To szalony konstruktor z Polski wymyślił w USA rakiety Patriot

Joanna Leszczyńska
Generał Zdzisław Starostecki urodził się w Łodzi w roku 1919 w kamienicy przy ulicy Kilińskiego
Generał Zdzisław Starostecki urodził się w Łodzi w roku 1919 w kamienicy przy ulicy Kilińskiego archiwum rodzinne
W dniu Święta Niepodległości otrzymał nominację generalską, choć jest obywatelem USA. Walczył o wolną Polskę pod Kockiem i pod Monte Cassino. Potem, już za Atlantykiem, projektował patrioty. Barwną biografię konstruktora przypomina Joanna Leszczyńska

Urodzony w Łodzi Zdzisław Starostecki, konstruktor amerykańskiej rakiety Patriot, został pierwszym polskim generałem z obywatelstwem USA. Niestety, 90-letni konstruktor, który za swoją pracę odbierał gratulacje od kilku prezydentów Stanów Zjednoczonych, Kongresu amerykańskiego i Pentagonu, z powodu stanu zdrowia nie mógł odebrać nominacji osobiście w Warszawie w dniu Święta Niepodległości. Czternastogodzinna podróż z Florydy jest już dla niego zbyt dużym wysiłkiem. Ale nie opuszcza go poczucie humoru.

- Kiedy rozmawiałem z bratem kilka dni temu, zapytałem, czy mam stanąć na baczność - mówi Tadeusz Starostecki, mieszkający w Łodzi brat Zdzisława. - A Zdzisław zareagował żartobliwie: "Nie, spocznij, możesz usiąść".

Tadeusz Starostecki kilka razy odwiedzał brata w USA. Zdzisław ma cały pokój pucharów i dyplomów. Mimo to jest człowiekiem bardzo skromnym. Kiedy zachwycamy się jego dokonaniami, on obraca to w żart, mówiąc: "Usiadłem, pomyślałem i potem okazało się, że wyszło coś fajnego".
Ewa Starostecka zaś, bratanica Zdzisława, mówi o nim tak: - Stryj nie przejął amerykańskiego stylu bycia. Nie lubi się chwalić...

Paczki z figami

Zdzisław jest najstarszym z pięciorga rodzeństwa. Urodził się w Łodzi w 1919 roku w kamienicy przy ulicy Kilińskiego. Dziś mieści się tam prokuratura, a wówczas była siedziba dowództwa garnizonu i pułku strzelców kaniowskich, gdzie pracował ojciec przyszłego konstruktora Loeonard. Leonard Starostecki był oficerem. Po wojnie polsko-bolszewickiej, w której brał udział, rodzina nie wróciła już do Łodzi, gdyż Leonard został przeniesiony do garnizonu w Grudziądzu. W nagrodę za zasługi w walce z bolszewikami otrzymał parcelę pod Grudziądzem, gdzie m.in. hodował konie dla wojska.
Zdzisław, choć miał studiować na SGGW w Warszawie, skończył szkołę kadetów w Chełmnie w stopniu podchorążego. Kiedy wybuchła wojna, wstąpił do oddziału gen. Kleeberga. Walczył m.in. pod Kockiem. Kiedy próbował dostać się na Zachód przez Rumunię, złapali go Rosjanie, uznając za szpiega. Skazano go na osiem lat łagru, wysyłając na Kołymę. Pracował w kopalni złota. Próbował uciekać, ale bezskutecznie.

- W 1941 roku, kiedy generał Anders zaczął formować wojsko, brat dostał się do jego armii i przeszedł z nią cały szlak od Bliskiego Wschodu po Monte Cassino i Bolonię - opowiada Tadeusz Starostecki. - Nasza rodzina mieszkała wtedy w Warszawie, ojciec działał w konspiracji. Wiedzieliśmy, co dzieje się ze Zdzichem, gdyż od czasu do czasu przychodziły od niego paczki z rodzynkami i figami, niekiedy nadjedzonymi przez robaki, bo paczka szła czasami trzy miesiące. Ale cieszyliśmy się, że Zdzicho żyje.

