Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EuroBasket 2009: Polska - Litwa 86:75 (ZDJĘCIA)

Marcin Indzierowski
Wrocławska Hala Ludowa eksplodowała we wtorek ze szczęścia. Reprezentacja Polski w drugim meczu mistrzostw Europy ograła jednego z faworytów turnieju, Litwę, 86:75.

- To jest po prostu kosmos, co dziś zrobili chłopcy. W życiu nie myślałem, że spotka mnie takie szczęście i przeżyję takie emocje - mówił uradowany Roman Ludwiczuk, prezes Polskiego Związku Koszykówki. Razem z nim cieszyło się prawie siedem tysięcy kibiców zgromadzonych w hali.

Polacy rozpoczęli mecz fenomenalnie. Pierwszych pięć punktów zdobył świetny we wtorek Maciej Lampe. W kontrze wsadem popisał się Michał Ignerski. Po zaledwie 99 sekundach było 7:0 i litewski trener Ramunas Butautas poprosił o czas. Po nim goście wciąż sprawiali wrażenie zagubionych i pogrążonych w chaosie. Nie trafili pięciu pierwszych rzutów z gry i dwóch wolnych. Tymczasem biało-czerwoni nie zwalniali tempa i grali jak w transie. Krzysztof Szubarga i David Logan trafili z dystansu, Lampe popisał się akcją 2+1 i już w 7 minucie było 20:9!

Pierwszych pięć punktów zdobył świetny we wtorek Maciej Lampe.

Ale Litwa to klasowy zespół. Czwarte miejsce na ubiegłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie i brązowy krążek na poprzednim EuroBaskecie w Hiszpanii nie wzięły się z niczego. Choć Butautas nie zabrał do Polski tak znakomitych zawodników, jak Arvydas Macijauskas, Rimantas Kaukenas czy Sarunas Jasikevicius, to wciąż mógł jednak liczyć na dwunastu innych graczy, o których jeszcze w poniedziałek Maciej Lampe mówił, że są lepszym zespołem od naszego, faworytem grupy.
Szybko zresztą przekonaliśmy się o sile Litwinów. Wystarczyło im 200 sekund, by zredukować straty i wyjść na prowadzenie 23:22. Trudny do zatrzymania był zwłaszcza środkowy Marijonas Petravicius (11 punktów przed przerwą), któremu dzielnie sekundował zabójczo skuteczny wczoraj Simas Jasaitis (9/11 z gry w meczu).

W drugiej kwarcie Polacy mieli duże kłopoty z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. W tej odsłonie popełnili aż 6 strat. Obwodowi zawodnicy (Krzysztof Szubarga, David Logan) rehabilitowali się jednak dobrą skutecznością rzutów. Obaj do przerwy zdobyli po 10 punktów, ale Amerykanin z polskim paszportem często grał egoistycznie, gubił się w swoich szalonych slalomach między obrońcami. Po jednym z takich zagrań w Hali Ludowej... nastała ciemność! Zgasło światło, momentalnie błysnęły za to flesze aparatów. Po dwóch minutach wróciła normalność i mecz mógł toczyć się dalej, wciąż pod dyktando Polaków.
Druga połowa spotkania miała dwóch bohaterów. Lampe w trzeciej kwarcie zdobył 10 z 18 punktów dla Polski, ale prawdziwy popis dał potem Michał Ignerski. Reprezentacyjny skrzydłowy na początku ostatniej odsłony w ciągu 59 sekund trzy razy trafił za trzy punkty i powiększył prowadzenie Polski do piętnastu oczek (71:56). Litwini ratowali się wysoką obroną i presją na naszych rozgrywających.
To dało im efekt, bo zmniejszyli straty do siedmiu punktów (80:73). Ten dzień należał jednak do podopiecznych Mulego Katzurina. Logan, Lampe i rządzący pod tablicami Marcin Gortat wspólnie przypieczętowali wielki triumf Polaków.

Od początku meczu walka trwała nie tylko na parkiecie, ale i na trybunach. I bynajmniej nie chodzi o bitwy chuliganów. Fani obu drużyn rywalizowali w dopingowaniu swoich zawodników. Mimo przewagi liczebnej nasi chwilami dawali się przekrzyczeć. Litwini to jednak naród fanatycznie zakochany w koszykówce. Nasi wschodni sąsiedzi jeżdżą za swoją reprezentacją po całym świecie i wszędzie stwarzają niezapomnianą atmosferę.

Od początku meczu walka trwała nie tylko na parkiecie, ale i na trybunach.

Niestety, organizacja mistrzostw Europy w naszym kraju spotkała się z krytyką części zagranicznych mediów i kibiców. Zarzuca się nam przede wszystkim brak odpowiedniej promocji imprezy, nieznajomość angielskiego i zły stan techniczny polskich hal.

"W Warszawie EuroBasket jest kompletnie niewidoczny. Gdybym nie był na meczu w obskurnej hali Torwar, pomyślałbym, że trafiłem nie do tego miasta, co trzeba" - napisał znany brytyjski ekspert koszykarski Mark Woods.

Incydent ze światłem to kolejny argument dla krytyków, że nie radzimy sobie z EuroBasketem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska