Łódź: ZDiT nie odda 250 zł

Nasz Czytelnik Wojciech Makowski był jednym z sześciu rowerzystów, ukaranych w środowy ranek mandatem w wysokości 250 zł przy wjeździe od południa na deptakową część ul. Piotrkowskiej. Makowski twierdzi, że organizacja ruchu przy Centralu jest bez sensu. Dostał mandat, bo nie uszanował nakazu skrętu na skrzyżowaniu Piotrkowskiej z Piłsudskiego i pojechał prosto na część deptakową Pietryny.

- Gdybym trzymał się przepisów, według strażników, powinienem skręcić w ruchliwą al. Piłsudskiego, a na ścieżkę rowerową, która doprowadziłaby mnie na deptak, wjechałbym dopiero przy al. Kościuszki - denerwuje się Makowski. Zwłaszcza że potem ZDiT podał jeszcze inną wersję - rowerzysta powinien wziąć rower pod pachę i na deptak przedostać się przejściem podziemnym. Początkowo Makowski nie miał pretensji do straży miejskiej, bo "ona tylko egzekwuje głupie przepisy". Teraz zamierza złożyć doniesienie na strażnika, że źle pouczył rowerzystę. Ale przede wszystkim Makowski twierdzi, że Kwiecień powinien unieść się honorem i zrefundować mandat. Nic z tego. Dyrektor ZDiT przysłał nam pismo, w którym żądanie Makowskiego nazwane jest "absurdalnym". Dlaczego? Bo - po pierwsze - Makowski złamał przepisy. A jeśli rowerzystom pozwoli się jechać Piotrkowską prosto przez skrzyżowanie, trzeba będzie zmienić organizację świateł. Przez to samochody i pojazdy MPK mknące z Mickiewicza na Piłsudskiego będą dłużej czekać na zielone, co nie spodoba się kierowcom.

Dla Makowskiego to kolejny absurd, bo przez kontrowersyjne skrzyżowanie z północy rowerzysta może przejechać legalnie. Od dziś ma ruszyć blog poświęcony skrzyżowaniu.