Pod Monte Cassino zdobył przyczółek Widmo. Później pod Bolonią został ciężko ranny w nogę i cudem udało mu się uniknąć amputacji. Został przetransportowany do Anglii, gdzie lekarze wstawili mu kość piszczelową z platyny, która służy mu do dzisiaj. Za bohaterstwo uhonorowano go Krzyżem Walecznych i orderem Virtuti Militari, a angielska królowa przyznała mu dożywotnią rentę.
- Ożenił się w Anglii z Polką, którą poznał w armii Andersa - opowiada jego brat. - Irena wcześniej była zamężna, jej mąż był pilotem, który zginął na oczach Zdzicha w czasie działań wojennych.
W Anglii urodzili się dwaj synowie Ireny i Zdzisława. Do komunistycznej Polski nie chcieli wracać. W Anglii jednak też było niełatwo.

W ciągu kilku lat Zdzisław Starostecki nauczył się zawodu protetyka dentysty, ślusarza narzędziowego, studiował handel zagraniczny i prawo. Ale nie miał w Anglii za dużych szans. Polacy byli traktowani jak bohaterowie, ale nie byli dopuszczani do poważniejszych prac. Dlatego w poszukiwaniu swojego miejsca w życiu Starosteccy wyjechali do USA. Tam Zdzisław zaczął od... zamiatania w fabryce, potem był tokarzem, a następnie kreślarzem. Szybko doceniono jego zdolności i dostał pracę w firmie Edison jako konstruktor. Dokształcał się na studiach wieczorowych na politechnice. Z czasem dostał pracę w elitarnym Centrum Badań Obronnych US Army.

- O swojej pracy niewiele mi opowiadał, bo nie chciał, abym w Polsce miał kłopoty - mówi Tadeusz Starostecki. - Już po pierwszej wizycie w USA, w 1964 roku, trafiłem pod stałą "opiekę" SB.

Wyjazd za plany

Na początku lat 80. inżynier Starostecki znalazł się w zespole, który miał skonstruować rakietę przeciwlotniczą z radarem służącym do jej namierzania. Zadanie wykonał znakomicie. Prace zostały zakończone w 1987 roku. Dwa lata później rakiety te stały się ważnym elementem wyposażenia armii USA. Okazało się, że nadają się również do zestrzeliwania pocisków balistycznych i zostały wykorzystane w 1991 roku podczas wojny w Zatoce Perskiej. Potem patrioty stały się powszechnym wyposażeniem armii w wielu krajach, nie tylko USA. Rakiety te niewątpliwie są ukoronowaniem jego życia zawodowego. Kosztowały go nie tylko wiele wysiłku, ale i nerwów. Pracą jego i jego zespołu interesował się bowiem wywiad PRL.

- Wiele wskazuje na to, że chciano mnie zwerbować do wykradzenia planów rakiety_- opowiada Tadeusz Starostecki, inżynier włókiennik, który wtedy pracował w łódzkim Textilimpeksie. - Proponowano mi pracę attaché handlowego w USA. Przekonywano mnie, że żona, która chorowała, będzie miała lepsze warunki do leczenia, że dzieci się wykształcą. Będąc za granicą, zadzwoniłem do brata i powiedziałem mu o propozycji pracy w USA. Zdzicho nie miał wątpliwości, że chodziło o to, żebym wykradł dla ZSRR plany rakiet, nad którymi wtedy jeszcze pracował. Odmówiłem stanowczo tego wyjazdu. Wkrótce straciłem pracę w Textilimpeksie.

Po kilku miesiącach do ZSRR trafiły plany konstrukcyjne podpisane przez Zdzisława Starosteckiego. Ktoś inny spisał się w wywiadowczej robocie.

Dokumentację rakiet Patriot wykradł agent PRL ppłk Zdzisław Przychodzeń, choć w Polsce do niedawna uważało się, że uczynił to Marian Zacharski. Tymczasem to Przychodzeń zwerbował do współpracy małżeństwo Jamesa Harpera i Rudy Schiller, zatrudnionych w firmie Systems Controls w Kalifornii, która miała dostęp do planów patriotów. Przychodzeń udał zakochanego w Rudy i wykonał zadanie. Amerykanie wykryli kradzież, kiedy plany były już w Polsce i ZSRR.

Ten okres w swoim życiu Zdzisław Staros_tecki określa w jednym z wywiadów jako koszmar na jawie. Był wiele razy przesłuchiwany przez FBI, gdyż podejrzewano, że maczał w tym palce. Okazało się, że wykradziono siedemnaście rysunków głowicy sygnowanych przez Starosteckiego. FBI szybko ustaliło, że z Harperami przyjaźnił się polski "biznesmen" Przychodzeń. I to szczególnie obciążało konstruktora. Gdyby jego brat Tadeusz zdecydował się na pracę w USA, jego sytuacja byłaby jeszcze trudniejsza. Wreszcie wszystko się wyjaśniło. Agent Przychodzeń zdążył jednak uciec z Ameryki.

