Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hiszpańscy koszykarze mistrzami Europy

Tomasz Kuczyński
Radość hiszpańskiej drużyny
Radość hiszpańskiej drużyny Fot. PZKOSZ
To, czego nie udało się hiszpańskim koszykarzom w całej historii, a szczególnie dwa lata temu w Madrycie, dokonali w Katowicach.

W finale 36. mistrzostw Europy, rozegranym w Spodku Hiszpania pokonała Serbię 85:63. Brązowe medale wywalczyli Grecy, którzy byli ostatnio na czwartej pozycji. Polacy zostali sklasyfikowani na miejscach 9-10.
Choć przedstawiciele FIBA-Europe ogłosili wczoraj sukces organizacyjny i sportowy polskich ME, ciągle zaskakujący jest fakt, że nawet w dniu finału można było kupić bilety w kasie postawionej przed Spodkiem. Na kilka godzin przed decydującym meczem EuroBasketu pojawili się tam m.in. czterej Hiszpanie, którzy najwyraźniej nie przejmowali się wcześniejszymi wieściami o deficycie biletowym. Nie dość, że wejściówki były w normalnej sprzedaży, to oprócz tego sprzedawali je kibice z Litwy, czasami taniej niż oficjalne cena, wynosząca 160, 220 i 300 zł, za sesję wieczorną, czyli mecz o III miejsce i finał.

- Nie było żadnych problemów z kupieniem biletów, idziemy na mecz! - cieszył się Jesus z Saragossy, paradując przed Spodkiem z flagą Espanyolu Barcelona. - Nie kupowaliśmy wejściówek przez internet, bo nasi koledzy mówili, że można dostać je w kasie.

Do Spodka miał podobno przybyć Król Hiszpanii, Juan Carlos. Koło godziny 16.00 wśród ochroniarzy nastąpiło poruszenie, bo policja przekazała im informację, że przyjedzie ktoś ważny. - Ale to nie będzie król, tylko księżna - przekonywał jeden z pracowników ochrony.

Okazało się, że ekipę aktualnych mistrzów świata postanowiła wesprzeć jedna z dwóch córek króla Juana Carlosa - księżna Helena. Miała powody do radości, bo Pau Gasol i spółka prawie od samego początku dominowali na parkiecie w wypełnionym po brzegi Spodku.

Wprawdzie Serbowie prowadzili 3:2, ale zanim się obejrzeli, było 20:7 dla Hiszpanów! Tuż przed końcem drugiej kwarty wynik brzmiał 50:26. W drugiej połowie trwał hiszpański karnawał, kibice mogli zaśpiewać "campeone, ole, ole, ole!" A pomyśleć, że w meczu grupowym Serbia wygrała 66:57.

Zanim rozpoczął się finał, wyłoniono brązowego medalistę ME. Została nim Grecja, która pokonała po zaciętym spotkaniu Słowenię 57:56. Najlepszym zawodnikiem meczu był czarnoskóry reprezentant Grecji, Sofoklis Schortsanitis, zdobywając 23 punkty. Jednym z arbitrów tego meczu był Marek Ćmikiewicz z Wroscławia, który pierwszy raz sędziował spotkanie na imprezie takiej rangi.

Polscy kibice wciąż żałują, że do Katowic nie dotarli nasi koszykarze. - Dwa lata temu w Hiszpanii, przegraliśmy trzy mecze i wracaliśmy do domu. Dwanaście lat czekaliśmy na zwycięstwo w ME - przypomina prezes PZKosz, Roman Ludwiczuk. - Tym razem wyszliśmy z grupy, FIBA-Europe poinformowała mnie, że jesteśmy sklasyfikowani na miejscach 9-10. Mieliśmy pecha w losowaniu, bo w drugiej fazie graliśmy przecież z finalistami turnieju. Z Serbami przegraliśmy tylko 72:77, a była szansa na wygraną. Nie mówię, że bylibyśmy teraz na miejscu Serbów, ale ten wynik świadczy o potencjale naszej drużyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!