Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popis Marcina Gortata w zwycięskim rewanżu

Redakcja
fot. Krzysztof Szymczak
- Wczoraj było dużo dobrej gry, ale i trochę wakacyjnej koszykówki - powiedział mi przed rewanżowym meczem Wiesław Zych, wybitny przed laty sędzia. - Dziś spodziewam się koszykówki radosnej, spontanicznej i więcej sztuki niż taktyki. Myślę, że zawodnicy obu drużyn nie będą już tak spięci, jak wczoraj.

Trener naszej reprezentacji Muli Katzurin rozpoczął taką samą piątką, jak we wtorek: Krzysztof Szubarga, David Logan, Michał Ignerski, Szymon Szewczyk i Marcin Gortat. Trener Chorwatów Jasmin Repesa zrobił sporo zmian, a najbardziej istotnymi było posadzenie na ławce ojca wtorkowego zwycięstwa Zorana Planinicia oraz Sandro Nicevicia, których zastąpili rozgrywający Damir Rancić i dziesiąty w kadrze Chorwacji uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie silny skrzydłowy Kresimir Loncar. Piłkę wygrał tak jak w pierwszym meczu Marcin Gortat i oczywiście od razu zebrał gromkie brawa na zachętę. Nie tylko one wpłynęły jednak na to, że lider naszej reprezentacji i "twarz polskiej koszykówki" zagrał z większą swobodą i rozmachem niż dzień wcześniej i wkrótce stał się najlepszym zawodnikiem meczu. Znów "Gorti" zapisał się w pamięci kibiców akcję marzeń, kiedy w kontrataku (17 min) Krzysztof Szubarga zagrał piłkę wysoko nad obręcz, a Marcin z impetem wpakował ją do kosza.

- Nie do końca jestem zadowolona z gry Marcina - powiedziała mi przed meczem Alicja Gortat, mama środkowego Orlando Magic i życzliwy acz surowy recenzent jego występów. - Widać, że drużyna musi się zgrać. Trochę denerwuje mnie, że nasi tak dużo grają na obwodzie, a mało na centrów. Ale może w rewanżu zagrają inaczej.

I rzeczywiście. O ile w pierwszym spotkaniu Polacy postawili na rzut z dystansu, to wczoraj grali więcej akcji kombinacyjnych, a rozgrywający lepiej współpracowali z wysokimi. Mniej rzutów z daleka oddał nawet David Logan, który pracował na wysoką ocenę głównie asystami.

Lepiej współpracowali też nasi środkowi. Popisową akcję przeprowadzili w 4 minucie, kiedy piłkę zabrał Szewczyk, ruszył do kontry i zagrał idealnie Gortatowi na klasyczny "slum dunk" (wsad). Było wówczas 6:10, a wkrótce po rzucie Szewczyka 9:10. Polacy "gonili wynik", bo przegrywali już 2:10.

W 5 minucie nastąpił moment na który szczególnie oczekiwali kibice w Łodzi. Na boisku pojawili się razem Maciej Lampe i Marcin Gortat, obaj urodzeni w Łodzi, która... od 23 lat nie ma drużyny ekstraklasy.

Po wejściu na boisko Lampego Polacy objęli pierwsze prowadzenie (13:12 Gortat). Wkrótce kibice mogli obejrzeć pokazową akcję dwóch kandydatów na gwiazdy finałów mistrzostw Europy. Lampe popisał się znakomitą asystą, a Gortat rzucił na 15:14. Zwraca uwagę, że w całym meczu obaj znakomicie bronili i z pewnością w defensywie ich wkład w grę reprezentacji będzie bardzo istotny.
Tak jak pierwszy mecz również rewanż był niezwykle wyrównany, co pokazuje ewolucja wyniku. Pierwsza kwarta zakończyła się remisem (17:17) po dynamicznej akcji Łukasza Koszarka w ostatniej sekundzie.

W drugiej ćwiartce Chorwaci odskoczyli na 5 punktów (28:33), ale w końcówce tej części, po rzutach Gortata, Lampego i Logana (pierwsza "trójka" w tym meczu tuż przed syreną).

Po trzeciej kwarcie znów jednak był remis (52:52), choć nasz zespół prowadził już różnicą 6 punktów (44:38 i 46:40). Trener Katzurin robił wiele zmian i trzeba przyznać, że każda wnosiła coś nowego do gry. Znakomicie wprowadzili się w ten mecz Krzysztof Roszyk i Filip Dylewicz. Dobrze wypadły eksperymenty na obwodzie m.in. jednocześnie pjawili się na boisku obaj nasi rozgrywający Szubarga jako "jedynka" i Koszarek w roli "dwójki".

W grze naszej drużynie widać było determinację, bo każdemu bardzo zależało na tym mającym jedynie prestiżowe znaczenie zwycięstwie. W 35 min Polacy znów odskoczyli na 6 oczek (62:56). Końcówkę drużyna Katzurina rozegrała z wielką pewnością siebie i imponującą wiarą w swoje umiejętności. Logan przypomniał sobie, że lubi być postacią pierwszoplanową i w ostatniej minucie rzucił dwie "trójki". Na 12 sekund przed syreną zrobiło się 71:64 i było to najwyższe prowadzenie Polaków w tym meczu. Straty zmniejszył jeszcze Kus.

Polska - Chorwacja 71:67 (17:17, 21:18, 14:17, 19:15)

Polska: Gortat 22, Logan 15, Ignerski 8, Szubarga i Szewczyk po 7, Lampe 5, Dylewicz 3, Koszarek i Roszyk po 2, Wójcik, Kitzinger, Chyliński 0. Trener: Muli Katzurin.
Chorwacja: Ukić 14, Banić i Kus po 11, Vujcić 9, Popović i Tomas po 5, Stojić 4, Rancić i Tomić po 3, Loncar 2, Kasun, Pasalić 0. Trener: Jasmin Repesa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki