Proces o ochronę dóbr osobistych rozpoczął się wczoraj w Sądzie Rejonowym Łódź-Śródmieście, a chodzi o słowa, jakie padły na temat przeszłości Niesiołowskiego na antenie toruńskiej rozgłośni.
Prowadzący program redemptorysta o. Benedykt Cisoń stwierdził wtedy, że tuż po aresztowaniu w 1970 r. Niesiołowski jako członek opozycyjnej organizacji Ruch "zaczął sprzedawać kolegów", a niski wyrok miał być nagrodą za współpracę.
Wczoraj w łódzkim sądzie pełnomocniczka Prowincji broniła redemptorystów, powołując się m.in. na wywiad, jaki stacja przeprowadziła z Joanną Królikowską-Avis, byłą sympatią Niesiołowskiego z lat "Ruchu", oraz list, który napisała do b. członków organizacji, a z obu wynikało, że Niesiołowski w śledztwie "sypał". Sąd ogłosi wyrok w listopadzie.
Niesiołowski wygrał już trzy procesy, które dotyczyły jego rzekomej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Dwa z Królikowską-Avis, jeden z Jerzym Robertem Nowakiem, publicystą m.in. Radia Maryja. - Mnie się już w ogóle nie chce o tej sprawie mówić, ile można się tłumaczyć? - pyta Niesiołowski. - Poszedłem do sądu, bo nie mogę wybaczyć tak haniebnych oszczerstw.
Wcześniej, jeszcze przed procesem z Nowakiem, wicemarszałek Niesiołowski tłumaczył "Polsce Dziennikowi Łódzkiemu", że jego zeznaniami manipulowano, a słowa wyrywano z kontekstu. Dodał, że w "Ruchu" działały dwie "wtyczki", a on sam opowiadał bezpiece wyłącznie o tym, o czym funkcjonariusze już wiedzieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?