Oburzony toaletą

W stanie wojennym Starostecki wspierał Solidarność. Potem był gorącym orędownikiem wstąpienia Polski do NATO. Teraz mieszka na Florydzie. Tam spotykał się z wieloma weteranami wojennymi. Wśród nich z płk. Wojciechem Kołaczkowskim, dowódcą Dywizjonu 303, i płk. Ryszardem Kuklińskim, z którym się przyjaźnił. Gościł też Jana Karskiego, który przed wojną mieszkał w tej samej kamienicy przy ulicy Kilińskiego w Łodzi.

Pierwszy raz po wojnie Zdzisław Starostecki przyjechał do Łodzi w 1967 roku. Jego bratanica dr Ewa Starostecka pamięta, że była wtedy chora na świnkę i nie mogła pojechać na spotkanie z wujkiem. Jej ojciec Tadeusz co dwa dni był wzywany na komisariat milicji, by złożyć sprawozdanie, co robi aktualnie gość z Ameryki.

Kiedy zdrowie mu na to pozwalało, do Polski przyjeżdżał co dwa, trzy lata. Zawsze odwiedzał Łódź, bo tu po wojnie ponownie zamieszkała cała jego najbliższa rodzina. Tęsknił za nią i za znajomymi. W Łodzi mieszkali przecież dawni andersowcy. Niestety, z czasem jest ich coraz mniej. Podczas jednego z pobytów w latach osiemdziesiątych zbulwersowany stanem toalety na dworcu Łódź-Widzew napisał list, który opublikował "Dziennik Łódzki". W ostatnich latach doceniał pozytywne zmiany w Łodzi. Kiedy Piotrkowska jeszcze tętniła życiem, odwiedzał z rodziną i znajomymi modne lokale.

- Stryj mówi znakomitą polszczyzną, bez żadnych naleciałości w akcencie, nie wtrąca nawet "o key" - mówi Ewa Starostecka. - Bywa, że nawet nas poprawia...

Począwszy od lat dziewięćdziesiątych, Zdzisław Starostecki otrzymał wiele polskich odznaczeń: od prezydentów Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Nominację generalską przyjął ze wzruszeniem. Marzy teraz o tym, by do Polski trafiły w końcu rakiety Patriot.
Zdrowie nie pozwala mu już na uprawianie żeglarstwa, którym latami się pasjonował. Dwa lata temu odstawił komputer, bo - jak powiedział bratu - "ma za dużo tego spamu". Ostatni raz widzieli się w lutym w dziewięćdziesiąte urodziny Zdzisława. Do urodzinowego stołu zasiadła jego żona Irena, dzieci i wnuki. Generał Starostecki należy do tych szczęśliwców, którzy mają pewność, że nie zmarnowali życia.

- Zapytałem przez telefon brata, jak się czuje po nominacji generalskiej - mówi Tadeusz Starostecki. - Powiedział, że nic się nie zmieniło. Ale to, że Polska o nim pamięta, jest dla niego niezwykle ważne.

Generał od Patriotów
Zdzisław Starostecki, konstruktor amerykańskich rakiet Patriot, które stały się powszechnym wyposażeniem amerykańskiej armii, urodził się w Łodzi w 1919 roku. Miał ponad rok, kiedy jego rodzice wyprowadzili się do Grudziądza. Brał udział, podobnie jak jego ojciec, w kampanii wrześniowej. Potem walczył w armii Andersa, przemierzając z nią cały szlak bojowy. Jego brat Leonard, który walczył w Powstaniu Warszawskim, zginął w wieku 22 lat zastrzelony przez Niemców po zakończeniu Powstania. Po wojnie przez kilka lat Starostecki mieszkał w Anglii, ale na początku lat 50. przeniósł się do USA. Dzięki swojej pracowitości i talentowi doszedł tam do wysokiego stanowiska w wojskowym ośrodku naukowo-badawczym, gdzie pracował m.in. nad rakietami Patriot.
Wraz z rodziną mieszka na Florydzie. Nominację generalską najprawdopodobniej odbierze w swoim domu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl