Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszechświat królowej popu

Marcin Zasada
Madonna ciągle zaskakuje fanów pomysłami
Madonna ciągle zaskakuje fanów pomysłami Fot. Materiały prasowe/ Warner Music Poland
Jedni odgryzali głowy nietoperzom, inni baletowali od jednej orgii do drugiej. Skandaliści od dziesięcioleci nakręcają tryby show-biznesu, ale tylko jednej osobie pomysły nie kończyły się przez okrągłe ćwierć wieku.

Jestem jak karaluch. Nie można się mnie pozbyć - żartuje z siebie Madonna.

Madonna - córka włoskich emigrantów, nigdy nie dała o sobie zapomnieć, bo do perfekcji opanowała sztukę prowokacji. Szokując, zawsze kompensowała niedostatki wokalne, taneczne i aktorskie. Tylko czy królowej popu chodziło wyłącznie o rozgłos, czy też o jakieś głębsze przesłanie ukryte pod obrazoburczą powłoką?

Jutro Madonna po raz pierwszy wystąpi w naszym kraju. Na warszawskim Bemowie zagra w przeddzień swoich 51. urodzin, ale w tle gromkiego sto lat od polskich fanów pobrzmiewać będą protesty środowisk katolickich. Dla nich zbieżność dat ma bowiem podtekst skandalizujący - 15 sierpnia to przecież nie tylko święto Wniebowzięcia NMP, ale i ważna rocznica patriotyczna. Cała otoczka, jaka powstała wokół koncertu podzieliła ludzi i wywołała kolejną dyskusję o tym, gdzie kończy się artystyczna wolność, a gdzie zaczyna bluźnierstwo i profanacja. Ten sam spór o Madonnę przetacza się przez świat już od 25 lat.

Igranie ze świętościami
Gdy dziś oglądamy jej występ na pierwszej w historii gali rozdania nagród MTV Video Music Awards w 1984, podczas którego Madonna tarza się po scenie ubrana w suknię ślubną i symuluje orgazm, wydaje się, że jej premierowy skandal był zaledwie nieobyczajną błahostką. Artystka była już wtedy popularna dzięki przebojowi Holiday. W kolejnym hicie: Like A Virgin zaczęła igrać ze świętościami, snując sado-masochistyczną wizję z symbolami religijnymi w tle. Wykonując ten utwór podczas tournée w 1990 roku, Madonna pozorowała akt seksualny. Z Kościoła na piosenkarkę posypały się gromy, odwołano jej koncert we Włoszech, a w Kanadzie policja próbowała ją aresztować. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Protesty i bojkoty nie tylko nie powstrzymały Madonny przed epatowaniem świętokradzkimi chwytami, ale wręcz utwierdziły ją w przekonaniu, że takie środki wyrazu są skuteczniejsze od najlepiej przeprowadzonej promocji.

Nic dziwnego, że w latach osiemdziesiątych Madonna nie miała żadnej konkurencji. Śpiewając Papa Don't Preach (Tato, nie praw kazań), namówiła ponad 24 miliony ludzi do kupienia jej płyty True Blue. Dalej posunęła się w piosence Like A Prayer, odczytywanej jako bluźniercza rozmowa z Bogiem, w której przeżycia mistyczne zostały utożsamione z erotycznymi i towarzyszącym jej teledysku, w którym artystka obściskiwała się z czarnoskórym Jezusem wśród płonących krzyży. Album o tym samym tytule, choć napiętnowany przez Watykan, znalazł 12 milionów nabywców.
Wydając płytę z największymi przebojami, Madonna nie nazwała jej po prostu Greatest Hits, tylko The Immaculate Collection. Immaculate oznacza niepokalana. Podczas trasy koncertowej Confessions Tour 2006, utwór Live To Tell wykonywała rozpięta na ogromnym krzyżu, z cierniową koroną na głowie. Piosence towarzyszyły pokazy obrazów z afrykańskimi dziećmi chorymi na AIDS oraz Jezus głoszący Kazanie na Górze. Przed występem w Rzymie, Madonna wysłała osobiste zaproszenie na koncert do papieża, przekonując, że Benedykt XVI na pewno zrozumie jej wzniosłe przesłanie. Na wezwania do ekskomuniki, artystka odpowiadała: Mój występ nie jest ani antychrześcijański, ani świętokradczy czy bluźnierczy. Jest to raczej mój apel do publiczności, by ludzie pomagali jedni drugim i widzieli świat jako całość.

