenie jej z tradycją muzyczną m.in. Bliskiego Wschodu.
Kroke i Nigel Kennedy tworzą udany związek, w którym obie strony działają na przejrzystych, partnerskich zasadach. Panowie czasem wspólnie koncertują (Lublin to kolejny przystanek na ich tegorocznej trasie), niekiedy wspólnie nagrywają płyty (udany album "East Meets East" z 2003 roku). Łączy ich też wzajemny szacunek. "To, co tak skutecznie pociąga mnie w muzyce Kroke, to ich duchowa rzeczywistość, to znaczy szczerość i autentyczność w tej muzyce" - mówił o nich Nigel Kennedy. Oni odwzajemniali się komplementami i profesjonalizmem na scenie i w studiu.
Biorąc pod uwagę charakter muzyki i samych artystów, ich wspólne relacje nie mogły być nijak zagrożone. Trzem muzykom Kroke (Tomasz Kukurba, Jerzy Bawoł, Tomasz Lato) i mieszkającemu na co dzień w Krakowie Brytyjczykowi jest bardzo po drodze muzycznie. I Nigel, i Kroke stawiają na emocjonalność, komunikatywność, nieco tajemniczy klimat utworów, melodyjność i, przede wszystkim, eklektyzm. Tak jak Nigel żongluje konwencjami nagrywając raz Jimmy'ego Hendriksa, raz jazzowe improwizacje, tak Kroke sięga po melodie, rytmy i harmonie z Brazylii, Europy Środkowej, a ostatnio także z Afryki Północnej.
Nigel Kennedy i Kroke, Filharmonia, 1 i 2 grudnia (wtorek, środa), bilety: 150 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?