16 sierpnia, dzień po...
Religijne prowokacje Madonny nie mogą być interpretowane w oderwaniu od jej katolickiego rodowodu. Dzięki dorastaniu w duchu tradycyjnej włoskiej pobożności, artystka potrafi posługiwać się kościelnymi rekwizytami i zna siłę ich oddziaływania. Zna siłę swojego pseudonimu (który de facto jest jej imieniem chrzestnym; właśc. Madonna Louise Veronica Ciccone), wie też, jak wykorzystać datę swoich urodzin - 16 sierpnia, dzień po Wniebowzięciu.

Większą zagadką jest jej dzisiejsza religijność, na wieść o której niejeden kaznodzieja zwraca oczy ku niebu. Madonna identyfikuje się z królową Esterą, która zainspirowała ją po dogłębnej lekturze Starego Testamentu. Córce nadała imię Lourdes, podobno na cześć matki, która nie doczekała pielgrzymki do słynnego sanktuarium maryjnego (zmarła na raka piersi w wieku 30 lat). To nie wszystko, bo Madonna katolicyzm miesza z kabałą, której adeptami są jej naturalne dzieci - Lourdes i Rocco, a adoptując rocznego Davida z Malawi, artystka zapowiedziała, że w przyszłości pozwoli mu wybrać chrześcijaństwo, które wyznawał jego biologiczny ojciec. Madonna od dawna kroczy po innych szlakach mistycyzmu - ćwiczyła jogę, medytowała i interesowała się ruchem New Age. W tym przedziwnym konglomeracie wartości, znalazło się też miejsce na popieranie ruchów proaborcyjnych oraz dwa rozwody (jej mężami byli aktor Sean Penn oraz reżyser Guy Ritchie).

W swoim specyficznym uduchowieniu przy jednoczesnym swobodnym podejściu do literalnych zasad wiary, Madonna ociera się o bigoterię. Jeśli prowokowanie ma być pretekstem do dialogu na tematy przykryte woalkami milczenia, szok wywołany w środowiskach, które dialog miałyby podjąć, dyskredytuje przesłanie i intencje artystki. W świetle transcendentalnych rozterek dość dziwnie, o ile nie śmiesznie brzmi tłumaczenie scenicznej rozwiązłości, jaka cechowała Madonnę jeszcze zanim na scenie się pojawiła. Bunt przeciw wizji cielesności sztywno określonej w kościelnych prawidłach? Czy raczej ekshibicjonizm wyrosły z kajdan rodzinnego purytanizmu?

Seks, szok i pop
Kiedyś Ciccone pozowała nago, żeby utrzymać się w Nowym Jorku. Później o jej młodzieńcze akty szarpał się Playboy z Penthousem. Jej teledyski regularnie były zakazywane w stacjach telewizyjnych lub w najlepszym wypadku wyświetlano je przed północą, bo śmiałe sceny erotyczne były zbyt śmiałe nawet dla wyzwolonej MTV. Wydany przez nią w 1992 roku album fotograficzny Sex był wydawnictwem godnym soft porno, a kolejną płytę Erotica i trasę koncertową The Girlie Show Tour określono najbardziej wulgarną i naładowaną seksualnie. Madonna sama podgrzewała atmosferę wypowiedziami typu: uwielbiam swoją cipkę, ona tworzy integralną całość z moim życiem.

281,6 mln dolarów zysku w rok
Krytyków, którzy miażdżyli jej kolejne wcielenia, drażniły być może nie tyle kolejne muzyczne eksploracje i wizerunkowe metamorfozy, co mocno naciągana, przyklejona do całego tego cyrku ideologia. Nikt od dawna nie śmie zaprzeczyć, że Madonna to osobowość wymykająca się wszelkim szablonom. Nikt nie zaprzecza, że królowa popu przez dwie i pół dekady umiejętnie kreowała nowe mody, miała niezwykłego nosa w dobieraniu kolejnych stylizacji i współpracowników. Od lat żadna inna, nawet największa gwiazda muzyki nie jest w stanie dorównać Madonnie rozmachem i skalą widowiska. Zeszłoroczna trasa koncertowa przyniosła jej 281,6 mln dolarów zysku, magazyn Forbes co roku zalicza ją do ścisłej czołówki najlepiej zarabiających ludzi show-biznesu. Jeśli wymyślimy sobie jakąkolwiek kategorię związaną z muzycznym światem, skandalistka Ciccone z pewnością będzie naj. Jak to w Stanach Zjednoczonych: najlepsza, największa, najpopularniejsza, najodważniejsza Jeśli myślisz, że odkryłeś coś nowego w popie, Madonna zrobiła to przed tobą. A jeśli nie zrobiła, z pewnością uznała, że pomysł ten jest do niczego. Szacunek.
I pomyśleć, że kiedy w 1977 roku przyjechała za namową swojego nauczyciela baletu, Christophera Flynna, do Nowego Jorku, aby rozpocząć tam karierę tancerki, nie miała ani centa. Zamieszkała u chłopaka, którego poznała na ulicy i zaczęła pracować jako kelnerka w cukierni Dunkin' Donuts. Pozowała nago do zdjęć erotycznych i zagrała w niskobudżetowym horrorze A Certain Sacrifice, który trafił do dystrybucji dopiero wtedy, gdy Madonna była już od kilku lat na topie. Dopiero piosenka Everybody, wydana oficjalnie w 1982 - wraz z jej pierwszym teledyskiem, choć odniosła umiarkowany sukces, zdobyła popularność wśród bywalców dyskotek.

Kaprysy królowej
W spieraniu się i podziwianiu bądź gorszeniu się na wieść o kolejnym jej kaprysie, zapomnieliśmy jednak, że królowa popu przekroczyła już Abrahama, ma czwórkę dzieci i wiele wysiłku przed sobą, by wychować je na ludzi. Nieliczni zauważają, że Madonna, wcześniej po mistrzowsku reżyserująca siebie i swoją karierę, dziś stara się nadążyć za gwiazdkami, którym sama przecierała szlaki - Britney Spears, Christiną Aguilerą czy Nelly Furtado. Na najnowszej płycie Hard Candy zdała się na producentów, którzy nagrywali już z każdym, kto jest lub chciałby być modny (m. in. Timbaland i Pharrell Williams). Efekt? Madonna wpisała się w niezbyt chlubny trend w tak zwanym popie, w myśl którego to producencka elita, a nie śpiewający twórcy decydują o ostatecznym obliczu muzyki.

Być może artystce coraz częściej będziemy wybaczać brak wyczucia w coraz mocniej skomercjalizowanym świecie show-biznesu. Królowa Madonna sprzedała już jakieś 200 milionów płyt, a spektakularne trasy koncertowe przyćmiewają wszystko, co wiedzieliśmy o muzycznych widowiskach i aż strach zapytać, czy da się wymyślić większą ekstrawagancję. Oglądajmy, zachwycajmy się i nie pytajmy, co jest w środku. Bo jak mówi sama artystka, nikt nie dowie się, kim naprawdę jestem. Nikt nie wie, czy wie to sama Madonna, ale to chyba jedyna tajemnica, z której nie zrobiła użytku. Sto lat, pani Ciccone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!